Romuald Szeremietiew Romuald Szeremietiew
504
BLOG

Decyduje strategia

Romuald Szeremietiew Romuald Szeremietiew Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

imageZ Romualdem Szeremietiewem, dr hab. nauk wojskowych, wykładowcą akademickim, byłym wiceministrem i p.o. ministrem obrony narodowej, rozmawia Piotr Kościński 

Dlaczego kampania wrześniowa, czy może raczej wojna polska 1939 r., zakończyła się aż tak dramatycznie źle? 

Ja raczej postawiłbym pytanie: dlaczego przebiegła aż tak dobrze - na Polskę napadły przecież dwa mocarstwa, a Polska mocarstwem nie była. Obraz września 1939 r., widziany oczyma przeciętnego Polaka, kształtowany był przez propagandę komunistyczną, a także do dziś przez różnych krytyków „sanacji”, czyli władz II RP. Odwołując się jednak do źródeł i opracowań oceniających obiektywnie „wrzesień”, trzeba przede wszystkim zastanowić się, co było polskim celem strategicznym, dlaczego podjęto tę wojnę? A drugie, kluczowe pytanie, to czy w 1939 r. założony cel osiągnęliśmy? Wojsko może bowiem przegrywać bitwy, ale nie to jest rozstrzygające - najważniejsze jest osiągnięcie celu strategicznego. 

80 lat temu Polska była państwem bardzo młodym. Dziś dla nas, i dla innych, oczywiste jest, że państwo polskie znajduje się na politycznej mapie Europy. Ale w 1939 r. Rzeczpospolita istniała zaledwie dwadzieścia lat, a dla Europy normalna była sytuacja sprzed I wojny światowej, kiedy państwa polskiego nie było. Nie tylko Niemcy i Sowiety (Rosja), ale także gdzie indziej, np. w Czechach, wyrażano pogląd, że Polska jest „państwem sezonowym”, czymś nienormalnym, kaprysem losu – i że szybko przestanie istnieć. Tak więc istnienie państwa polskiego w przyszłości nie było czymś oczywistym. 

imageWładze II RP obawiały się, że może dojść do konfliktu, na przykład z Niemcami, który jako kraj słabszy, przegramy – a Europa uzna, że wszystko „wraca do normy”, państwa polskiego nie ma.

Józef Piłsudski mówił swoim współpracownikom, żeby balansować między potężnymi sąsiadami jak długo się da, a jak już się nie da, to należy „podpalić świat”. Strategicznym celem Polski było więc niedopuszczenie do konfliktu wyłącznie lokalnego – i to się udało. 3 września 1939 r. Francja i Wielka Brytania wypowiedziały Niemcom wojnę. 

Ale poza tym, niewiele nam pomogły? 

No tak – 12 września we francuskim Abbeville, Rada Sojusznicza zadecydowała w kwestii ofensywy przeciwko Niemcom, która miała rozpocząć się 15 dnia po ogłoszeniu mobilizacji przez Francję, a więc 17 września. Głównodowodzący francuski gen. Maurice Gamelin poinformował, że potrzebuje więcej artylerii ciężkiej, a na jej zgromadzenie niezbędny jest czas. Ofensywę przełożono na 21 września. I poinformowano o tym stronę polską, pisał o tym w swych wspomnieniach gen. Wacław Stachiewicz, szef sztabu Naczelnego Wodza. Wspominał, że zgłosił się do niego gen. Louis Faury, przedstawiciel Francji przy polskim dowództwie, poinformował o nowym terminie i zapytał, czy Polska dotrwa do 21 września. Stachiewicz odpowiedział twierdząco. I miał ku temu podstawy. 

imageSiła niemieckiego ataku słabła. W 1939 r. w Polsce Niemcy stracili około 1000 czołgów i ponad 300 samochodów pancernych, a więc prawie połowę sił pancernych. Mieli coraz większe trudności z paliwem - jednostki pancerne operujące w rejonie Brześcia nad Bugiem i Lwowa po prostu stanęły w miejscu. Podobnie było z Luftwaffe. Są dane pokazujące, że ze stanu spisano 1260 samolotów, z czego 600-700 strąciło polskie lotnictwo i artyleria przeciwlotnicza, a pozostałe po prostu się zużyły. Niemiecki Wehrmacht miał zdolność prowadzenia wojny ograniczonej w czasie, dwa, trzy miesiące. Stąd zresztą wzięła się koncepcja wojny błyskawicznej, Blitzkriegu. Zawiodła ona dopiero w Rosji, gdzie działania wojenne trwały o wiele dłużej i z wiadomym imageskutkiem.  

A my mogliśmy wówczas walczyć dalej? 

Oczywiście. Funkcjonuje na przykład mit, że polskie lotnictwo zostało całkowicie zniszczone w ciągu kilku pierwszych dni wojny. Tymczasem po 17 września do Rumunii i na Węgry przeleciało ponad dwieście polskich samolotów, czyli po ponad dwóch tygodniach walki taka była liczba wciąż sprawnych maszyn! A z portów Francji i Anglii do rumuńskich portów płynęły statki, wiozące dla Polski samoloty, czołgi, działa, samochody, amunicję. Z zachodniej i centralnej Polski ewakuowano na wschód ośrodki zapasowe formowania dywizji i brygad, zapasy broni i sprzętu wojskowego, setki tysięcy rezerwistów. Było naprawdę kim i czym walczyć z Niemcami. Z odtajnionych po rozpadzie ZSRR danych sowieckich wiadomo, że na polskich ziemiach wschodnich po 17 września Sowieci zagarnęli ogromną ilość polskiej broni i amunicji. Było to uzbrojenie na 20 dywizji oraz amunicja na 28 dni walki!  

Tym niemniej polski plan obrony zakładał rzecz niemal niemożliwą do zrealizowania, bo wojsko rozmieszczone było właściwie wzdłuż całej granicy z Niemcami. A przecież takiego terytorium nie można było obronić? 

Koncepcja operacyjna wojny z Niemcami zakładała wykonanie wielkiego manewru odwrotowego. Nasze wojsko miało się cofać pod niemieckim naporem, odchodząc na kolejne linie oporu, cały czas walcząc, nie dając się okrążyć i rozbić. Chodziło o to, by dotrwać do dnia ofensywy na Niemcy sojuszników z Zachodu. Walcząc oddajemy teren, zyskując czas – mówił marszałek Śmigły. To udało się.  

Hitler sądził, że w ciągu kilku dni siły polskie zostaną okrążone i zniszczone, Polska zostanie pobita; tak był skonstruowany niemiecki plan agresji Fall Weiss. Ale już 7 września okazało się, że Polacy nie dali się okrążyć. Hitler musiał modyfikować plan, wysunąć oskrzydlające „kleszcze” dalej na wschód, aż do Bugu. Tymczasem i to było chybione bowiem siły polskie przegrupowywały się na przedmoście rumuńskie (obszar na południowy wschód od Lwowa – red.), czyli w rejony, które Niemcy nie byliby w stanie zająć.  

image

16 września w rękach niemieckich znajdowało się około połowy terytorium Polski. Polskie Naczelne Dowództwo funkcjonowało, choć w bardzo trudnych warunkach. Marszałek Śmigły realizował wówczas drugą fazę planu obrony, umieszczając ją na terenach na wschód od Bugu. Jeszcze 12 września gen. Faury meldował do Paryża, że sytuacja jest trudna, ale Polska broni się skutecznie. 16 września w sztabie Naczelnego Wodza otworzono butelkę wina, by uczcić korzystną zmianę sytuacji na froncie. Tak widzieli położenie polscy sztabowcy, ludzie trzeźwo oceniający sytuacje.

Ale wkroczyli Sowieci… 

Stalin planował atak na Polskę już 12 września, ale Polacy bronili się o wiele lepiej niż to zapowiadali Niemcy więc nie uderzył. Zdaje się, że dotarła do niego informacja o przełożeniu ofensywy francuskiej. Gdyby do niej doszło, to Stalin nie miałyby czego szukać jako sojusznik Hitlera. Dlatego uderzył 17 września, aby nie dopuścić do ofensywy 21 września. Atak francuski na Niemcy stawał się bezprzedmiotowy, a Sowiety nie traciły szansy by przy Hitlerze bardzo dużo „ugrać”. 

Czy jednak mieliśmy siły wystarczające, by wygrać z Niemcami? 

Wspólnie z Francją i Anglią mieliśmy dość sił. W 1939 r. Polska zresztą nie była słaba i miała silną armię, ale nie mogła samotnie wygrać z dwoma supermocarstwami. Nie zakładano zresztą tego. Pomoc sojuszników, zwłaszcza Francji, była niezbędną. Zwłaszcza, że polska armia broniła się w całkowitym okrążeniu. Tylko nieco ponad 7 procent granic RP było bezpieczne (z Litwą, Łotwą, Rumunia i Węgrami).  

Wehrmacht były od Wojska Polskiego ponad trzykrotnie silniejszy, a niemieckie wojska pancerne – sześciokrotnie; lotnictwo było silniejsze czterokrotnie. Była to jednak przede wszystkim przewaga ilościowa. Np. polskie czołgi rozpoznawcze TK (tankietki) nie ustępowały czołgom lekkim Pzkpfw I, które stanowiły większość niemieckich wojsk pancernych.

Trzeba mieć też świadomość, że wcześniej szykowaliśmy się przede wszystkim do wojny z Sowietami. Tak np. była tworzona marynarka wojenna. Największym polskim okrętem był stawiacz min „Gryf”, a były też podwodne stawiacze min „Ryś”, Żbik” i „Wilk” i minowce. Chodziło o zablokowanie zaporą z min morskich sowieckiej floty, która z Leningradu (dziś Petersburg – red.) miała do polskiego wybrzeża daleką drogę. Natomiast w przypadku wojny z Niemcami było wiadome, że nie da się utrzymać lądowych baz marynarki, dlatego też wprowadzono duże okręty podwodne, zdolne do długiego operowania w morzu bez zachodzenia do baz. Po kapitulacji Helu i SGO Polesie Niemcy wciąż obawiali się wznowić żeglugę podejrzewając, że co najmniej dwa polskie okręty podwodne operują na Bałtyku. Rzeczywiście ORP „Orzeł” jeszcze 7 października był na Bałtyku. 

Są historycy, którzy twierdzą, że powinniśmy raczej sprzymierzyć się z Hitlerem… 

Hitler chciał zbudować Lebensraum, czyli przestrzeń życiową dla Niemców. Nie było tam miejsca dla Polaków. Przed uderzeniem na Rosję zamierzał zneutralizować Francję i musiał być pewien, że jej sojusznik Polska mu w tym nie przeszkodzi. Dążyłby więc najpierw do uczynienia z Polski kraju satelickiego. Zajmując Gdańsk, a później także Pomorze, Wielkopolskę, Śląsk. Tak jak w przypadku Czech Hitler starałby się całkowicie podporządkować Polskę polityce niemieckiej. A gdybyśmy się temu sprzeciwili, uderzyłby na osamotnioną Polskę nie obawiając się reakcji Francji. Później zaproponowałby Zachodowi pokój i… państwo polskie przestałoby istnieć.  

image

Strategicznym celem Polski było, by nie prowadzić wojny w pojedynkę. I jak powiedziałem, to udało się osiągnąć – doszło do wybuchu wojny światowej. A państwo polskie było członkiem koalicji antyhitlerowskiej. Rosyjski imperialista Stalin, dla którego Warszawa była rosyjskim miastem gubernialnym – po wojnie nie mógł stworzyć z Polski republiki sowieckiej. Czechy, czy Węgry nie należały przedtem do imperium rosyjskiego, ale Estonia Litwa, Łotwa i polskie „prywislinije” tak. Gdyby Polska była sprzymierzona z Hitlerem, to Stalin włączyłby ją do ZSRR i Zachód słowem by o tym nie wspomniał. Stalin Polskę sobie podporządkował, ale PRL był jednak jakąś formą odrębnej do Rosji polskiej państwowości. Państwo polskie było w koalicji z Zachodem i dlatego nie zostało republiką sowiecką, to warto sobie uświadomić.

imagePolski cel – nie dopuścić do starcia państwa polskiego z mapy Europy – został osiągnięty.

-----------------------------------

27 sierpnia 2019

„Idziemy” nr 35/2019

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura