Piłkarze reprezentacji Polski. fot. PAP/Leszek Szymański
Piłkarze reprezentacji Polski. fot. PAP/Leszek Szymański

Piekło w Tiranie zamarzło. Polacy o krok od baraży

Redakcja Redakcja Piłka nożna Obserwuj temat Obserwuj notkę 20
Byli kapitanowie reprezentacji Polski Jacek Bąk i Maciej Żurawski ostrzegali, że w Tiranie czeka Biało – Czerwonych piekło. Wiedzieli co mówią, bo chwilę po tym, jak Karol Świderski dał naszej drużynie prowadzenie odezwała się dzika i prymitywna natura grupy najbardziej zagorzałych albańskich kibiców.

Skandal na stadionie w Tiranie

W kierunku cieszącego się strzelca gola poleciały plastikowe butelki, zapalniczki i inne przedmioty. Do motłochu na trybunach apelowali gracze gospodarzy, o spokój prosił Robert Lewandowski. Jednak te gesty jeszcze bardziej rozsierdziły chuliganów. Sędzia musiał przerwać spotkanie, a piłkarze obu ekip w pośpiechu zeszli do szatni. Dopiero po apelu policji i ostrzeżeniu, że jeżeli jakiekolwiek rozruchy na widowni się powtórzą, Albania zostanie ukarana walkowerem, atmosfera na trybunach si e uspokoiła i spotkanie mogło zostać dokończone.

Ale paradoksalnie, im większy był amok kiboli, tym szybciej piekło w Tiranie zamarzało... Bo ta agresja była objawem bezradności i pogodzenia się z faktem, że ekipa z Bałkanów baraże o mundial w Katarze obejrzy najwyżej w telewizji.

Czytaj też: Polska gra z Albanią! To mecz o wszystko

Zwycięstwo Polski z Albanią

Polacy długo się męczyli, ale osiągnęli cel, po który przyjechali do Albanii. Miały być trzy punkty, dzięki którym Biało – Czerwoni wjadą na autostradę do baraży i były. Taki mecz – kontaktowy, pełen starć, walki i... wzajemnych nerwów był kilku naszym graczom, by mogli pokazać, że nie pękają, by jak to nam powiedział Jacek Bąk, że mają „psychę mordercy”. To było środowisko, w którym doskonale czuli się piłkarze fighterzy, jak Kamil Glik czy Grzegorz Krychowiak, Pomocnik rosyjskiego Krasnodaru, poza jednym błędem przed przerwą, był bezbłędny i w stu procentach odkupił swoje winy z czerwcowych mistrzostw Europy, gdzie fałszował jak pijana orkiestra na wiejskiej potańcówce.

Do Albanii dojechał stary dobry „Krycha”. Nie bawiący się w finezję, pozujący na boiskowego artystę magik, ale solidny przecinak, który był dwa razy twardszy od twardych Albańczyków. Zresztą, co tu dużo gadać – w naszych szeregach trudno znaleźć kogoś, kto zawiódł. Znów świetnie spisał się Paweł Dawidowicz, wreszcie spokojny i pewny był Wojtek Szczęsny. Robert Lewandowski walczył i się przepychał robiąc w przodzie miejsce kolegom, a odkryciem spotkania był dla mnie Mateusz Klich, który REWELACYJNYM, podaniem w akcji bramkowej obsłużył Swiderskiego.

Czytaj też: Były reprezentant Polski ostrzegał przed Albanią. "W Tiranie czeka nas piekło!"

Polacy coraz bliżej baraży

Jesteśmy blisko, coraz bliżej baraży, ale nawet jeśli, jakimś cudem, nie udałoby się do nich dostać, to Paulo Sousa chyba raz na zawsze zamknął usta wątpiącym w niego krytykom. Perfekcyjnie przygotował Polaków mentalnie i taktycznie, pokazał, że już nauczył się naszej reprezentacji i pod jego wodzą nasi mogą grać nie tylko ładnie dla oka, ale i skuteczne, a przede wszystkim potrafią wygrywać!

A Albańczycy? Niech sobie grają w przyzwoitych klubach w całej Europie, ale z takim bydłem na trybunach na salonach światowego futbolu są niepotrzebni.

Piotr Dobrowolski

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport