Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
1208
BLOG

Z dziejów cenzury: palenie książek

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Na blogu Chevaliera wywiązała się krótka poddyskusja o paleniu książek.

Palenie książek ma ponad dwutysiącletnią tradycję. Zawsze było jedną z ulubionych rozrywek władców i możnych tego świata i sposobem rozprawienia się z niewygodną opcją naukową, filozoficzną, polityczną czy religijną.

Chiński cesarz Qin Shi Huang, po podbiciu i zjednoczeniu Państwa Środka, postanowił, za namową pierwszego ministra, Li Si, radykalnie zmienić opis historii Chin. Nakazał spalenie wszelkich istniejących ksiąźek, oszczędzając jedynie praktyczne poradniki sztuki wojennej, agronomii i medycyny. By uzyskać pewność, że nikt nie będzie mógł wspomnieć czasów sprzed jego panowania i kwestionował metod sprawowania przez niego władzy nakazał również profilaktyczne pogrzebania żywcem 460 uczonych.

Palenie książek stało się tak trywialne w Chinach, że nie zasługiwało nawet na krótkie wzmianki kronikarskie. Niewygodne fakty musiały ustępować przyjętym dogmatom. Gdy relacje chińskich żeglarzy zaczęły poddawać w wątpliwość ustalenia oficjalnej geografii jeden z późniejszych cesarzy nakazał rozformować chińską flotę dalekomorską.

Ostatnim spazmem chińskiej walki o niewinność umysłów poddanych były przechwałki Ma Ze Donga. Twierdził on, że stukrotnie przebił dzieło Qin Shi Huanga, grzebiąc żywcem 46 000 niepokornych uczonych. Nie mamy powodów, by mu nie wierzyć.

Szczególny zapał w paleniu książek wykazywali przedstawiciele sekty chrześcijan. Gdy tylko zaczęli uzyskiwać wpływ na sprawowanie władzy zabierali się do dzieła przebudowy pamięci kolektywnej. Rękopisy filozofów i uczonych antycznych, dokumenty i artefakty cywilizacji Nowego Świata padały ofiarą płomieni oczyszczającyh pamięć i dusze ze szkodliwych informacji. W zbożnym dziele stworzyli listę ksiąg zakazanychsłużącą pomocą gorliwych księży i zakonników, obowiązującą przez siedem stuleci. Potrafili wykorzystując środki argumentacji  przedstawić kneblowanie wolności wypowiedzi jako dobro:

Przez stulecia Kościół święty był ofiarą prześladowań, z wolna pomnażających szeregi bohaterów, którzy wiarę chrześcijańską pieczętowali własną krwią; ale dzisiaj piekło wspiera straszniejszy jeszcze oręż przeciw Kościołowi, zdradliwy, banalny i szkodliwy: złowrogą maszynę drukarską. Nie było w przeszłości większego zagrożenia spoistości Kościoła i moralności, zatem święty Kościół nigdy nie zaprzestanie podtrzymywać tej świadomości wśród chrześcijan (...) Kościół ustanowiony został przez Boga, jako nieomylny przewodnik dla wiernych i z tego powodu, wyposażony w niezbędną władzę, nie może uczynić inaczej; ma obowiązek, a w konsekwencji uświęcone prawo, do zapobiegania, jakkolwiek zamaskowanym, błędom i zgorszeniu trzody Jezusa Chrystusa (...) Nie wolno również twierdzić, że zakaz dotyczący szkodliwych książek jest naruszeniem wolności, kampanią przeciwko światłu prawdy, oraz że `Lista` jest występkiem przeciw erudycji i nauce (...) Ateistyczne i niemoralne książki są często pisane w ujmującym stylu, poruszają tematy pobudzające żądze cielesne, zarozumiałość ducha i zawsze są zamierzone jako ziarno zepsucia w umysłach i sercach czytelników, przez swą ozdobność i chwytliwość; dlatego Kościół, jako troskliwa matka, strzeże wiernych przez stosowne zakazy, ażeby nie przykładali warg do czary z trucizną. Nie z lęku przed światłem Kościół zabrania czytania pewnych książek, ale z ogromnej gorliwości, rozgorzałej przez Boga, nie toleruje utraty dusz wiernych, nauczając, że człowiek upadły w pierwotnej prawości, ulega silnej skłonności do zła, a zatem znajduje się w potrzebie opieki i ochrony.

Dzisiejsi obrońcy paragrafów zabraniających "obrazy uczuć religijnych" czy propagowania "wartości chrześcijańskich" nie bawią się w takie subtelności.

Ileż  nazwisk ludzi zasłużonych dla nauki i kultury miało honor znaleźć się na indeksie. Jakie szczęście, że indeks obowiązywał jedynie w krajach katolickich. Protestanci (z wyjątkami, zawsze są wyjątki) wyżej cenili wolność (wypowiedzi) i zakazy wydawały im się barbarzyńskie:

Give me the liberty to know, to utter, and to argue freely according to conscience, above all liberties.

W Polsce pierwszym dokumentem gwarantujący  wolność słowa były Statuty Wiślickie.

Nie zamierzam dublować informacji podawanych poręcznie przez Wikipedię - każdy może sobie tam zajrzeć i poczytać o paleniu książek. Ale brakuje mi tam jednego nazwiska, czeskiegi jezuity i kaznodziei Antonina Koniáša. To jego zbożnym staraniem płomienie strawiły 30 000 tomów (sam ponoć twierdził, że było ich 60 000) na podwórcu Klementinum. Ironią losu Klementinum jest dzisiaj siedzibą czeskiej biblioteki narodowej.

Vlasta Třešňák:

Jsem tovaryš pátera Koniáše
umím oheň rozdělat umím světlo zhášet …

Z doświadczeń religijnych i świeckich wrogów wolności myśli bogato korzystali niedawni władcy reżimów totalitarnych:

http://tekstykanoniczne.salon24.pl/125073,cywilizacja-chrzescijanska:

tekstykanoniczne.salon24.pl/125073,cywilizacja-chrzescijanska

Ich wspólnymi staraniami w przeciągu stuleci udało się bezpowrotnie zniszczyć tysiące manuskryptów. Ale w ostatecznym rozrachunku chyba jednak przegrali.

Choć byli blisko zupełnego sukcesu:

http://tekstykanoniczne.salon24.pl/331108,siedmiu-wspanialych-ratuje-swiat

PS. Ich wielkie dzieło nie miałoby tak wspaniałego rozmachu, gdyby nie rzesze ochoczych delatorów. Tych "prawdziwych obrońców wolności słowa" napotkać można i w S24.

 

 

Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Kultura