Za co prawdopodobnie straci posadę brytyjski minister d/s energii i zmian klimatycznych Chris Huhne?
Czy za to, że spotkał się na wiejskim cmentarzu z szemranym biznesmenem aby załatwić szemrany interes? Nic podobnego. A może za to, że jego osobisty sekretarz Mr Bulion spotkał się w kafejce"Speeding Bunny" przy Piccadilly Circus z innym szemranym biznesmenem w celu jak wyżej?, też nie.
Głupstwo, drobiazg, błahostka. Chodzi o 3 głupie penalty points czyli po prostu punkty karne jakie pan minister złapał za zbyt szybka jazdę w 2003 roku kiedy jeszcze ministrem nie był. Głupia sprawa i głupi minister ponieważ punkty scedował na żonę.
System punktowego karania kierowców w Wielkiej Brytanii jest nieco surowszy niż w Polsce ponieważ wystarczy 12 punktów aby utracić prawo jazdy, a co gorsza punkty kasuje się po upływie 3 lat. Świeżo upieczonym kierowcom wystarczy 6 punktów złapanych w ciagu 2 lat aby zdawać egzamin jeszcze raz. Przy wykroczeniach za prędkość obowiązuje zasada 10% plus 5 mil, o tyle można przekroczyć prędkość i mieć łaskawie darowane. Ponieważ prawo jest dość drakońskie więc prawodawca pozostawił dla drogowych chuliganów furtkę, przy odrobinie szczęścia, jeśli np. tego samego wykroczenia nie popełniliśmy 2 raz w roku, policja może skierować nas na krótki kurs reedukacyjny i skasować "zdobyte" punkty. Kurs kosztuje 70 funtów (tylko 5 funtów drożej niż mandat) i trwa ok 4 godzin. Szkolenia organizują fundacje, których statutowym zadaniem jest zapobieganie wypadkom drogowym i pomoc ofiarom wypadków.
Takie rozwiązanie to nie nowość, podobne stosowano już w Związku Radzieckim kierując pewne grupy nieprzystosowanych obywateli na przyspieszoną reedukację.
Dlaczego z takiej możliwości anulowania punktów nie skorzystał obecny minister a wówczas członek parlamentu europejskiego, ja tego nie wiem.
Widocznie głupota członków rozmaitych parlamentów to nie tylko specjalność polskiego parlamentu. Najgłupsze jednak było scedowanie punktów na żonę, dlaczego nie na sasiadkę?. Nie ma nic pewniejszego na tym świecie niż sąsiadka obarczona wspólnym grzeszkiem. A żona raz jest ta a innym razem inna.Tak też było w przypadku ministra, wymienił starą żonę na nową i zaczęły się kłopoty,które prawdopodobnie będą kosztować Huhne'a ministerialną posadę.
Zdradzone żony zdradzają jako drugie, stają się kapusiami. Oj! nieładny koniec związku.
Minister Huhne musi odejść bo jak powiedział partyjny kolega ministra
Nick Clegg:We as a Government want the highest standards of probity to be in place in everything that is done by Cabinet members.
No i jak tu żyć Panie Premierze w kraju gdzie nie ma immunitetu dla ministrów, no jak żyć?
Inne tematy w dziale Polityka