skamander skamander
479
BLOG

Lustracja, dekomunizacja to Matrix w wydaniu PiS

skamander skamander PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 37

Szanowni Państwo, popierający tak zawzięcie lustrację. Czy zastanowiliście się nad tym, że część z tych dawnych kapusiów z czasów PRL dalej może donosić obecnym władzom? Każda policja we wszystkich krajach opiera swoje działania na donosicielstwie. W czasach hitlerowskiej niewoli dziesiątki tysięcy polskich obywateli - jako tajni współpracownicy Gestapo - pomagali Niemcom rozpracowywać polskie podziemie. Bez takich ludzi Niemcy byli w Polsce "ślepi". Tacy też wydawali Żydów. Takie działania w konsekwencji pozbawiało życia wiele Polek i wielu Polaków. Faktycznie nigdy nikt takich ludzi nie rozliczył. Dlaczego? Dlatego, że następnej władzy tacy ludzie służyli z wielką gorliwością jako neofici.

Kiedy zastanawiam się nad wszelkiego rodzaju donosicielstwem w PRL-u, to traktuję tych ludzi jako z jednej strony cyników, którzy chociaż w tak haniebny sposób chcieli mieć władzę nad innymi, bo mogli komuś zaszkodzić, ale są tacy, którzy zostali zwyczajnie szantażowani np. jakimś ekscesem obyczajowym w ich życiu osobistym. Czyli nie można wszystkich wrzucić do jednego worka. I to też miało wpływ na pogląd lustracji przez wielu polityków. Również Rzecznik Praw Obywatelskich, śp. Janusz Kochanowski, który został Rzecznikiem w 2006 roku z rekomendacji PiS-u, zanegował w 2006 roku nowelizację ustawy lustracyjnej i, podobnie jak SLD, skierował wniosek do TK. Trybunał uznał w większości zastrzeżenia wnioskodawców i np. dziennikarze i naukowcy nie zostali poddani obowiązkowej lustracji. Czyli byli ludzie i po prawej stronie sceny politycznej, którzy też widzieli, że skrajne rozwiązania w tej materii nie prowadzą do niczego dobrego. 

Prawica krzyczy o lustracji i dekomunizacji. To w takim razie, dlaczego wśród szeregów tej partii znajdują się dawni aparatczycy, którzy oficjalnie stali na straży obrony tamtego reżimu? Jeśli PiS mówi o postkomunie i jednocześnie wielu dawnych peerelowskich aparatczyków zasila tę partię, to wygląda to na kpinę ze zdrowego rozsądku. To tak wygląda, że dekomunizacja i lustracja mają tylko dotyczyć przeciwników politycznych, a pisowskich "komuszków" to ruszać już nie można, bo się biedacy przefarbowali. Czy to jest uczciwe postępowanie? Nie, bo mówienie o lustracji i dekomunizacji było i jest sposobem walki politycznej. PiS znalazł "wroga" czyli jakąś "postkomunę", która niby rozpleniła się wśród... przeciwników politycznych. Zorganizowani pisowcy zostali uznani za jedynych polskich patriotów przez swoją wierchuszkę umiejscowioną na Nowogrodzkiej i w to większa część członków tej partii uwierzyła, i w tym przypadku to nie ma znaczenia, kto skąd przyszedł - ważne jest, by krakał jak reszta wron. Dlatego dawny aparatczyk, były prok. Piotrowicz, może spokojnie krzyczeć "precz z komuną", a kiedyś był członkiem egzekutywy przy Prokuraturze Wojewódzkiej, czyli był czynnym i wysokim funkcjonariuszem tej partii. I wówczas bronił tych zapisów w peerelowskiej konstytucji, które mówiły o przewodniej roli PZPR i miłości do Związku Radzieckiego. 

A jak ta lustracja w Polsce faktycznie wygląda, to można prześledzić na opluwaniu pana Lecha Wałęsy. Był wielki krzyk ze strony pisowskich aktywistów, że teczka "Bolka" znaleziona u wdowy po gen. Kiszczaku to super odkrycie, jeszcze nikt nie potwierdził wiarygodności tych papierów, a już zrobiono pokaz tych "dokumentów" i dziennikarze rozpisywali się na ten temat. Miał też IPN pokazać pozostałe dokumenty znalezione w domu gen Kiszczaka i... cisza. Prawdopodobnie mogły zaszkodzić nie tym, na których tak PiS-owi zależy. A przecież nie można przypuszczać, że gen. Kiszczak trzymał jakieś tam papiery - nie, ten człowiek musiał mieć coś, co dawało mu pozorne zabezpieczenie, kiedy żył. Czyli papiery te mogły dotyczyć ludzi ze środowiska PiS-u. Ale o tym cisza jak makiem zasiał. To w takim razie nie jest to żadne dochodzenie do prawdy a jedynie walka teczkami z przeciwnikami politycznymi. Również "lustracja" TW "Wolfganga" wyglądała dziwnie. Jest własnoręcznie podpisane oświadczenie o współpracy tego człowieka z SB, są donosy, i... ten człowiek jest niewinny, i może zajmować stanowisko ambasadora, bo prokuratura nie uznała za właściwe skierowanie tej sprawy do Sądu Lustracyjnego. Czyli faktycznie to ukręcono łeb tej sprawie. Czy ktoś sobie wyobraża, że coś takiego mogłoby dotyczyć jakiegoś dyplomaty z PO czy PSL i nie zostałby osądzony? Czyli te wszystkie zapewnienia PiS-u o lustracji i dekomunizacji można normalnie między bajki włożyć - to jest polityczny Matrix, na którym PiS buduje własną politykę. 


skamander
O mnie skamander

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka