Latarnia na przylądku Świętego Wincentego
Latarnia na przylądku Świętego Wincentego
Siukum Balala Siukum Balala
897
BLOG

Koniec świata

Siukum Balala Siukum Balala Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 50

Jakiś czas temu dowiedziono, że Ziemia nie jest płaska, lecz kulista. Nie jest jednak kulą idealną, taką  jak głowa byłego I Sekretarza KW PZPR z Białej Podlaskiej, który obecnie jest socjaldemokratą. Ziemia jest lekko spłaszczona na biegunach, mocno pofałdowana i jako taka ma specjalną nazwę - geoida. Żyją na świecie ludzie, którzy twierdzą, że to brednia i nie dają wiary oczywistym faktom. Ja się tym ludziom nie dziwię, rzeczywiście kiedy minie się Mławę to wszystko wydaje się być płaskie jak postrzeganie polityki przez pewnego profesora z miasta Łodzi.

Eppur si muove i ma kształt kuli, z tym się nie da dyskutować. Każdy może się o tym przekonać osobiście. Wystarczy wyjść przed dom i ruszyć na zachód, po jakimś czasie wrócimy do domu, ale już od strony ogródka. To prosty dowód na to, że Ziemia jest kulą. Osobiście radzę jednak wędrówkę w kierunku odwrotnym, z zachodu na wschód. Idąc na zachód stracimy jeden dzień i żona będzie się czepiać, że zabradziażyliśmy na tej wyspie gdzie kobiety grają na takich małych gitarkach i chodzą w spódniczkach z sitowia, a pod spodem nic. Idąc z zachodu na wschód zyskamy jeden dzień, który możemy spożytkować kosząc na przykład trawnik w ogrodzie. Tylko po co ? Lepiej spędzić ten dodatkowy dzień idąc dwa razy w ciągu jednego roku na ten sam bal sylwestrowy. W wędrówce z zachodu na wschód to jest możliwe.

Ponieważ Ziemia jest kulą, jak to już zaznaczyłem, więc bardzo trudno wyznaczyć na jej powierzchni jakiś  koniec czy też początek. Nie da się.  Podobnie jest w polskim futbolu, piłka jest okrągła i nie wiadomo kiedy się ta degrengolada zaczęła, ani też kiedy się skończy. Mimo, że się nie da to ludzie sobie nic z tego nie robią i od niepamiętnych czasów, przymuszani  ograniczeniami swoich czasów i  niedostatkami wiedzy,  wyznaczają jakieś początki i końce świata. Tak jest łatwiej pojąć ten bliższy człowiekowi kosmos, nieskończoność trudno śmiertelnemu człowiekowi przyjąć do wiadomości.

Grecy mieli swoje słupy Heraklesa, Hiszpanie koniec swojego świata wyznaczyli na przylądku  Tarifa, tam jednak końca świata nie czuć, bo widać afrykański Tanger. My mamy Ustrzyki Dolne i Suwałki. Świnoujście to już nie, tam jest prom i łączność ze światem istnieje. Mają tam też ścieżkę rowerową, którą w każdej chwili można wyjechać do Niemiec, a trudno uznać Niemcy za koniec świata. Anglicy mają Land End w Kornwalii, a Rosja Wyspy Kurylskie, które są jednocześnie początkiem świata dla Japończyków. Każdy sobie wyznacza jakieś końce i początki, nawet zawiadowca stacji.

Portugalczykom w tej kwestii obrodziło szczególnie, mają aż dwa końce swojego świata tuż obok siebie, w odległości ledwie 6 km. Przylądek Świętego Wincentego ( patron Lizbony ) najbardziej na południowy zachód wysunięty kawałek Europy i przylądek Sagres, ostatnie miejsce w wędrówce na południe. Przylądek Św. Wincentego był już końcem świata dla Rzymian, którzy nazywali go Promontorium Sacrum, czyli świętym cyplem. Miejsce związane jest z legendą o Świętym Wincentym, jednak tematu tego nie będziemy rozwijać, bo notka i tak wyjdzie za długa. Półrocze za pasem, więc musimy gonić z materiałem. Tak mawiała moja pani od polskiego. Goniliśmy ten materiał, materiał nam uciekał w rezultacie niewiele człowiek z tej szkoły wyniósł. Gdyby nie Wikipedia to człowiek byłby dziś całkiem durny. Dlatego pan prezydent używa a wraz z nim my obywatele.

Początek czy może koniec Europy to potężny 75 metrowy, forteczny klif, nie trzeba dodawać, że smagany atlantyckim wiatrem. Ponieważ obok przylądka Św. Wincentego przebiega jeden z najbardziej ruchliwych szlaków żeglugowych w tej części świata, dlatego w dawnym klasztorze Franciszkanów zbudowano najsilniejszą w Europie latarnię morską, bijącą w Atlantyk na odleglość 90 km. Przed latarnią dziesiątki autokarów, każdy chce być tym, który widzi Słońce nad Europą jako ostatni.

Przylądek z wsią Sagres, poza pięknymi krajobrazami, piękną pogodą i fortecą strzegącą Portugalii nie oferuje zbyt wiele. Nie zawsze tak było. Od Sagres zaczęła się wielkość Portugalii. Tu osiadł Henryk Żeglarz, trzeci syn króla Portugalii, Jana Dobrego. Choć nie sprawował faktycznej władzy to był władny dać impuls i sfinansować wyprawy, które uczyniły z Portugalii imperium kolonialne. Henryk Żeglarz miał wizję, a tylko tacy ludzie mogą coś zdziałać. Jego nie interesowała ciepła woda w kranach, bo ciepła woda w kranach pojawia się sama wraz z pojawieniem się WIELKOŚCI. Idea " ciepłej wody " mogła zrodzić się jedynie w głowie człowieka o mentalności hydraulika. Z całym szcunkiem dla hydraulików, którzy niestety muszą nosić w teczkach te ciężkie gwintownice.

Henryka Żeglarza interesowało bardziej to co jest za Wyspami Kanaryjskimi i to co jest za przylądkiem Bojadur. Z tych zainteresowań wzięła się pierwsza w świecie szkoła nawigacji zorganizowana przez Henryka Żeglarza w Sagres, stąd wziął się udoskonalony sekstant i doskonalsze astrolabium i nowoczesne metody kreślenia map. Stąd wreszcie wzięła się karawela, najdoskonalszy statek swoich czasów. Statek, który mógł poradzić sobie z opłynięciem Ziemi, która jak wspomniałem na wstępie jest okrągła.

PS. A w drodze powrotnej do Lagos można zajechać do fabryczki z typową portugalską ceramiką i kupić glinianego kogucika Galo, symbol Portugalii.
Jednakże nigdy już nie będzie pewności czy ta portugalska ceramika nie przybyła, za sprawą Henryka Żeglarza, z Chin via Ocean Indyjski.

Zobacz galerię zdjęć:

Ostatnie Słońce nad Europą
Ostatnie Słońce nad Europą Sagres Fort Sagres Pierwsza w świecie szkoła kartografii i nawigacji Azulejo

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (50)

Inne tematy w dziale Rozmaitości