Dudelange vs Legia. fot. PAP/EPA/JULIEN WARNAND
Dudelange vs Legia. fot. PAP/EPA/JULIEN WARNAND

Amatorzy z Dudelange ośmieszyli Legię. Wstyd

Redakcja Redakcja Piłka nożna Obserwuj temat Obserwuj notkę 59

Piłkarze Legii Warszawa zremisowali z F91 Dudelange z Luksemburga i odpadli z rozgrywek Ligi Europy.

Polskim klubom nie udało się pozostać dłużej w walce o puchar Ligi Europy.


image
Kibice Legii. fot. PAP/EPA/JULIEN WARNAND

Zobacz relację z pierwszego meczu Legii z Dudelange.

Legia odpadła z eliminacji LE

Nieudanie w roli trenera Legii zadebiutował Ricardo Sa Pinto. Portugalczyk w poniedziałek objął stołeczny zespół, ale w krótkim czasie nie odmienił gry zespołu. Mistrzowie Polski zapowiadali inną postawę niż w pierwszym meczu, tymczasem po 17 minutach przegrywali już 0:2. W siódmej minucie Patrick Stumpf pozostał sam w polu karnym. Kiedy otrzymał piłkę mógł spokojnie przymierzyć i pokonać Arkadiusza Malarza. 10 minut później po wymianie podań w okolicach linii pola karnego przy słupku piłkę do bramki posłał Stelvio Da Cruz.


W dalszej części meczu gospodarze oddali inicjatywę mistrzom Polski, którzy wciąż razili brakiem dokładności i skuteczności. Ostatecznie zdobyli bramkę kontaktową. Michał Kucharczyk z linii końcowej płasko wycofał piłkę do Jose Kante, a ten pewnym strzałem skierował ją do bramki.


image
Smutek piłkarzy po porażce. fot. PAP/EPA/JULIEN WARNAND
Wydawało się, że ten gol tchnie w legionistów nowe siły. Jednak mistrzowie Polski wciąż byli bezbarwni i bardzo słabi. Wyjątkowo niepewnie prezentował się reprezentant Luksemburga Chris Philipps, którego portugalski szkoleniowiec wystawił na środku obrony. Widać było, że nominalny pomocnik źle czuje się na tej pozycji. W efekcie Philipps na drugą połowę już nie wybiegł, a za niego pojawił się Sebastian Szymański. Zmiana przyniosła dobry efekt, bo Legia prowadziła grę i prezentowała się lepiej niż przed przerwą. Trwało to jednak zaledwie 10 minut i nie przyniosło bramki.

W 71. minucie goście mieli ogromne szczęście, bo luksemburski zespół był o krok od strzelenia trzeciego gola. Edisson Jordanov po indywidualnej akcji wstrzelił piłkę wzdłuż linii bramkowej, ale żaden z jego kolegów nie doszedł do podania.W 86. minucie goście wyrównali. Drugiego gola w tym meczu strzelił Kante. W 90. minucie doskonałą okazję na zwycięską bramkę miał Carlitos. Hiszpan dobrze przyjął piłkę w polu karnym, ale nie zdołał oddać strzału.

Legioniści nie potrafili się pogodzić z odpadnięciem z europejskich pucharów. Za niesportowe zachowanie po meczu czerwoną kartką został ukarany Michał Kucharczyk. W kolejnej rundzie F91 Dudelange zagra z rumuńskim CFR Cluj.

image
Nowy trener Legii. fot. PAP/EPA/JULIEN WARNAND

Lech odpadł z rozgrywek po porażce z KRC Genk 

Podobnie jak przed rokiem piłkarze Lecha przygodę w Lidze Europejskiej zakończyli na trzeciej rundzie eliminacji. KRC Genk okazał się zespołem co najmniej o klasę lepszym, a dwumecz wygrał 4:1, co nie do końca oddaje różnicę pomiędzy obiema ekipami.

Tylko przez 19 minut piłkarze Lecha mogli mieć nadzieję na odrobienie dwubramkowej straty z pierwszego spotkania. Wówczas to goście, nie po raz pierwszy w tym spotkaniu, łatwo przedarli się na pole karne poznaniaków. Dieumerci Ndongala idealnie dośrodkował na głowę Mbwany Samatty, a Tanzańczyk z bliska dopełnił formalności, praktycznie zamykając losy dwumeczu. Lechici, by awansować, musieli strzelić cztery bramki. Tak klasowej drużynie wydawało się to wręcz niemożliwe.

Gol dla Belgów był też konsekwencją mocno ofensywnego nastawienia gospodarzy, którzy jednocześnie pozostawiali sporo wolnej przestrzeni rywalom. A bardzo szybcy zawodnicy KRC Genk dwoma-trzema podaniami błyskawicznie potrafili znaleźć się w pod bramką Jasmina Burica. Bramkarz "Kolejorza" już od pierwszych minut miał sporo pracy. Jego pierwsza interwencja nie była może zbyt pewna, ale potem dwukrotnie zwycięsko wychodził z sytuacji sam na sam. 

image
 Trener Lecha Ivan Djurdjevic. fot. PAP/Bartosz Jankowski
Obrona Lecha w ustawieniu 3-5-2 póki co jest najsłabszym ogniwem nowego modelu gry. W niedzielę Zagłębie Sosnowiec mogło strzelić dwie-trzy bramki, ale miało kłopot ze skutecznością. Belgowie też zmarnowali wiele sytuacji, gdyż Buric robił co mógł, by jego zespół nie stracił kolejnych goli. W 23. minucie wygrał kolejny pojedynek jeden na jeden, tym razem z Leandro Trossardem. 

Podopieczni Ivana Djurdjevica próbowali atakować, ale niewiele z tego wynikało. Jedną z jaśniejszych postaci w ofensywie był Kamil Jóźwiak, ale też przytrafiały mu się błędy. Tuż przed przerwą w niegroźnej sytuacji sfaulował w narożniku pola karnego Ndongalę, a sędzia po chwili zawahania pokazał na "wapno". Trossard oszukał Burica, strzelając w środek bramki. 

image
Lech okazał się słabszą drużyną. fot.   PAP/Bartosz Jankowski
W drugiej połowie poznaniacy postawili wszystko na jedną kartę. Już pięć minut po wznowieniu gry kontaktowego gola precyzyjnym uderzeniem zza linii pola karnego zdobył Tomasz Cywka, a chwilę wcześniej Nikola Vujadinovic trafił w słupek. Niesieni głośnym dopingiem lechici na moment zdominowali przeciwnika, Pedro Tiba strzelił tuż obok słupka, a na lewym skrzydle sporo kłopotów obrońcom Genk sprawiał Jóźwiak. 

Goście przetrzymali napór, który trwał zaledwie kwadrans. Trener Genk Philippe Clement desygnował do gry Jakuba Piotrowskiego, którego Belgowie latem pozyskali z Pogoni Szczecin. 21-letni Polak debiutował w nowym zespole. 

Im bliżej końca meczu, tym widowisko traciło na jakości. Akcje toczyły się głównie w środku boiska, a niemal każda groźniejsza akcja w wykonaniu Belgów kończyła się odgwizdaniem spalonego. Lech dążył do poprawy bilansu dwumeczu, ale w końcówce spotkania nie miał już atutów w ofensywie.

źródło: PAP

KJ

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła. 

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport