Siukum Balala Siukum Balala
180
BLOG

Kotlet Salisbury`ego/bez związku z moim ulubionym bohaterem/

Siukum Balala Siukum Balala Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Every objects tells a story. Sam tego nie wymyśliłem, to pewne. Sądzę, że gdzieś przeczytałem, a może to ulubione powiedzenie brytyjskich muzealników. Nie wiem, od piątku odżywiam się hamburgerami. Żona mnie porzuciła ( na tydzień ) poleciała w zachodnio - pomorskie, podobno wyjątkowy urodzaj na grzyby. To województwo Bóg chyba w czoło pocałował, jak nie gaz łupkowy to wysyp grzybów i na dodatek w pakiecie jeszcze bloger Stary.

Swoją drogą, jakaż to moc czarowna w dzisiejszych Gajowych, wystarczy że zadzwonią, szepną słówko:
- Pani G. borowiki się pokazały - i moja małżonka pyta z głupia frant, czy Ryanair lata do Goleniowa, przecież wiem, że wcześniej sprawdziła. Nie wiem, może to wąsik, może zielony kapelusik z filuternie przekrzywionym piórkiem z wystawki pod Monachium ?to na kobiety działa, jak widzać. Tylko jaki tu jest zwrot zainwestowanego kapitału ? Bilet w obie strony + taksówka z Goleniowa do gajówki pod Szczecinkiem. Wszystko po to abym w piątek mógł zobaczyć 2 słoiki prawdziwków i torbę bliżej nieokreślonego suszu.

Zapytam proboszcza czy Wigilia będzie ważna jezeli użyjemy do barszczu chińskich shi - take. Te grzybki są tanie jak barszcz, barszcz powinien wyjść taniej, bo te zachodnio - pomorskie wychodzą drożej niż grzybki halucynogenne. To bardzo nieracjonalne, pewnie dlatego kobiety nie robią wielkich karier w polityce. Są oczywiście wyjątki, zauważyłem np. że w Polsce karierę mogą zrobić jedynie kobiety o dwuczłonowych nazwiskach, te grzybów chyba nie zbierają ? Gronkiewicz - Waltz, Kidawa - Błońska, czy nieco już zakurzona Nowina - Konopczyna lub całkowicie zakurzona, jak stara otomana, Wanda Wasilewska- Korniejczuk. Ta była najsilniejsza, mocny głos, postawna, wysoka, oczywiście jeśli gen.Berling pozwolił jej wdrapać się na maskę swojego amerykańskiego Willysa, którego dostał w prezencie od Rosjan. Ta nacja tak ma, że często daje nie swoje prezenty. Odbiegłem nieco od tego o czym chciałem napisać, ale już wracam.
 

Jedząc hamburgery zastanawiałem się czy hamburger ma jakąś historię do opowiedzenia, okazuje się, że tak. Mało brakowało a zamiast hamburgerami odżywialibyśmy się smakowitymi kotletami Salisbury'ego. James Salisbury był amerykańskim lekarzem, który podczas wojny secesyjnej kierował lazaretem. Nie wiadomo czy w rezultacie przeprowadzonych przez siebie medycznych analiz, czy za sprawą intuicji, dr Salisbury uznał że leczenie żołnierzy z głównej wojennej przypadłości - czyli sraczki - mozliwe jest tylko przy pomocy mielonego kotleta wołowego serwowanego 3 razy dziennie oraz dużej ilości gorącej wody na popitkę.

Proszę admina aby słowa " sraczka " nie traktował jako złamania regulaminu, to nie jest wulgaryzm. Proszę również aby nie sugerował zastąpienia tego słowa, słowem " biegunka " Biegunkę mają ludzie wykształceni i kulturalni, żołnierze na froncie mają sraczkę. Dodam, że podwójną, jedną sraczkę - metaforę z powodu świszczących kul a drugą dosłowną będacą rezultatem braku higieny. Angielski jest w tym wypadku lepszy ponieważ rozróżnia " diarrhea " - sraczkę w wersji cywilnej i " camp diarrhea " - w wersji wojskowej.

Nie wiadomo jakie efekty osiągnął dr Salisbury, jaki był procent ozdrowień, ponieważ brak w tej materii statystyk. Na pewno jednak weteranom- unionistom przypadł do gustu lazaret Salisbury'ego, ponieważ już pod koniec XIX wieku stek Salisbury'ego trafia do amerykańskich leksykonów i słowników, wcześniej musiał być zatem na stołach. Stek Salisbury'ego jedzony jest z apetytem równolegle z niemieckimi hamburgerami.

28 czerwca 1914 roku do Sarajewa zjeżdża arcyksiąże Ferdynad, dziedzic tronu Habsburgów. Miasto Sarajewo cieszy się z nowo wybudowanego gmachu muzeum, którego otwarcia ma dokonać arcyksiąże. Jednak nie wszyscy Sarajewianie zadowoleni są z gmachu. Jednym z niezadowolonych jest niejaki Čabrinovič, który ciska bombę w arcyksięcia, ciska niecelnie. Widząc fuszerkę postanawia skończyć ze sobą. Rzuca się do rzeki, rozgryzając jednocześnie cyjankali. Przydarza się jednak kolejna fuszerka, cyjankali jest przeterminowane a rzeka jest głęboka ledwie na 30 cm. Rozbawiony arcyksiąże pyta gubernatora Sarajewa, Potiorka :
- Czy są na dziś szykowane jeszcze jakieś zamachy na mnie ?
Potiorek nie będąc pewnym, odpowiada niepewnie
- Raczej nie
Kolumna jedzie dalej, a wraz z nią historia Europy i steku Salisbury'ego.
Niestety tego dnia był przygotowany jeszcze jeden zamach, w którym ginie arcyksiąże. Robi się z tego draka na całą Europę. Amerykanie dalej - zgodnie - jedzą hamburgery i steki Salisbury'ego. Kiedy jednak stracą cierpliwość, odstawią tacki ze stekami, będą naładowani taką nienawiścią do Niemców, że niemieckie słowo hamburger, jak i sam hamburger, nie przejdzie im przez gardło. Zwycięża stek Salisbury'ego, do końca wojny Amerykanie gustują tylko w stekach o takiej niecodziennej nazwie.
 

Nie wiem co się stało po wojnie, historia milczy. Nie wiem skąd renesans hamburgera w Ameryce ? Może Amerykanów udobruchało podpisanie traktatu wersalskiego a może po prostu nazwa stek Salisbury' ego jest niehandlowa. Nie wiem zatem czy z powodu traktatu wersalskiego, czy z powodu grzybów, czy też z powodu, że nazwa niehandlowa, odżywiam się zamiast stekami zwykłymi hamburgerami. Ale to tylko do jutra. Od soboty normalny polski stół.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Kultura