Już zapisani byliśmy w urzędzie
Białe koszule na sznurze schły
Nie wiedziałam
Co ze mną będzie
Gdy tamtą dziewczynę
Pod rękę ujrzałam z nim
Prawie wszystko odbyło się jak w tej piosence. Już zapisani byli w urzędzie. Wszystkie szczegóły dograne, intercyza spisana, brakowało tylko oficjalnej ceremonii zaślubin i już możnaby odpieczętować worki z prezentami, już możnaby ów polityczny mariaż konsumować. Niestety starszy drużba dał nogę z obrączkami. Ślubu nie będzie. W takie to ślubne tarapty popadł ostatniej doby sejmik województwa śląskiego. Starszy drużba to oczywiście Wojciech Kałuża, radny startujący w ostatnich wyborach z listy KO. Było 23 do 22, niespodziewanie zrobiło się 22 do 23. Na nieszczęsnego radnego, po jego decyzji, wylał się w mediach społecznościowych niespotykany hejt. Były prezenter i molestator stacji TVN, red. Durczok pisze na Twitterze o zdradzonych wyborcach, o złamaniu umowy, o sprzeniewierzeniu się wyborczym obietnicom. Tak na marginesie to pracujacy w tej stacji hołdują niespotykanym w branży standardom, jak nie faszysta to molestator - seksista. Pomniejsi hejterzy piszą o kainowym piętnie na całe życie, o Judaszu, o zdradzie, o srebrnikach. A ja w owym lamencie nie widzę niczego poza obrzydliwą do obrzydliwości hipokryzją. Nie jesteśmy rybami, tylko ssakami, dodatkowo z gatunku homo sapiens, czyli osobnikami obdarzonymi najlepszą pamięcią ze wszystkich ziemskich, żywych organizmów. To i owo powinniśmy jeszcze pamiętać.
Czy piastowanie stanowiska premiera jest skutkiem umowy zawartej w dniu wyborów między wyborcami, a liderem zwycięskiej partii ? Jest. Czy opuszczenie najważniejszego posterunku w kraju - urzędu premiera - w trakcie trwania kadencji jest złamaniem umowy zawartej z wyborcami, czy jest sprzeniewierzeniem się złożonym przedwyborczym obietnicom ? Jest. Skąd zatem ten lament, przecież to tylko jakiś radny postanowił zamienić jeden " posterunek " na inny, lepiej płatny, dający lepsze frukta. Przecież ten radny nie zrobił niczego innego niż premier Tusk. Skąd zatem oburzenie ?
Nie pamiętamy już uroczej konferencji w ogrodach URM - u i niezwykłej metamorfozy Arłukowicza - lewicowca w Arłukowicza - liberała ? Ceną jaką dano za Arłukowicza było jakieś ministerstwo d/s zakluczonych, czy może to był jakiś inny przedrostek ? Pamiętamy jeszcze radosne kibicowanie tym wszystkim, którzy niemal grupowo odchodzili z PiS - u i szukali przytulisk w innych partiach. Kluzik - Rostkowska, Jakubiak, Poncyliusz ( któż go jeszcze pamięta ? ) Kowal, Migalski, " Latający Holender " - Gowin, Marcinkiewicz, Misiek Kamiński, Ujazdowski, Dorn. To ledwie czub listy transferowej w polskiej polityce. Pamiętamy owacje na stojąco dla nowoprzyjętej w szeregi PO, Joanny Kluzik - Rostkowskiej, pamiętamy jej słowa
- Dobrze się wśród was czuję, czuję się jakbym zawsze była z wami.
Czy to nie wówczas pewien dżenetelmen i producent win z Biłgoraja spopularyzował termin " prostytucja polityczna " ? Ja rozumiem, że polityka rzecz twarda, pewne rzeczy mężczyznom - politykom między politykami uchodzą, ale żeby pod ten termin podciągnąć damę w czerwonym żakiecie ? To grube faux pas. Chciałoby się napisać jakie wina takie i " francuskie " maniery.
To wszystko powinniśmy pamiętać i przestać dokuczać nieszczęsnem radnemu Kałuży. Skoro Arłukowicz poradził sobie z tranzycją z socjaldemokraty w liberała, a niejaki Winston Churchill w krótkim odstępie czasu mógł być i konserwatystą i liberałem, to i radny Kałuża sobie poradzi. Osobiście nie cieszą mnie polityczne transfery, nie popieram ich, bo rozmywają odpowiedzialność, nie pozwalają ludziom na orientowanie się w politycznych zakamarkach, nie pozwalają na dokonywanie optymalnych wyborów, najbardziej korzystnych dla wszystkich uczestników procesu wyborczego. No i najgorsze: podważają zaufanie do demokracji i do wyborczego systemu. Transfery polityczne były i będą, rzecz w tym, aby sprawiedliwie oceniano i sądzono wszystkich " internacjonałów " zmieniających poglądy, sojusze, partie i żony. Niestety tak w Polsce nie ma.
Ocena transferów w polskiej polityce jest dwojaka. Transfery w stronę PO, służące PO określa się jako : finezyjne zagranie polityczne, niezwykle sprytne ogranie przeciwnika, świetny manewr polityczny. Mówi się też : tak działa demokracja, tak się robi politykę. Transfer w stronę PiS, dający tej partii korzyść polityczną to : zdrada, Judasz, judaszowe srebrniki, renegat, faryzeusz, kret, sprzedawczyk, itd, itd.
No, ale inaczej być nie może w kraju, w którym szczujnie medialne ze słowa " prawicowiec " zrobiły epitet, określenie pejoratywne, obelgę niemal.
Jednego tylko transferowego kombatanta rozumiem. To najsłynniejszy kondotier pośród sejmowych kondotierów. Oczywiście chodzi o senatora Libickiego, którego spotkamy zawsze tam, gdzie akurat jakaś partia otwiera okienko transferowe.
No, ale tu dotykamy niezwykle szerokich horyzontów politycznych pana senatora. Cóż mógł takim horyzontom ofiarować zaściankowy PiS ? Zatęchłą kruchtę, swąd płonących knotów i wosku, dymy kadzideł ? To nie ta polityczna wielkość.
A PO ? spotkania i pogadanki o etyce z prof. Środą, czy krótkotrwałą radość z odebrania leków emerytom ? wiecowanie z Holland i boksowanie się z policją ramię w ramię z Frasyniukiem ? To też nie ten format polityka.
A PSL ? O to jest w sam raz. Tylko ta partia daje możliwość spotkań z Kołami Gospodyń Wiejskich na terenie całego kraju i to jest clou polityki. Jako sybaryta, człowiek lubiący wypić i dobrze się bawić wiem co piszę. Byłem przed laty na festynie zorganizowanym przez Koło Gospodyń Wiejskich w miejscowości B. na Warmii.
We wsi mieszkali potomkowie osadników zza Buga. Jakie ja tam jadłem bliny ze śmietaną, jak to ciekło po palcach i brodzie, jak ciekło za rękawy. Koszula poplamiona, nic to. Zmieniłem. A rano uprana i wyprasowana. Takie rzeczy tylko na imprezach Koła Gospodyń Wiejskich. Jakiego tam serwowano kindziuka i cepeliny. Jaka kaszanka zapiekana w żeliwnym garnku. Jakie kałduny.
Za jednego takiego kałduna ja zmieniałbym barwy polityczne trzy razy w roku.
Czy teraz rozumiemy skąd biorą się transfery i jak atrakcyjną partią jest PSL ?
Czy teraz jednakowo ocenimy transfer Wojciecha Kałuży i transfery senatora Libickiego ? Mam nadzieję, że tak.
Komentarze