Stary Wiarus Stary Wiarus
344
BLOG

Refleksja przedśmiertna w dobie zarazy

Stary Wiarus Stary Wiarus Społeczeństwo Obserwuj notkę 7



Łagodnym, modulowanym głosem chciałbym nieśmiało się wtrącić do szalejącej  na S24 dyskusji nt. czyj spisek jest najlepszy, kto jest głównym zamierzonym celem zamierzonej pandemii i dlaczego Polska.


W dobie zarazy skłaniającej do refleksji i rekapitulacji życia, chciałbym wyrazić swoją nieśmiałą opinię, że Nowy Świat, za oceanem lub oceanami, choć nie każdemu służy, to przynajmniej mocniej jest związany z rzeczywistością niż hasające po polskich Dzikich Polach watahy polemistów.


Ja swój nowy świat znalazłem w Australii, po bolesnym zaaplikowaniu sobie wiele lat temu grubą igłą w czułe miejsce solidnej dozy dystansu do własnej osoby. Na skutek tej końskiej terapii, której przestrzegania pilnowało życie, osiągnąłem dwa wyniki, jakich w Polsce ani wtedy, wiele lat temu, ani teraz, w III RP, znakomita większość PT Rodaków nie uzyskała i nigdy nie uzyska, żadnym wysiłkiem i za żadną kasę.


Zapytają PT Rodacy, cóż to za magiczne dwa kwiaty paproci odnalazłem na antypodach? Otóż niezwykle proste. Po pierwsze, traktowano mnie tutaj zawsze dokładnie, wręcz skrupulatnie, tak samo jak każdego innego. Po drugie, za moją uczciwą pracę zawsze mi tu uczciwie płacono. Dodatkowo, jako wisienka na torcie, moje miejsce urodzenia i akcent nigdy nie budziły tu w nikim żadnych szczególnych emocji, pozytywnych ani negatywnych, a najwyżej zdrową ciekawość poznawczą.


Nie ja jeden zauważyłem to w kraju, gdzie bezkonfliktowo współżyją ze sobą w społeczeństwie Grek i Turek, Serb i Chorwat. Z tych powodów zostałem własnym świadomym aktem woli lojalnym obywatelem tego kraju, założyłem rodzinę, wychowałem dzieci, dziś już dorosłe, wybudowałem (no dobra, nabyłem) dom i zasadziłem drzewo.


Jeśli nie zadusi mnie koronawirus, niezadługo zacznę pobierać własnoręcznie wypracowaną, bardziej niż godziwą emeryturę, z którą nic nie miało wspólnego tutejsze państwo, a wszystko moja własna praca i przezorność. Jeśli wirus mnie zadusi, zgromadzone pieniądze lub oparte na nich świadczenia odziedziczy bez żadnej państwowej łaski i podatku, oraz do ostatniego centa, rodzina.


W jakimś lesie tego kraju rośnie już strzelisty Eucalyptus regnans na moją trumnę. Kiedy pojedzie do tartaku, na razie jeszcze nie wiadomo.


Je ne regrette rien, jak śpiewała Edith Piaf. A w dalekiej Europie Niemcy, Francuzi i Brytyjczycy, którzy zawsze wszystko tradycyjnie wiedzieli lepiej, niech teraz piją takie piwo, jakiego sobie przez wiele dziesięcioleci nawarzyli – and the devil take the hindmost. 


Obecnie Europejczycy zachodni, środkowi i wschodni objęci są, razem ze wszystkimi innymi cudzoziemcami, całkowitym zakazem wjazdu do Australii z powodu koronawirusa, co da Bóg nie zmieni się prędko nawet po jego wytępieniu.



Disclaimer:

Your mileage may vary. Czyli, słowami amerykańskich czasopism samochodowych, komu innemu może wyjść z takiego samego przebiegu inny przepał.



emigrant (nie mylić z gastarbeiterem)       

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo