skamander skamander
290
BLOG

Konsekwentnie i szybko zbliżamy się do dyktatury

skamander skamander PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 15

Jeśli ktoś marzy o dyktaturze, to są pewne etapy uzyskania tego rodzaju sytemu po demokratycznych i wolnych wyborach. Na początku należy zniszczyć autorytety, by nikt nie mógł krytykowani poczynań rządzących, nikt z ludzi, którzy mają wyrobiony już autorytet moralny. Wówczas będzie dążenie do podporządkowania sobie wszystkich organów w państwie. I równocześnie podporządkować media publiczne. W dalszej kolejności także media komercyjne czyli niezależne od władzy. Tak już uczynił pan Orban na Węgrzech, gdzie od niego zależni oligarchowie wykupili niezależne media, wcześniej odbierając im jakiekolwiek reklamy ze strony przedsiębiorstw uzależnionych od władzy. W Polsce też to próbowano zrobić pod szczytnym hasłem "repolonizacja mediów". I to ciągle jest w planach rządzących. I sprawa najważniejsza to podporządkowanie sobie władzy sądowniczej. To PiS robi z premedytacją od czasu, kiedy przejął władzę w 2005 roku. Kiedy był w opozycji, to ciągle było niszczenie autorytetu sędziów i w tym szczególnie był zaangażowany pan Janusz Wojciechowski, który ciągle dawał przykłady jacy to sędziowie są źli. Czyli już wówczas szykowany był grunt pod przyszłe przejęcie wymiaru sprawiedliwości. I starym zwyczajem zaczęto tę nagonkę od niszczenia prawniczych autorytetów. Co bardziej znani prawnicy zostali dosłownie zrównani z ziemią i to ze strony pisowskich polityków jak również ze strony podległych im mediów. Przejęcie Trybunału Konstytucyjnego było pierwszym krokiem zachwiania trójpodziału władzy. Ustanowienie I-szym Prezesem SN panią Przyłębską było pokazanie Polkom i Polakom, że władza ma wszelkie poparcie w swoich działaniach ze strony tego konstytucyjnego organu. A już skład sędziów w sprawie dotyczącej tzw. dublerów, gdzie w tym składzie było dwóch dublerów zakrawało na kpinę z ludzkiej inteligencji. A spotkania pani Przyłębskiej z panem Kaczyńskim to jedynie nowe odkrycie towarzyskie pana Prezesa. Kiedy sędziowie TK uczestniczyli przy debatowaniu nad ustawą o Trybunale, to pisowcy uznali to za wielki nietakt i ujmę dla autorytetu sędziego, ale faktyczne spotkania przyjacielski czegoś takiego nie wywołały. To nazywamy hipokryzją.

Mamy przed sobą wybory prezydenckie i nie jest wiadomym czy te wybory dojdą do skutku. Pan Premier nie raczył umieścić w Monitorze Polskim uchwały Państwowej Komisji Wyborczej z 10 maja i minęło już 19 dni od tej daty, a ogłoszenia tego nie ma, a ma to istotne znaczenie dla określenia daty wyborów i tzw. wyborczego kalendarza. Ale za to ten brak daty wyborów PiS zrzuca na… opozycję. To stara pisowska metoda, która przedtem sprowadzała się do słynnej zbitki słownej "wina Tuska", a obecnie tym kozłem jest pan marszałek Grodzki i Senat władany przez opozycję. Ale żaden organ w Polsce nie może ogłosić terminu wyborów, bo ta prerogatywa jest odniesiona tylko do pani Marszałek Sejmu. Dlaczego więc rządzący obarczają winą za brak terminu wyborów opozycję, to chyba i Nostradamus by nie wiedział? Dlaczego powstał taki popłoch wśród rządzących, kiedy pani wicemarszałek Sanecka i pan wicemarszałek Kamiński złożyli swoje wnioski na forum Senatu? Czy przedłużenie obrad o kilka dni coś PiS-owi przeszkodziło? Widać, że tak i jak wieść gminna niesie, to takie przedłużenie uchwalenia ustawy przez Senat psuje zapędy PiS-u, by wybory ogłosić już 21 czerwca. A grunt pali się pod nogami pana Dudy i całej obecnej koalicji. Pan Trzaskowski idzie jak burza w sondażach do przodu a notowania pana Dudy spadają na łeb, na szyję. Stąd ten popłoch na Nowogrodzkiej. KO zapewnia, że każdy termin jest dobry dla pana Trzaskowskiego i chyba w tym jest sporo racji, bowiem im krótszy czas kampanii, to pan Trzaskowski popełni mniej błędów, a jest na tyle znany, że może startować , mając tylko dwa tygodnie na swoją kampanię. Głosy z małych miast i wsi dadzą mu ludowcy, których to PiS tak wcześniej poniżał, że zapewne z chęcią zagłosują za panem Trzaskowskim, by utrzeć nosa panu Kaczyńskiemu. Należy tylko posłuchać wypowiedzi obecnego min. rolnictwa, pana Ardanowskiego, co mówił i mówi o ludowcach, to wystarczy na mocne zgrzytanie zębami ze strony tej partii. 

Najlepszym przykładem pisowskiego rządzenia jest stadnina w Janowie Podlaskim. Już gorzej być nie może w jakiej obecnie sytuacji jest ta stadnina, która jeszcze nie tak dawno była chlubą Polski na aukcjach koni arabskich w Europie i na świecie. Teraz pozostało tylko wspomnienie dawnej świetności. I to zrobił PiS ze swoimi przystawkami. W tym przypadku już trudno te złe działania zrzucić na opozycję. I tak działa obecna władza, że do czego się nie zabierze, to wszystko ucieka jej z rąk. Czy wszystko jednak z rąk tej władzy ucieka, to jest też hamletowskie pytanie.


skamander
O mnie skamander

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka