Niektórzy szczęśliwi czytelnicy zauważyli zapewne, że na moim blogu odbyła się krótka i intensywna wojna karnawału z postem i - jak to zwykle bywa - wygrał ją post. Post zawsze wygrywa i tylko dlatego jeszcze w poniedziałki toczymy się na osłabłych z piątku na niedzielę nogach, wodząc niewidzącym wzrokiem po niewyraźnych współpasażerach niedoli, podobnie jak my udających się w niewolę zachłannych korporacji
A jeśli nie byłeś tym szczęśliwym czytelnikiem, jakże ci wytłumaczyć, że krwawi siepacze Igora Jankego zdusili w zarodku możliwy mem o "odrywaniu granatem d..y od j....c". Ach, być może za dużo powiedziałem, słyszę szelest skradających się kroków, słyszę świst nieubłaganej kosy, słyszę niesłyszalne znikanie najtajniejszych moich myśli.
No, ale mamy przecież feerię wolności wypowiedzi, mamy święto ujawniania tajemnic. Więc czy mogę doprosić się w zamian za niebyły już wpis ujawnienia nicków żołnierzy postu, tych postaci okutych w mgłę i bladą krew bardziej nieistniejących niż śmierć. Innymi, krótkimi żołnierskimi słowy - kto z uczestników S24 pofatygował się do Administracji S24 z zażaleniem na mój, jakże polityczny przecież, dobór słów?
I jak tu nie przedkładać Donalda Tuska nad Igora J., kiedy ten pierwszy oznajmia, że
Ci, którzy dziś czują się zawstydzeni, czy zażenowani swoim zachowaniem, będą mogli liczyć na krytyczną ocenę opinii publicznej, a w przyszłości także wyborców. Natomiast nie będę wyciągał konsekwencji wobec polityków, których grzechem jest niecenzuralna wypowiedź w czasie poufnej rozmowy - powiedział Tusk. Tego typu decyzje szybko doprowadziłyby - według niego - do spustoszenia, nie tylko w polskiej polityce, ale także europejskiej i światowej.
No, co prawda mój nieistniejący wpis nie doprowadziłby do spustoszenia w europejskiej i światowej polityce, choć co prawda zawsze można mieć taką nadzieję, ale już poniekąd czuję się zobowiązany do rozważenia, czy w lekkim zażenowaniu byłoby mi do twarzy.
Tak, Igorze J., usuwając mój wpis usunąłeś powód i przyczyne moich ewentualnych dylematów moralnych. Niczego już nie musze się wstydzić i mogę iść naprzód z podniesionym czołem. La historia me asolvera
No dobra, kopię wpisu, w wysokiej rozdzielczości wysyłam za zaliczeniem pocztowym na wasze prywatne adresy. Dla skner jest możliwość zapoznania się z nim na moim koncie na twitterze.
Inne tematy w dziale Rozmaitości