Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
468
BLOG

Posezonowe upłynnianie zapasów

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Rozmaitości Obserwuj notkę 18

Cieszę się, że nie muszę brać udziału w polskich wyborach. Mogę, ale dawno temu powiedziałem sobie, że nie będę Polakom narzucał swojego zdania siedząc sobie bezpiecznie w Szwecji i nie ponosząc odpowiedzialności za ewentualne próby uszczęśliwiania kraju przez moich wybrańców.

Dlatego mogę z czystym sumieniem umywać ręce od żenujących piruetów i potrójnych aksli bohaterów opery mydlanej, która rozgrywa się głównie na stronach prasy i ekranach telewizorów. Możemy sobie do woli napawać się głupotą, podłością, żenadą, obciachem serwowanymi przez sługi narodu cały dzień i całą noc.

Muszę jednak przyznać, że szczególne obrzydzenie wywołał u mnie ostatnio akces Michała Kamińskiego do PO. Nie, nie chodzi o rzekomą zdradę. Transfery polityków z partii do partii być może nie są tak częste jak zmiany klubów przez piłkarzy, ale zdarzają się i nie ma co załamywać dramatycznie rąk i rozdzierać szat - chyba że, chyba że traktuje się politykę po kibolsku, tak jak piłkę nożną traktują tifosi.

Może i jest Michał Kamiński sprawnym zarządzającym kampaniami wyborczymi, ale takim po prostu płaci się za wykonaną pracę. Miejsca na listach wyborczych przewidziane są dla polityków, to znaczy ludzi realizujących i wyrażających linię partii. Otóż mam poważne wątpliwości, czy przekonania ideowe Michał Kamińskiego z czasów gdy wyrażał je bez skrępowania i pełną piersią są kompatybilne z wrażeniem, jakie PO i Tusk starają się stworzyć - że mamy oto do czynieia z partią nowoczesną, europejską, liberalną i tolerancyjną.

Tymczasem Kamiński dał wyraz swoim najgłębszym przekonaniom - i są to przekonania budzące moją najgłębszą odrazę. Odrazę za słowa "a jak mam o nich mówić, przecież to są pedały" - obnażające wielowarstwowe pokłady obskurantyzmu. I odrazę za pielgrzymkę z ryngrafem do politycznego mordercy Pinocheta. 

Choćby tylko za te dwa epizody Kamiński powinien zawiesić sobie u piersi ryngraf z wygrawerowanym ognistymi literami napisem:

PRZEPRASZAM ZA PINOCHETA

PRZEPRASZAM ZA PEDAŁÓW

PiSowi mogę jedynie pogratulować, że pozbył się jednej z bardziej odrażających postaci poskiego życia politycznego, a PO ofiarowuję siarczystego facepalma.

=================================================================================

"Dziennikarze" ze stajni Tomasza Sakiewicza po raz kolejny sprawdzają, jak daleko mogą sę posunąć w robieniu swoim czytelnikom wody z mózgu. Poprzednio pani dziennikarz Dorota Kania wmawiała czytelnikom, wbrew faktom i cytowanym przez siebie dokumentom, że Jacek Żakowski  szkolony był przez wywiad wojskowy w jednostce specjalnej w Modlinie. I wiecie co? - sporo dało się nabrać, a niektórzy do dzisiaj są przekonani, że Kania w jakiś sposób udowodniła współpracę Żakowskiego ze służbami PRL, mimo że przywoływnie przez nią dokumenty mówią o czymś zupełnie przeciwnym.

http://tekstykanoniczne.salon24.pl/557130,zakowski-mowi-prawde-kania-potwierdza-krysztopa-wychodzi-na-kp

A nasz kolega Czaruś Krysztopa układa pracowicie czoło w powabne fałdy i dywaguje może donosił, może nie - ze wskazaniem (jak zawsze przy tego rodzaju głębokich namysłach) na donosił.

Tym razem podobną sztuczkę prestidigitatorską wykonuje młody adept dziennikarstwa niepokornego, Samuel Pereira. Oto w triumfalnym tytule i w nie mniej triumfującej treści objawia nam, że:

PKW: Spot PO niezgodny z prawem

Nagranie klipu wyborczego przez komitet wyborczy PO stanowi wykroczenie – przyznała Państwowa Komisja Wyborcza.

Jeśli jednak wytrwały czytelnik pofatyguje się do zamiszczoengo pisma PKW dowie się, że Pereira zmyśla? W cytacie z PKW nie ma nic o tym jakoby PKW stwierdzała popełnienie wykroczenia, wręcz przeciwnie, pismo zawiera kategoryczne  stwierdzenie, że PKW nie rozstrzyga tego rodzaju spraw: Państwowa Komisja Wyborcza nie jest właściwa do zajęcia stanowiska w poruszanej sprawie..

A co mieli napisać? Że PKW bardzo grzecznie odsyła Pereirę w diabły i stwierdza, że jest przygłupem? PKW nie może tego powiedzieć wprost.

Ale wiecie co? W S24 można było znaleźć całkiem pokaźne żniwo wpisów i komentarzy potwierdzających, że dziennikarze nezależni nie mylą się, biorąc swoich czytelników za głupków nie potrafiących dokonać dyskryminacji sprzecznych komunikatów, z których jeden jest w sposób oczywisty fałszywy. No więc niby dlaczego nie mieliby tak uważać? I dlaczego mieliby się krępować i kłamać bardziej dyskretne? No dlaczego?

 

=================================================================================

W ostatnim remanencie pomarcowym chciałbym jednak wziąć w obronę GPC i jej załogę. Moje wzburzeie spowodowało aresztowanie Pawła Mitera. W powodzi głupot o kolejnych nibyskandalach premknęła prawie niezauważona i niekomentowana informacja o prawdziwym skandalu i zamachu na jedną z podstaw demokratycznego społeczeństwa - wolność prasy.

Paweł Miter był bohaterem zmontowanej przez siebie prowokacji przeciw prezesowi sądu okręgowego w Gdańsku, sędziemu Ryszardowi Milewskiemu, który sądząc, że ma do czynieia z urzędnikiem Kancelarii premiera służbiście wyrażał gotowość do poprowadzenia sprawy Amber Gold ku zadowoleniu premiera.

Miterowi zarzuca się: usiłowanie oszustwa, płatną protekcję, podrabianie dokumentów, działania w celu  oskarżenia innej osoby, podawanie się za funkcjonariusza publicznego i niestawianie się na przesłuchania.

Zielona Góra. Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze prowadzi śledztwo przeciwko 29-letniemu mężczyźnie podejrzanemu o podstępne zabiegi dokonywane w celu oskarżenia innej osoby o popełnienie czynu zabronionego, nieprawdziwe podawanie się za funkcjonariusza i fałszerstwo dokumentów. Podstawą do prowadzenia niniejszego śledztwa były materiały wyłączone z postępowania dotyczącego byłego Prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku.

http://www.zielona-gora.po.gov.pl/index.php?id=3&ida=10319

Tak więc Prokuratura Okręgowa otwarcie pisze, że zarzuty mają związek z dokonaną prowokacją dziennikarską.

GPC, zgdonie ze swoimi standardami, grubo kłamała i manipulowała w "sprawie Milewskiego", dając "lektora" i pisząc o "urzędniku kancelarii premiera" (Czy GPC pisze prawdę?). GPC, wierna swoim zasadom wykazała się również dojmującym brakiem profesjonalizmu, Paweł Miter jest być może niesympatycznym bubkiem, krętaczem i mitomanem. GPC jest, hm, mało wiarygodną gazetą a jej dziennikarze być może nie spełniają nawet podstawowych standardów rzetelności i staranności. Ale nie zmienia to faktu, że aresztowanie Mitera jest skandalem, dochodzeniem źródeł informacji prasowej.

Uderzenie dokonane zostało w najsłabsze i najbardziej bezbronne - a jednoczęsnie najważniejsze ogniwo w całym łańcuchu, na którym buduje się najistotniejsze ujawnienia prasowe - zaatakowano źródło informacji prasowej. Bez anonimowych, często przestraszonych dostwaców faktów prasa ujawniająca skandale nie mogłaby istnieć. Dziennikarz śledczy brylujący w programach śnaidaniowych jest bezpieczny, lekkie szykany i straszenia dodają mu tylko aury bohatera i zjednują słuchaczy i czytelników. Ale prawdziwym bohaterem jest dostawca informacja, najchętniej pozostający w anonimowości, bojący się utraty pracy, zemsty ze strony możnych tego świata, którym się naraził wyciągając na światło dzienne ich nieczyste sprawki, albo choćby, jak w ty przypadku, usłużność i płaszcenie się przed władzą.

Wygląda, że zrozumienie wagi ochrony źródeł informacji prasowych nie potrafi przebić się przez szum medialny, w którym więcej uwagi przykuwają kolejne fasony okularów Misia Kamińskiego niż zagrażający wolnościom obywatelskim zamach rozgrywający się przed naszymi oczami.

PS. Jeśli spotkacie jozefa monetę to poinformujcie go, że dzisiaj szef kuchni poleca BB Kinga z Tracy Chapman. Warto słuchać.

 

Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Rozmaitości