Siukum Balala Siukum Balala
2656
BLOG

Rzymskie wakacje z Gazetą Wyborczą w tle

Siukum Balala Siukum Balala Humor Obserwuj temat Obserwuj notkę 72

Czem prędzej dałem chodu z Placu Weneckiego. Jednakże byłem ciekaw jak zachowuje się ichni apolityczny prezydent w przypadku wprowadzania stanu wojennego bez Gazete Wyborcze. Oczewiście udałem się na Kwirynał. Prezydent zachował się apolitycznie, gdyż nakazał sołdatom, aby się schowali w budkach i się nie wtrancali. To już wiedziałem, że nikt nasz nie obroni.

image

Dokupiłem jeszcze jedno wino w obawie, iż wprowadzą kartki, jako że ze stanem  wojennym jestem otrzaskany. W hotelu przesiedziałem do późnego popołudnia, aż mnie się amunicja skończyła i musowo było wyjść na miasto. Wtenczas przyszła mnie do głowy pewna myśl. O wiele reżim nie dał na Gazete Wyborcze papieru to oni na pewno skorzystają z zaprzyjaźnionech gazet europejskich i zdetonują te bombe wybuchowe w innych gazetach. Tak się robi w obecnej żurnalistyce. Przykładowo Michnik chce nasz nastraszyć i pisze " Niemce zaniepokojone sytuacją w Warszawie " i daje na pierwsze strone artykuł przetłomaczony z niemieckiego, któren najsamprzód był przetłomaczony z polskiego na niemiecki i tak jem sie ta karuzela obraca, a ludność obywatelska ma stracha, iż Niemce znowu na nasz napadną gdyż nie jesteśmy tak demokratyczne jak oni. Zaniem kupiłem wino udałem się pod redakcje " Il Tempo " na Piazza Colonna pod kolumne Marka Aureliusza. Pogadam z gazeciarzamy i już mniej więcej się zorientuje co się dzieje w Polsce z temi bombamy. Niestety redakcja zamknięta na głucho, potiernia zamknięta tylko ten Marek Aureliusz stoi na tej kolumnie wystrychnięty na dudka jak nasz Zegmont w Warszawie.

image

Redakcja Il Tempo 

Poleciałem drugi raz pod Ołtarz Ojczyzny, sołdatów już nie było. Znaczy walki przenieśli się za miasto, byliśmy okrążone. Zaczęlim żyć w oblężonem mieście. Dokupiłem jeszcze dwa wina, ażeby uniknąć potem kupowania na czarnem rynku, gdyż byłoby to złamanie dekretu o stanie wojennem.

image

Ołtarz Ojczyzny 

image

Hiszpańskie schody 

image

Poleciałem jeszcze na Hiszpańskie schody, jako że przypomniałem sobie film " Pancernik Potiomkin " i wiedziałem, że pewne rzeczy rewolucyjne zaczynają się na schodach. Nic z tego, nic się tam nie działo. Wróciłem zrezygnowany do hotelu, z recepcji wziąłem cavattapi i się zaczęło. Po drugiej szklance mnie oświeciło. Jednak te starożytniaki makówkie mieli nie od parady. Oni zawsze jak wychylali z pocharków, to mówili in vino veritas, znaczy się w winie prawda. Nacisnąłem smartefona nie tam gdzie trzeba, bo mnie się ręce już trzęśli ze strachu bez cały dzień w stanie wojennem. I co się okazało proszę Szanownego Czytelnictwa ? otóż rano bez omyłkie wyłączyłem transmisję danych i bez cały dzień żyłem w strachu, iż nie ma internetu z powodu stanu wojennego wprowadzonego bez Gazete Wyborcze. Dawaj ja po forach harcować. Zasadniczo kupa śmiechu na forach, jak oni będą takie bomby atomowe wybuchać to my umrzem ze śmiechu.

Wszędzie tylko : Kapiszon ! Kapiszon ! Największy niewybuch od czasu II wojny światowej, nadmuchany, pusty balon, kupa dymu - cukier ze saletrą i temuż podobne. No to ja tego nie kupiłem i oraz sobie przypomniałem historie opowiedziane bez mojego dziadka z miasta Dzisna, któren o mało co od Żyda - szmaciarza a kupiłby mantel, czyli przedwojenne jesionkie. Szanowne Czytelnictwo musi wiedzieć, iż przed wojną, zanim Chińczyki wymyślili tanie odzienie za grosze, ludzie bardzo dbali o przyodziewek jako, że był od cholery drogi. Przykładowo jesionkie nosili nie rok czy dwa, ale 10 lat. Utyć nie utyli, bo to było za sanacji, więc nosili aż znosili, a potem jak zdatna to do przenicowania i jeszcze drugie 5 lat, utyć nie utyli, bo jak wspomniałem za sanacji się nie dało. Jedynie obszarnicy i fabrykanci. A co się nie dało przenicować oddawało się szmaciarzowi, któren miał chabetę, chomąto i wóz na kołach w typie żelaznem. On tem koniem jeździł po okolicy i się derł - szmaaaaty ! szmaaaaaty ! skupuje. Ponieważ szmaciarze groszem nie śmierdzieli, bo za sanacji to było, więc tylko obszarnicy i fabrykanci. Geszefty robiło się na modłe austryjackie, czyli bez faktur. Wszystko na wymiane. Ludzie szmaciarzowi szmaty, a on jem na wymiane igły, nici, grzebienie, lusterka, dziewczynkom kokardi i tasiemki do włosów, a chłopakom piłeczki na gumce i temu podobne przedwojenne elektronikie. Wszystkie byli zadowolnione... i ludzie, którne pozbyli się szmat i szmaciarz, któren właśnie robił geszeft. To co się dało wyszykować, pocerować, przenicować szło na sprzedaż. Ostatnie szmaty cięli w paski i tkali rozmaite chodniki, makaty i temu podobne bieżniki, a co już było kompletnie do niczego szło na szarpaki i też się coś z tego robiło. Tylko nie bardzo wiem co, bo to było za sanacji. Jak raz temi biznesami zajmowało się w Dziśnie nad Dźwiną trzech Żydów, w tem jeden znajomek mojego dziadka, niejaki Srul Cukiermajer. Przyjechał któregoś dnia przed wojną do mojego dziadka Cukiermajer, ażeby zrobić geszeft na starej jesionce, którna wyglądała niczego sobie, chocaż była przenicowana... i od drzwi woła :

- Pan jestesz dla nas starozakonnych najlepszy goj w Dziśnie, pan nas uważasz i my szanownego pana Adama uważamy. Oto i dlaczego ja jestem u pana. Jest dla pana jesionka alegancka, którą ja panu sprzedam za darmo.

- Ależ Srul ja mam alegancką szubę, nie potrzebuje jesionki

- Pan nie wiesz co pan mówisz, to jest mantel alegancki, angielszczańska " setka "

pan będziesz w niem wyglądał jak wojewoda wileński, co ja mówię, jak dwa wojewody wileńskie.

- Ale ja nie potrzebuje płaszcza, bo mam

- Pan sze nie znasz, pan nie wiesz co pan mówisz. Ja szanownemu panu ten płaszcz mogę oddać za pół ceny, ale pan na pół ceny nie zasługujesz. Ja panu jego, ten płaszcz oddam za ćwierć ceny.

- Srulu, ale ja nie potrzebuje nawet za ćwierć ceny.

- Co pan opowiadasz, to jest angielszczańska " setka " Pan weź pan przymierz, pan nie zdejmiesz, pan będziesz chciał jego ten płaszcz cały dzień nosić.

- Nie, Srulu, szkoda fatygi, mam płaszcz jeden i starczy.

- Pan mnie nie uwierzysz, ale jak ja do pana jechał zaczepili mnie trzech mężczizny i chcieli ten płaszcz kupić, a ja im na to, że nie mają tyle waluty, a oni mi na to, że się złożą i będą do spółki nosić, tak im się podobał. Pan się nie znasz, a trzech mężczizny od razu wiedzieli, iż to angielszczańska " setka. Pan weź, pan choć przymierz.

Nie mając już żadnych argumentów, dziadek wbił się w płaszcz z angielszczańskiej wełny " setki "

- Eee, Srulu, za ciasny. Pod pachami pije, kołnierz ciasny, gryzie.

- Jakie pije, jakie żmije ? Może jeszcze brazyliańska żmija boa szanownego pana gryzie w szyje? To nie jest żaden żmija boa. To jest angielszczańska " setka " to, iż kołnierz jest z gryzonia senszyla nie oznacza iż pana za uchem gryzie. Pan teraz wyglądasz jak minister Beck.

- A mówił Srul, że jak wojewoda wileński.

- Za te pieniądze ja mogę szanownemu panu dorzucić jeszcze starostę z Mołodeczna.

- Nie, Srul, źle leży.

- Co pan mówisz ! to jest angielszczańska wełna " setka " Pan jestesz gruby ona się nadda. Pan jestesz chudy ona szanownego pana wypełni. Pan jestesz garbaty pana angielszczańska " setka " naprostuje. Bo to jest proszę szanownego pana angielszczańska wełn prima sort i wszystko za ćwierć ceny, razem z guzikami.

- Nie, Srul za ciasny. Brońcia sciągaj mnie ten mantel. Dziadek zawołał babkę, która przysłuchiwała się interesom Srula Cukiermajera i przedwojennym zwyczajem się nie wtrancała, bowiem kobiety za sanacji nie miały do powiedzenia tyle co obecnie. Jedynie żony obszarników i fabrykantów. Babka złapała za rękaw i ciągnie dziadka, zapiera się z kolana o dziadka biodro nieprzystojnie i ciągnie jak w tej bajce o rzepce, a angielszczańska wełna ani drgnie. Nagle - Trrrraaach ! i dziadek stoi jak stał tyle, że w bezrękawniku z lewej strony, a babka siedzi na ławce pod piecem z rękawem z angielszczańskiej " setki " w dłoniach. Gdyby nie piec leżałaby teraz przed Srulem Cukiermajerem w pozycji nieprzystającej kobiecie, zarówno też żonom fabrykantów jak i obszarników.

Srul podrapał się za uchem i stwierdził  

- Patrz pan panie Adam, co za czasy, dziś nikomu wierzyć już nie można. Niby angielszczańska wełna " setka " a gorsza niż brezent na sowieckich oficerkach.

Mnie się wydaje bez najmniejszych wątpliwości, że Gazeta Wyborcza " sprzedając taśmy " próbowała nam sprzedać taki właśnie płaszcz z angielszczańskiej wełny " setki " Tyle, że jak raz rękaw się temu płaszczu urwał... i dalej się pruje. Nie kupujmy ruskiego brezentu płacąc jak za chromowaną giemzę. 

* giemza - przedwojenna, kozia skóra na oficerki. Najwyższy sort.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości