Messi. fot. PAP/EPA/YOAN VALAT
Messi. fot. PAP/EPA/YOAN VALAT

Messi wygrał. I co z tego?

Redakcja Redakcja Piotr Dobrowolski Obserwuj temat Obserwuj notkę 41
Robert Lewandowski wielkim piłkarzem jest. To nie ulega wątpliwości. Ale czy rzeczywiście jest najlepszym futbolistą na świecie? Proszę niech kibice tak szczerze, z ręką na sercu, odpowiedzą sobie na to pytanie.

Czy Lewy jest lepszy od Messiego?

Na pewno Polak w tym roku jest najskuteczniejszym napastnikiem globu. 64 zdobyte gole. I wszystko. Nic nie trzeba dodawać. To namacalna wizytówka „Lewego”. Ale spytam ponownie: - czy jest najlepszy? Czy jest perfekcyjny technicznie? Czy jest kreatorem? Boiskowym wizjonerem? Nie! To król pola karnego i okolic. Maszyna, Robocop, Terminator. Ale do zdobywania goli, a nie kreowania gry. Dlatego, choć jak każdy sympatyk pana Roberta i kibic reprezentacji Polski odczuwam niedosyt, że Złotą Piłkę zdobył Leo Messi, a nie nasz As, to po prawdzie, Argentyńczyk na nią zasłużył najbardziej.

Ale co tam, nie ma co być gołosłownym. Niech przemówią fakty. Messi z drużyną Albiceleste zdobył mistrzostwo Ameryki Południowej, po drodze zgarniając tytuł króla strzelców tej imprezy. Mniej więcej w tym samym czasie podczas mistrzostw innego kontynentu – Europy, Biało – Czerwoni z Robertem Lewandowskim w składzie, z dorobkiem jednego punktu w trzech meczach, zajmują ostatnie miejsce w średnio mocnej grupie i po trzech meczach wracają do domu, a fani tradycyjnie mogą zanucić „Nic się nie stało, Polacy nic się nie stało”.

Teraz kluby. Lewandowski po raz szósty zdobywa armatkę dla najlepszego strzelca Bundesligi i bije niepobity przez pół wieku rekord Gerda Mullera w liczbie zdobytych bramek w jednym sezonie ligi niemieckiej. Polak 41 razy trafia do siatki i o jednego gola wyprzedza legendę reprezentacji RFN-u.

Czytaj też: Plebiscyt na Złotą Piłkę rozstrzygnięty!

Kosmiczny Messi

A Messi? Po raz ósmy w karierze zdobywa tytuł króla strzelców ligi hiszpańskiej i przechodzi z Barcelony do paryskiego PSG. Absolutnie, nie mam zamiaru deprecjonować dorobku kapitana reprezentacji Polski, ale przy całym szacunku dla jego dokonań, prosząc o wybaczenie, wyżej cenię tytuł najlepszego strzelca La Liga niż Bundesligi. Z prostego powodu. Liga hiszpańska stoi o poziom wyżej od niemieckiej. Zatem trzymając się tej retoryki – Argentyńczyk góruje nad „Lewym” i na polu reprezentacyjnym i klubowym. Dlatego wygrywa Złotą Piłkę. Proste? Jak najbardziej. I nie ma co szukać kwadratowych kół i tworzyć spiskowych teorii, że Messi zwyciężył w plebiscycie „France Football”, bo jest bardziej popularny niż Lewandowski. To na pewno też miało znaczenie, ale przede wszystkim zdecydowały o tym osiągnięcia boiskowe. I zamiast obrażać się na organizatorów plebiscytu, że skrzywdzili naszą Ikonę, trzeba pękać z dumy. Że Robert Lewandowski wyprzedził blisko 300 milionów ludzi grających na świecie w piłkę, że doszedł na szczyt szczytów.

W ostatniej dekadzie mówiło się, że kosmiczny, nieosiągalny dla innych poziom prezentuje dwóch piłkarzy – Messi i Cristiano Ronaldo. A reszta światowych gwiazd jest za nimi daleko w tyle. Teraz w gronie „galaktycznych” mamy swojego rodaka i to sprawia, że ściągam kapelusz z głowy i nisko się kłaniając, szoruję nim po trotuarze z szacunku dla Pana Roberta.

I jeszcze jedno. Podczas wczorajszej gali w paryskim teatrze Chatelet Polak w jednym na głowę pobił Messiego. Na tle odzianego w odblaskową marynarkę Argentyńczyka, w świetnie skrojonym garniturze ze zjawiskową żoną u boku, pan Robert wyglądał przy Messim, jak światowiec przy chłopaczku z lunaparku.

Piotr Dobrowolski


Czytaj więcej:


image

KJ

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport