Nareszcie się doczekałem i to kto?, ja skromny szary człowieczek. Miała racje babka mówiąc,
- Jak już nie chcesz się uczyć to bądź choć pracowity, zauważą cię.
Teraz kiedy dr Łoziński ma stanąć na czele KRW d/s BWL ( Komisja Rąbiących Wieśniaków d/s Badania Wypadków Lotniczych ), nie wyobrażam sobie abym nie wszedł w skład tej komisji, pójdę dalej, ja chce być ozdobą tej komisji. Ja o rąbaniu drewna wiem prawie wszystko. Brzoza, świerk, buk, grab. Grabu pan doktor to nawet gdyby miał tytuł profesora i siekierę z akacjowym trzonkiem to nie porąbie, bo grab to trzeba klinem, panie. Cztery lata pracy na zrębie, cięcia sanitarne, trzebierze młodników. Kopalniaki, zrywka, opał, papierówka - to jest mój świat. Na festmetrach potrafię zakombinować. Ja wiem jak wywieźć drewno z lasu bez asygnaty, ja umiem zamaskowac pień po ściętym drzewie, a jak Gajowy bystry i dociekliwy to w godzinę z pomocą 3 żerdzi i tirfora karpinę usunę. Ale bystry Gajowy to w tamtych czasach była rzadkość, nie wiem czy się cos zmieniło w tej kwestii. Mogę dodatkowo posłużyć się cudzoziemskim paszportem, mam gdzieś jeszcze pożółkłe, z końca lat 80-tych, poświadczenie francuskiej rezydentury a więc dla dobra sprawy mogę i przychylność Elizejskiego Zarządu Lasów Państwowych pozyskać. Takie pomoce badawcze jak klupa, numerator, cechówka czy taśma miarnicza załatwię we własnym zakresie, mam stare wejscia w Nadleśnictwie, bo dla mnie prawda nie ma ceny. A jak już wszystkie drzewa pomierzymy, opiszemy, usuniemy te co nam szkodzą to zaproszę całą komisję na bindugę, na wódkę.
Latem zawsze się piło na bindudze. Tylko żeby w tej komisji nie był więcej jak 10 wieśniaków od rąbania, jeżeli będzie więcej to zrobią jak zwykle z bindugi bagno. Ja ich znam aż za dobrze panie doktorze.
Inne tematy w dziale Polityka