W S24 krąży sążnista petycja kolportowana przez kolegę Sowińca domagająca się usunięcia pomnika Braterstwa Broni popularnie zwanego "Pomnikiem braci śpiących" lub "Trzech walczących, czterech śpiących".
A ja pytam - co krakusom do przestrzeni publicznej Warszawy? Po pięciuset latach powinni przywyknąć i pogodzić się z faktem, że Kraków nie jest stolicą Polski, tylko jednym z zapyziałych miast prowincjonalnych, dyndających gdzieś w przedziale liczby mieszkańców od 500 000 do miliona, i nijak tej granicy oddzielającej miasta wykolejone od metropolii nie potrafiących przekroczyć. Na otarcie łez został im nic nie znaczący dodatek do nazwy "m. stoł. Kraków" i powinni się tym zadowolić.
Chcą sobie inicjatywy obywatelskie uprawiać niech zabiorą się za usypywanie jeszcze jednego kopca ku czci i kultywują oszwabianie turystów.
Co Sowińcowi przeszkadza socrelistyczny pomnik w pobliżu Dworca Warszawa Wileńska. A skoro jesteśmy przy Dworcu Warszawa Wileńska - skoro Wilno już od dawna nie leży w polskich granicach to czyż nie powinno zmienić się i nazwy dworca na bardziej pasującą "Dworzec Warszawa Białostocka"?
Czy Sowiniec kiedykolwiek odwiedził ten zakątek prawobrzeżnej Warszawy, jak wspomniano z jednej strony tykający dworca, z drugiej Cerkwii Marii Magdaleny, w pobliżu Liceum Władysława IV? Czy kiedykolwiek mieszał się z tłumem pasażerów linii białostockiej, tymi mieszkańcami Zabek, Wołomina, Tłuszcza i pomniejszych miejscowości, dojężdżającymi do pracy i interesów, dla których pomnik był najważniejszym znakiem orientacyjnym, przesiadających się na Placu Wileńskim (wg nowej nomenklatury Placu Białostockim) do tramwajów i autobusów rozwożących ich po metropolii?
Lubię Targową, nim zaczęto budowę poprzecznej linii metra i zablokowano dojazd lubiłem nadkładać drogi i na prawobrzeżną Warszawę jechać właśnie przez Most Śląsko-Dąbrowski, tunelem pod Placem Zamkowym, obok ZOO, dla samej przyjemności przejechania się ulicą Targową, z jej niepowtarzalną atmosferą upadku i dawnej świetności.
A i jeszcze wcześniej, bardzo dawnymi czasy, przez Plac Wileński wiodła trasa moich romantycznych wypraw z Mokotowa na Nową Pragę, już za 11 Listopada, Stalową. Szwedzką i Plac Leńskiego. Byliście na Stalowej?
Koniecznie powinniście odwiedzić Stalową, takich ulic już prawie nie ma. Jeśli wam się uda wkradnijcie się do narożnego domu na Targowej/11 Listopada.
Jeździłem czwórką, albo rowerem, Plac Wileński witał mnie pomnikiem i wiedziałem, że jestem już blisko celu mojej romantycznej wyprawy, serce zaczynało bić mocniej.
I tych właśnie czułych wspomnień chce mnie pozbawić Sowiniec, któremu nic do Warszawy.
Nie darzę sentymentem ikonoklastów, nie wierzę w czystość ich intencji, a skutki ich działań bywały opłakane. Lepiej niech chodzą z czarną opaską na oczach, a nam pozwolą patrzeć.
Inne tematy w dziale Rozmaitości