Zbigniew Kopczyński Zbigniew Kopczyński
114
BLOG

Echa Holokaustu

Zbigniew Kopczyński Zbigniew Kopczyński Polityka Obserwuj notkę 3

Niedawno miniona 85. rocznica dojścia do władzy socjalistycznego (z tych brunatnych) rządu tow. Hitlera wywołała falę okolicznościowych artykułów, przypominających te i następujące po nich wydarzenia. Coraz więcej wśród nich prób zmieniania historii, ale nie o tym ten tekst. Po tylu latach wydaje się, że wiemy prawie wszystko i powoli przestaje to robić wrażenie.

Jest jednak jeden aspekt który do dziś trudno mi zrozumieć. Jest nim niezrozumiały brak reakcji tego, co nazywamy zagranicą. Właśnie w czasie od przejęcia władzy do wojny, kiedy w błyskawicznym tempie wprowadzono niemiecką odmianę apartheidu. Zmiany były tak szybkie i zasadnicze, że nie mogły być niezauważone i musiały wywołać szok.

Przypomnę najważniejsze fakty: już po dwóch miesiącach nowych rządów uruchomiono pierwszy obóz koncentracyjny w Dachau; po dwóch i pół latach uchwalono ustawy norymberskie wykluczające Żydów i innych „Niearyjczyków” z życia społecznego; po „Nocy kryształowej” w listopadzie 1938, 30 tys. Żydów znalazło się w obozach koncentracyjnych.

Mimo tego żadnej reakcji. Biznes kwitł jak dawniej, z towarzyszem Adolfem rozmawiano jak z przywódcą cywilizowanego kraju, podpisywano umowy, utrzymywano kontakty kulturalne i naukowe. Na Olimpiadę w roku 1936 przybyły do kraju socjalistycznego apartheidu reprezentacje sportowców z całego świata, również z Żydami i Murzynami w składzie co niektórych.

Dzisiaj też widzimy brak reakcji na zbrodnie pod osłoną państwa. Im dalej, tym mniej nas obchodzą. Można więc zrozumieć, że gentelmena w Londynie czy Paryżu los Czeczenów czy Polaków na Kresach obchodził mniej niż pogoda na weekend. Ale Niemcy były tuż obok, dla Francuzów za rzeką. Były z nimi intensywne powiązania gospodarcze, kulturalne i wręcz rodzinne. I mimo tego nic.

Państwa, uważające się za cywilizowane, milcząc przyjęły kryteria rasowe stawiając przeszkody w przyjmowaniu żydowskich emigrantów. W uzgodnieniu ze Szwajcarią, Niemcy wprowadziły stemplowanie Żydom paszportów czerwoną literą „J”. Od tego czasu aryjscy Niemcy mogli wjeżdżać do Szwajcarii bez wizy a semiccy nie.

Chlubnym wyjątkiem był polski konsul we Wrocławiu. Oznajmił on niemieckim władzom, że Rzeczpospolita nie rozróżnia narodowości swoich obywateli i atak na Żydów z polskim obywatelstwem będzie traktować jak atak na Polaków. Uchronił ich tym samym od represji a później pomógł 150 rodzinom wyjechać przez Polskę do USA. Polski paszport z pewnością pomógł przy wjeździe do Ameryki.

Takiego szczęścia nie mieli ci, którym W. Brytania zablokowała wjazd do Palestyny i wielu innych, bezskutecznie szukających schronienia w krajach zwanych cywilizowanymi. Spektakularnym przykładem jest los tysiąca Żydów ze statku St. Louis, błąkających się po zachodnim Atlantyku między Kubą, Stanami i Kanadą. Wskutek kategorycznej odmowy przyjęcia, musieli zawrócić do Europy.

Obojętność nie minęła po wybuchu wojny. Dość przypomnieć perypetie Jana Karskiego usiłującego zainteresować losem Żydów zarówno prezydenta USA jak i tamtejsze środowiska żydowskie. A działo się w czasie, gdy Niemcy już przemysłowo ich mordowali. Amerykańscy Żydzi nie mogli wprawdzie zbombardować Auschwitz ani wysłać wojska do gett, posiadali jednak potężną broń – media. Niestety, wiadomości o ludobójstwie ich rodaków nie pojawiały się na pierwszych stronach amerykańskich gazet.

Wydawać by się mogło, że dziś, po tych doświadczeniach i po tylu latach, rozróżnianie ludzi pod względem rasy jest już tylko pojęciem historycznym. Niestety, wpływowe w Ameryce środowiska potomków tych, którzy wzbraniali się przed pomocą swym rodakom zza oceanu, forsują w Kongresie projekt rasistowskiej ustawy. Chodzi oczywiście o majątek po tych Żydach, ofiarach Holokaustu, którzy nie zostawili spadkobierców.

W cywilizowanych regulacjach prawnych taki majątek przypada państwu, którego zmarły był obywatelem lub na którego terytorium znajduje się ten majątek. Wspomniana ustawa ma wyłączyć majątki pożydowskie spod tego prawa i umożliwić jego przejęcie tym, którzy swoje roszczenia opierają jedynie na wspólnym pochodzeniu rasowym. Prawo, w którym ludzie różnych ras czy narodów podlegają różnym regulacjom, jest bez wątpienia prawem rasistowskim.

Takim projektom powinni przeciwdziałać wszyscy, którzy nie chcą powtórek z tragicznej historii, w tym również władze Polski. Niemniej, zanim podejmą działania, powinne zdefiniować problem, by wiedzieć dokładnie o co chodzi.

Dlatego proponuję, by Rząd Rzeczypospolitej zwrócił sie do inicjatorów ustawy z pytaniem, czy podstawą do roszczeń o zwrot pożydowskiego majątku będzie uznanie ich nieżyjących właścicieli za Żydów według definicji Żyda zawartej w ustawach norymberskich, czy też według innego kryterium?

Jeśli zastosowane miałyby być ustawy norymberskie, co byłoby logiczne, to czy majątek pozostały po mieszańcach (Mischlinge) I i II stopnia miałby być dzielony między organizacje żydowskie a państwo polskie według proporcji żydowskości dla tych kategorii rasowych zawartych w tych ustawach?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka