Jako niepoprawny optymista zawsze patrzę w przyszłość bez lęku. Czasem staram się pomagać losowi, by mój optymizm był uzasadniony. Generalnie mam zwyczaj widzieć lepsze strony tego świata niż większość bliźnich.
Kiedy pięć lat temu pisałem, że PiS może mieć bezwzględną większość, nawet bardzo prawicowi publicyści uważali, że trochę mi odbiło. Byłem też jednym z niewielu, którzy wierzyli w zwycięstwo Andrzeja Dudy. Pamiętam, jak od 2013 roku głosiłem koniec resetu i powrót USA do Europy, a szczególnie w nasz region. Tu nie byłem oryginalny. Znacząco wyprzedził mnie George Friedman, szef Stratfordu, ten pisał o tym już w 2008 roku. Wtedy, kiedy reset się zaczynał. On w ogóle nie jest optymistą. Dobrze analizuje sytuację i tyle.
Ja jednak nie mam tyle narzędzi analitycznych co szef organizacji nazywanej prywatnym CIA, więc muszę podpierać się intuicją, a ta ma potężny ładunek życiowych doświadczeń i pewnych emocji. Optymizm jest tak samo uzasadniony jak pesymizm. Więc wybieram optymizm. Oczywiście we wszystkim trzeba mieć umiar. Pewna spowinowacona ze mną pani powiedziała mi niedawno, że życzy mi jak najszybszej śmierci. Potem wyjaśniła, że po śmierci człowiek idzie do nieba – a czego lepszego życzyć bliskiej osobie, jeśli nie nieba – jest pewna, że tam pójdę. Intencje rozumiem, jednak tego rodzaju optymizmu raczej nie popieram. Liczę na Boskie miłosierdzie i jednak dłuższe życie. Mam tu parę spraw do załatwienia no i samo życie też mi sprawia przyjemność.
Ale teraz konkretnie, co widzę w kryształowej kuli swojej intuicji. Widzę, że Putin przelicytował i wszedł na drogę, na której dostanie po pysku. Nikt tak jak Sowieci nie współpracował z Hitlerem przy mordowaniu Żydów, przynajmniej do 1941 roku. To jedna z tajemnic Moskwy i warto ją teraz przypomnieć. Drugim państwem, które aktywnie wspierało mordowanie Żydów przez Niemców, był francuski rząd w Vichy. Teraz Macron z Putinem zamierzają razem świętować w Izraelu. Tylko prawdziwy antysemita może się na to zgodzić. Warto to przypominać. Putin tak czy inaczej rozpętał już zbyt wiele awantur, żeby mu się to upiekło. Za dobrych czasów koledzy z KGB by go po prostu załatwili. Teraz może pójdą po rozum do głowy i wsadzą do psychiatryka. Czego mu życzę z całego serca. Najlepiej niech go wsadzą do psychiatryka w stylu sowieckim.
Co do Schetyny, przewidywanie jego końca jest nużące i mało oryginalne. Ciekawszy los czeka Tuska. Wszyscy mu wróżą karierę, a ja mu wieszczę śmietnik. Przestał być potrzebny komukolwiek, a używanie go przez Niemców do dowalania polskiemu rządowi tylko zachęca nas do pogłębiania współpracy z USA kosztem Niemiec. Wbrew pozorom w Berlinie to trochę rozumieją. Jak chcą poprawy stosunków z nami, niech zmienią chłopca na posyłki.
Za to Polska w 2020 roku suchą nogą przejdzie przez europejski kryzys i pokaże, jak trzeba dbać o własne interesy.
Ten rok będzie niezwykły i skończy się naprawdę dobrze. Róbmy wszystko, żeby tak właśnie było.
Szczęść Boże w 2020 roku i wszystkich następnych latach.
Tekst pochodzi z najnowszego tygodnika "Gazeta Polska" nr. 01; data: 31:12:2019.
