Witek Witek
1550
BLOG

Khatyn - zbrodnia "niemieckich faszystów"

Witek Witek Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 33

Nazwa Chatyń każdemu Polakowi, Rosjaninowi czy innemu Słowianinowi musi kojarzyć się ze słowem Katyń. Co dopiero angielsko- czy francusko- języcznemu obcokrajowcowi, w których to językach nawet jej zapis jest prawie identyczny: Khatyn - Katyn.
   Nawet dla największych piewców chwały Związku Sowieckiego i jej zwycięskiego Wodza oczywisty jest powód wybrania wioski Chatyń spośród 9 200 podobnych jej miejsc w samej Białoruskiej SRR jako przykładu zbrodniczej działalności "faszystowkich okupantów" – łudzące podobieństwo z kompromitującym odkryciem Niemców z wiosny 1943 roku – zwłok polskich oficerów, których nieobecność w ZSRR Stalin tłumaczył zachodnim i polskim politykom krótkim: uciekli do Mandżurii.
    Podobny żart zastosował i tym razem – na słowo „Katyń” sowieccy patrioci reagowali zawsze niczym sklonowani i wytresowani jednym treserem: „Chatyń. Byłem tam, miejsce-symbol faszystowskiego okrucieństwa i męczeństwa sowieckiego narodu. Jacy polscy oficerowie? Tam faszyści niemieccy zamordowali naszych, białoruskich sowieckich ludzi.”
Zresztą święcie wierzyli w to co mówią i opowiadali co widzieli na własne oczy. Do dziś wychowankowie sowieckich szkół opowiadają o wielkim wrażeniu jakie wywarł na nich ten memorialny kompleks:
Khatyn - zbrodnia "niemieckich faszystów"
     Dyplomaci, których stan wiedzy historycznej nie był większy, również podobnie reagowali na prowokacyjne wzmianki o Katyniu, dodając o próbach faszystowsko-polskiego przymierza dla obniżenia szacunku jaką zdobył sobie Związek Radziecki walką z faszyzmem niemieckim i ofiarą swoich 27 milionów obywateli. W tym 149 osób z wioski Khatyn w Białoruskiej SRR.
      Patent działał również na niepokornych Polaków, którzy czasem z kozacką odwagą usiłowali sprowokować lojalnych sowieckich grażdan antysocjalistyczną postawą: „Chcemy jechać do Katynia, złożyć kwiaty tam pomordowanym”.
- „Net probliem” - i wieźli ich do ... Chatynia.
Któż inny niż Genialny Językoznawca mógł wpaść na taki szatański pomysł!
Nie bez kozery znał co najmniej 3 lub 4 alfabety i dwa razy więcej języków.

      Z przypadkiem Katyn / Khatyn mamy do czynienia również z uderzającą zbieżnością czasową: na początku marca’43 Niemcy odkopali pierwsze zwłoki polskich oficerów pod Katyn i resort Goebbelsa rozpoczął aktywną międzynarodową kampanię mającą zdyskredytować „najważniejszego sojusznika mocarstw zachodnich” w oparciu o „niesłychaną zbrodnię”, a 22 tegoż samego miesiąca oddziały niemieckiej Polizei masakrują wszystkich niemal mieszkańców wsi Khatyn. W międzyczasie zachodni sojusznicy przystopowują północnomorskie konwoje z pomocą Lend-Leasu do Murmańska, a te dostawy były dla Stalina „sprawą życia i śmierci”. Nie dość, że bezpłatne, to uzupełniały lukę w możliwościach produkcyjnych sowieckiego przemysłu, zwłaszcza bardziej skomplikowanym i zaawansowanym ekwipunku jak środki łączności czy lekarstwa (choć także czołgi, samoloty i paliwo lotnicze, a nawet buty – razem 15 mln par). Stalin panicznie obawiał się zastopowania lub zmniejszenia tych życiodajnych dostaw z powodu ujawnienia zbrodni katyńskiej. Dowodzi tego jego korespondencja z Churchillem z marca-kwietnia 1943, w której wręcz grozi spadkiem bojowych możliwości Armii Czerwonej w walce ze wspólnym wrogiem. Czy moralnie był w stanie poświęcić w ofierze sprawie Zwycięstwa i swojej władzy setkę swoich poddanych, on, który niedawno skazał na śmierć głodową 15 milionów takich kmiotków („mużykow”) ?
     Zwłaszcza, że nie do końca mieszkańcy Chatynia mogli być uważani za swoich. Chatyń jak i cały powiat Borysowski okręgu mińskiego należał do Polski aż do rozpoczęcia bolszewickiego najazdu na Polskę latem 1920 r. Potem Mińsk został Sowietom odebrany w ostatnich dniach tamtej wojny w październiku, lecz na mocy  hańbiących Polskę postanowień pokojowych (wpływ eNDeków Dmowskiego) został im oddany…
„na rozszarpanie wandalom”(cytat z pieśni rosyjskiego poety Igora Talkowa). W ramach eksperymentu w centrum Białoruskiej SRR powołano tzw.Polski Rejon Narodowy im. Feliksa Dzierżyńskiego ze stolicą w Kojdanowie (Dzierżynsku), jednak w 1937 r. został on z powodu słabego entuzjazmu do idei komunistycznych, w szczególności do organizacji kołchozów, rozpędzony, a jego działacze rozstrzelani (wg  NKVD rozstrzelano wtedy 111 091 Polaków, a ponad 100 tys. wywieziono na Syberię i Kazacbhstanu – to była największa w historii akcja ludobójcza skierowana przeciwko konkretnej narodowości, a nie wg klasowych kryteriów. Polacy zajmowali szczególne miejsce w mściwym opętaniu Stalina, pamiętającego zniewagę klęski 1920 roku. A mieszkańcy Chatynia byli w większości Polakami…
      Spis ofiar tragedii, wg domów zamieszkania:
1. Żełobkowicz Andrzej i Anna, dzieci: Stefan, Anna, Zofia
6. Żełobkowicz Piotr, Stefanida, dzieci: Olga, Stanisław, Raisa, Lidia
12. Żełobkowicz Roman, Stefanida, dzieci: Wiktor, Halina
15. Baranowski Józef i Anna, Mikołaj, Stanisław, Włodzimierz, Leonida, Maria, Helena
25. Nowicki Aleksander, Aleksandra, Leonid, Eugeniusz, Maria, Anna, Konstanty, Antoni
34. Żydowicz Saweli, Helena, Stefan, Kazimierz, Adam, Mikołaj, Wiaczesław, Michał, Maria
43. Kamiński Iwan (Jan?), Olga, Wiaczesław, Maria, Stanisław, Ania, Józefa
50. Kamińska Adela, Jadwiga, Adam, Michał, Wilia, Antoni Kuncewicz
56. Żełobkowicz Iwan, Zofia, Włodzimierz, Lena, Leonida, Michał, Maria:
Jaśkiewicz Iwan, Zofia, Helena, Ania, Michaś
68. Jotka Kazimierz, Helena, Maria, Albert, Stanisława, Dominik, Regina, Stefan, Józefa
76. Żełobkowicz Jefrasinia (1883), Józef (1904), Olga (1909)
79. Jotka Iwan (1904), Anastazja (1908), Kazimierz (1935), Józefa (1939)
i tak aż do Sokołowski Piotr wg http://www.khatyn.by/ru/tragedy/trage/victi

Khatyn - zbrodnia "niemieckich faszystów"
Niemiecki raport o wydarzeniach poniżej opisanych

Dokładna chronologia wydarzeń:
21 marca 1943 roku w Chatyniu przenocowali sowieccy partyzanci z oddziału "Wujka Wasi" (Wasilija Woronianskiego). Rankiem 22 marca zasadzili się oni niedalekiego rozwidlenia dróg. Wiedzieli, że z pobliskich Pleszczenic niebawem wyjedzie niemiecka kolumna, aby załatać uszkodzoną przez nich linię telefoniczną. Gdy minęła ona grupę miejscowych drwali, została ostrzelana bronią maszynową i karabinową. Jechał w niej szef 1. kompanii SS-Hauptsturmfuehrer Hans Woellke, mistrz olimpijski z Berlina, ulubiniec Hitlera, który dla Fuehrera zdobył w pamiętnych igrzyskach „triumfu aryjskiej woli” pierwszy złoty medal dla III Rzeszy. I przypadkowo właśnie on został w zasadzce zabity. Dowódca 1.plutonu Mieleszko zataatakował partyzantów, ale uciekli oni w najpierw w stronę swojego niedawnego noclegu – Chatynia, wyznaczając swoją drogę śladami w marcowym śniegu, zatrzymali się tam dla odpoczynku, poczym zniknęli w niedostępnych lasach. Były sowiecki komandir Mieleszko starym bolszewickim zwyczajem postanowił zemścić się na pomocnikach partyzantów, którzy ich przenocowali. Gdyby odmówili noclegu partyzantom, ci bez wahania spaliliby wieś na przestrogę innym ostrożnym i nie pragnącym uczestniczyć w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej Narodu Radzieckiego. Klasyczna sytuacja pata między nazistowskim młotem a bolszewickim kowadłem. Policjanci z 118.batalionu ochronnego otoczyli Chatyń.
118.Schutzmanschaft składał się głównie z byłych oficerów i żołnierzy Armii Czerwonej, którzy zgłosili się do niemieckiej służby pomocniczej: Ukraińców (ok.20% było członkami OUN-M), Rosjan, Białorusinów, Ormian – major Smowskij, major Szudrija, lejtnant Mielieszko, lejtnant Pasicznyk, st.lejtnant Wasiura, żołnierze: Warłamow, Chrienow, Subbotin, Iskanderow, Chaczaturian i in.
Na początku zabili schwytanych po drodze 23 drwali, mieszkańców sąsiedniej wsi Kozyry, a po wkroczeniu do Chatyni 27 jej mieszkańców. To jednak nie zaspokoiło furii rannego dowódcy zwyrodnialców i wszystkich znalezionych w wiosce ludzi zagnano do stodoły, zamknięto ją i podpalono. Po wypaleniu się wrót kilka płonących żywcem osób wybiegło z pułapki i zostało skoszonych ogniem karabinu. Następnie spalono wszystkie budynki. Cudem ocalał jedyny dorosły mieszkaniec Józef Kamiński i kilkoro dzieci.

Nasuwa się kilka wniosków:
1. Dziwne zachowanie partyzantów – nocują w nielubianej przez siebie wiosce nieopodal bazy niemieckiej policji, nie kryją się i przecinają nieopodal linię telefoniczną.
2. Zamiast uchodzić w niedostępny las, urzadzą bezsensowną zasadzkę, w której ginie niezbyt doskwierający im niemiecki szef kompanii, ale jest to dla Niemców postać symboliczna - aktualny mistrz olimpijski w pchnięciu kulą, pierwszy złoty medalista w lekkiej atletyce dla narodu aryjskiego i ulubieniec samego Hitlera.
3. Uciekają z miejsca prowokacyjnego ostrzału przez wioskę, jakby podkreślając jej związek z tym terrorystycznym aktem. O tym dlaczego sowieccy partyzancki nie lubili wioski pisze Elena Kobec-Filimonowa w książce „Ukrzyżowana Chatyń”.
4. Znając niemiecką procedurę w odniesieniu do pomagających partyzantom wsi, musieli wiedzieć, że czekają ją okrutne represje.
Podobnie, stosując odpowiedzialność zbiorową, działały antypartyzanckie oddziały sowieckie, np. 14-19.03.1945 r. 375.pułk NKVD przeprowadził operację w rejonie m.Dynów (woj. Rzeszowskie) przeciw oddziałowi Armii Krajowej, który "terroryzował" ukraińską ludność wsi Łubno. Gdy oddziały pułku, zablokowawszy kilka sąsiednich polskich wsi, nie potrafiły zlikwidować АКowców, a zaledwie rozproszyły ich, to podjęto decyzję o zatrzymaniu całej męskiej ludności w wieku od 17 do 45 lat. Wskutek przeprowadzonej obławy wyłowiono 320 mężczyn, z których po filtracji skierowano do więzienia miasta Sanok 282 osób.
Rosyjskie państwowe wojskowe archiwum (РГВА Ф. 38650. Оп. 1. Д. 158. Л. 57-58.


5. Na miejcu znajdował się kolaboracyjny oddział 118. Schutzmannschaft, który już wcześniej wykazywał się bezwzględnościa i nadgorliwością w wykonywaniu zbrodniczych rozkazów. Wspomagany i recenzowany był przez batalion z budzącej strach SS-Brigade Dirlewanger. Po półtora roku będzie pustoszyć Warszawę.
6. Wśród kolaboracjonistów sowieckich działała silna agentura NKVD, która pilnie zbierała informacje i przez szantaż wobec bliskich, lub obietnicami przyszłego przebaczenia zdrady, mogła wpływać na działania tych oddziałów.
Np. agentem NKVD był słynny z tłumienia Powstania Warszawskiego, dowódca walczącej i mordującej dla Niemców RONA Bronisław Kamiński i właśnie to było przyczyną jego zagadkowej do dziś śmierci.
Post scriptum – dowódca tego partyzanckiego oddziału, z którego powodu nastąpiła masakra w Chatyn - "Wujek Wasia" (Wasilij Woronianskij) zginął niedługo potem w katastrofie lotniczej.
Moja hipoteza wygląda następująco: „Wujek Wania” dostaje od szefa wszystkich sowieckich partyzantów Pantelejmona Ponomarenko* rozkaz, aby zorganizować pod wsią Chatyń prowokacyjny atak. Wskazane jest zabicie niemieckiego oficera Woellke. Dowódca partyzancki doskonale zdaje sobie sprawę, że jest to wyrok śmierci na wioskę, ale jest ona zamieszkała przez podejrzany narodowościowo element „białopolski”, w dodatku wg klasowych kryteriów zakamuflowanych kułaków i średniaków, więc jest potencjalnie wroga i niebezpieczna.   
Wasilij Woronianskij to doświadczony czerwonoarmista od 1919 r. - brał udział w wojnie domowej i "polskich pochodach wyzwoleńczych" 1920 i 1939, bił Japończyków nad jeziorem Chasan w 1938 r., już we wrześniu’41 organizuje oddział partyzancki „Mściciele”, wtedy to była domena NKVD. Kilka miesięcy po masakrze w Chatyni zostaje wezwany do Moskwy do centralnego sztabu partyzanckiego. Pisze do rodziny list, w którym: „Może nigdy się z wami nie zobaczę, może nie przytulę moich kochanych dzieci…”. Z 13 na 14 września odlatuje z polowego leśnego lotniska do stolicy ZSRR. W kilka godzin później przychodzi depesza: „Płk Woronianskij poległ przy podczas przekraczania linii frontu”.
    Niemcy zachowują się po zabiciu SS-Hauptsturmfuehrera Hansa Woellke zgodnie ze swoimi „zwyczajami”, a umiejscowiona w 118.Schutzmannschaft agentura NKVD wpływa na rozwój sytuacji tak, żeby wioska została wzorcowo spacyfikowana, a jej mieszkańcy do ostatniego żywcem spaleni. Dziwnym trafem ogień pod stodołę pełną ludzi podkłada tłumacz oddziału Łukowicz, pochodzący z sąsiedniej wsi. Może miał z nią prywatne porachunki, a może dostał taki rozkaz?
    
Tragiczne są losy ocalałych od zagłady mieszkańców Chatyni – dwie dziewczyny giną podczas pacyfikacji innej wioski, w której potem mieszkały, a Antoni Baranowski, który już po wojnie chętnie opowiadał o okolicznościach tragedii dusi się od czadu podczas snu.

O bezwzględności sowieckiej partyzantki w tych okolicach świadczy masakra 128 Polaków w niedalekich (kilkadziesiąt km) Nalibokach półtora miesiąca później 8 maja 1943 r.
oraz świadectwo białoruskiego badacza Aleksandra Tatarenko, który w książce „Niedozwolona pamięć: zachodnia Białoruś w dokumentach i faktach 1921-54” pokazał przykład:„W końcu 1940 r. w rejonie Lachowickim (centralna Białoruś) mieszkało 49’589 ludzi, a po 4 latach tylko 27’537 – 2 razy mniej. Wg dokumentów naziści rozstrzelali 1389 osób, na froncie i w ZSRR zginęło 1323 ludzi. Ewakuacji i deportacji ludności nie przeprowadzano. Gdzie podziało się prawie 20 tysięcy ludzi?
  Część wiernych i wypróbowanych partyzantów z "Ludówych mścicieli" im. Woronianskiego czekała po wyzwoleniu świetna kariera w organach bezpieki, jak np. Wasilij Dawżonok, który wprost po paradzie partyzanckiej w Mińsku wstąpił do NKVD i dosłużył się tam stopnia pułkownika.

Artykuł jest kolejnym w cyklu, który rozpoczął wstęp pt. "Największa tajemnica Rzezi Wołyńskiej cz.1" oraz kontynuacja "Największa tajemnica Rzezi Wołyńskiej cz.2"

Khatyn - zbrodnia "niemieckich faszystów"

Witek
O mnie Witek

  "..kilka Twoich powstańczych tekstów pisanych w sierpniu 2009 i Twoje komentarze i interpretacja faktów w tym opis próby połączenia Starego Miasta z Żoliborzem są niesamowite. Powiem szczerze, że te Twoje teksty, wraz z książką Zbigniewa Sadkowskiego "Honor i Ojczyzna", należały do głównych motywów mojego zainteresowania się szczegółami." ALMANZOR 22.08 ..."notki Witka, które - pisane na dużym poziomie adrenaliny - raczej się chłonie niż czyta." " Prawda o Powstaniu, rozpoznawana na poziomie wydarzeń związanych z poszczególnymi pododdziałami, osobami, czy miejskimi zaułkami ma niespodziewaną moc oczyszczania Pamięci z ideolog. stereotypów i kłamstw. Wszak Historia w gruncie rzeczy składa się z prywatnych historii. Prawda na poziomie Wilanowskiej_1 jest dużo bardziej namacalna i bezdyskusyjna niż na poziomie wielkiej polityki. Spoza Pańskiego tekstu wyłania się ten przedziwny napęd Bohaterów, o których Pan pisze. I nawet ten najgłębszy sens Ofiar, czynionych bez patosu i bez zbędnych górnolotności" JES pod "Dzień chwały największej baonu "Zośka" "350 lat temu Polakom i Ukraińcom zabrakło mądrości, wyrozumiałości, dojrzałości. Od buntu Chmielnickiego rozpoczął się powolny upadek naszego wspólnego państwa. Ukraińcy liczyli że pod berłem carów będzie im lepiej. Taras Szewczenko pisał o Chmielnickim "oj, Bohdanku, nierozumny synu..." Po 350 latach dostaliśmy, my Polacy i Ukraińcy, od losu drugą szansę. Wznieść się ponad wzajemne uprzedzenia, spróbować zrozumieć że historia i geografia dając nam takich a nie innych sąsiadów (Rosję i Niemcy) skazały nas na sojusz, jeżeli chcemy żyć w wolnych i niepodległych krajach. To powrót do naszej wspólnej historii, droga oczywiście ryzykowna na której czyha wiele niebezpieczeństw(...) "Более подлого, низкого, и враждебно настроенного к России и русским человека чем Witek, я в Салоне24 не видел" = "Bardziej podłego, nikczemnego i wrogo nastawionego do Rosji i Rosjan człowieka jak Witek, w Salonie24 nie widziałem" AKSKII 13.2.2013

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura