zawsze można się wykpić poematem:
Dwunastu braci
Dwunastu braci usiadło wraz,
by wspólnie zjeść pyszny zraz,
gdy wtem im się zdało,
że śmiech dziewczyny usłyszało,
dokładnie nie wiadomo skąd.
Postanowili śmiech ów schwycic:
Dwóch z braci po drabinach długich
W czeluści Ziemi się wgłębiło,
By oskardami skałę kuc
I drogocenne kruszce z niej wyrywac.
Z tych kruszców trzeci z braci,
Z wyglądu wstrętny karzeł – gnom,
O dłoniach białych, delikatnych,
Na kowadełku z grzbietu chrząszcza
młoteczkiem z nogi pchlej
kuł bryłki złota i wanadu,
ciągnąc z nich drucik tak cieniutki,
że bardziej niż niewidzialny.
Czwarty zaś w grocie kryształowej
W tyglach podgrzewał maź smolistą,
Tłustą, brązową i smrodliwą,
Mieszał, dolewał, odejmował,
Podgrzewał, schładzał, w formy wlewał,
Przedziwne kształty uzyskiwał
Piaty i szósty w palenisku
Ogromny ogień rozżegali,
W kotłach kamienie rozprażali
Az popuściły sok z metalu.
Z metalu tego chyże młoty
Cyfry srebrzyste wykuwały
1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 0 wreszcie,
Wszystkie dokładnie policzone,
By żadnej nie zabrakło.
Szósty brat, na wpół jak mgła przejrzysty,
Piasek gotował razem z sodą,
By płyn kleisty i gorący,
w ognistą uformowac kulę
I niczym w bańkę mydlaną dmuchając
Nadawał jej kształt płaski, przezroczysty,
W płytkę dla oczu niewidoczną.
Brat siódmy z siatką na motyle
Wśród pól i łąk łowił dźwięki,
U polnych dzwonków skradł dzyń-dzyń,
A skowronkowi tirli-la.
Po piętach deptał mu brat ósmy,
Rozkojarzony okularnik, zbierając do kieszeni
Zieleń traw, czerwień biedronek (wraz z kropkami),
Niebieskie piórko sójki i pozostałe barwy tęczy.
Brat zaś kolejny, w biały kitel odzian
Tym tylko w pracy się przysłużył,
Że pozostałym braciom służył,
Donosząc jadła i napoje,
bo był kucharzem zawołanym,
I w całej okolicy znanym,
Lecz na górnictwie znac się nie chciał.
Dziesiąty i jedenasty składali w całośc
Druciki, szkiełka, barwy, dźwięki.
Srebrnymi śrubokręcikami skręcali
Przenajmniejsze śrubki.
A na koniec brat ostatni, przemądrzały samochwała
Spakował cudo do pudełka,
Owinął w kolorowy papier,
Przewiązał wstążką stuwzorzystą,
Władował na wóz ciężarowy
Do wozu zaprzągł z mocy słynne
Trzy szczury syberyjskie
A potem, że mu czasu było nazbyt
Zaczął się ten idiota lenic, najpierw się zdrzemnął, potem cos przekąsił, poczytał książkę, pogapił się w telewizor, przełożył podróż na następny dzień, następny dzień też zmitrężył na głupstwach, kolejny dzień przespał, potem mu się nie chciało, z czwartku na sobotę grał w karty z Lisem Szachrajem i Przewrotnym Kotem, w niedzielę długo odpoczywał, aż w poniedziałek w drogę się wybrał.
I dlatego, kochana J. twój prezent trochę się spóźnia. Ale przecież w końcu i nieudany dwunasty brat dojedzie na miejsce. Jak nie dziś to pojutrze, jak nie teraz to za tydzień.
Jak nie w tym, to w następnym roku.
Inne tematy w dziale Rozmaitości