Zbyszek Zbyszek
232
BLOG

Pierwszą ofiarą każdej wojny jest...

Zbyszek Zbyszek Społeczeństwo Obserwuj notkę 9
"Na początku każdej wojny są niezachwianie słuszne intencje, w jej środku kłamstwo i śmierć, na jej końcu są rany i groby dla jej uczestników oraz pieniądze i stanowiska, dla tych co kłamali".

"Na początku każdej wojny są niezachwianie słuszne intencje, w jej środku kłamstwo i śmierć, na jej końcu są rany i groby dla jej uczestników oraz pieniądze i stanowiska, dla tych co kłamali".

Film jest czteroczęściowy, dokumentalny, do obejrzenia na Amazon-Prime. Opowiada o wojnie, która rozpoczęła się 17 czerwca 1971 roku. Wtedy to prezydent Stanów Zjednoczonych Richard Nixon ogłosił ofensywę przeciw narkotykom, określoną później w mediach jako "War on drugs" - "Wojna z narkotykami".



Enrique Camarena urodził się w Meksyku, ale jako dziecko razem z rodzicami wyemigrował do USA. Zaciągnął się do armii i służył w słynnych Marines. Potem został policjantem i ostatecznie agentem w DEA, nowej agencji utworzonej przez administrację USA do walki z narkotykami. Stał się żołnierzem na "War on drugs".

7 lutego 1985 roku Camarena wyszedł z konsulatu amerykańskiego w Guadalajara - trzymilionowym mieście w zachodnim Meksyku, ówczesnej stolicy największego kartelu narkotykowego. Po przejściu kilkudziesięciu metrów został porwany przez meksykańskich policjantów na żołdzie baronów narkotykowych.

Przewieziony na posesję, niewiele dalej, był torturowany i przesłuchiwany, m.in, w sprawie zniszczenia wielkiej plantacji marihuany, ale także na temat powiązań polityków i agend rządowych USA z meksykańskim handlem narkotykami. Został zamordowany po 36 godzinach tortur. Stany Zjednoczone podjęły bezprecedensowy wysiłek w celu ujęcia sprawców, w tym zamknęły granice z Meksykiem, by wymusić na rządzie tego kraju aktywne działania. Trzech bossów narkotykowych winnych śmierci agenta zostało ujętych. Meksyk nie zgodził się jednak na ich deportację.

Śledztwo ze strony Amerykanów prowadził agent specjalny DEA Hector Berrellez. Jego działania doprowadziły do odnalezienia bezpośrednich świadków i sprawców porwania Camareny. Na zlecenie swoich szefów Berrellez porwał w Meksyku lekarza, który torturowanego amerykańskiego agenta utrzymywał przy życiu i w stanie przytomności. Trzech świadków porwania i więzienia Camareny twierdziło, że Amerykanina przesłuchiwał ktoś z kubańskim akcentem, a całość była nagrywana na kasety magnetofonowe.

W wyniku dalszych czynności trzej świadkowie rozpoznali ze zdjęć przesłuchującego z kubańskim akcentem. Okazało się, że to wysokiej rangi agent CIA, który m.in. organizował finansowanie i broń dla sponsorowanego przez Stany powstania w Nikaragui, tzw. Contras. W sprawie porwania lekarza wybuchł skandal międzynarodowy i zdaniem DEA było ono samowolnym działaniem funkcjonariusza agencji, więc śledztwo wszczęto wobec prowadzącego śledztwo Berrelleza.

W filmie padają tezy, że agendy administracji USA szukały środków, by przeszkodzić rozwojowi komunizmu w Ameryce Południowej. Udowodniono, że w ukrytej bazie bonzów narkotykowych w Meksyku lądowały wówczas wojskowe samoloty amerykańskie. Że tam odbywały się zarówno dostawy broni, jak i szkolenia przyszłych partyzantów, mających zwalczać lewicowe władze. Że baronów narkotykowych wykorzystywano do toczenia wojny z komunizmem, zaś środki na jej prowadzenie pochodziły z... dostaw narkotyków do Stanów Zjednoczonych.

Film kończy się anonimizowaną rozmową telefoniczną, w trakcie której, ktoś z Meksyku informuje, że doręczał walizki z pieniędzmi przełożonemu Camareny w Guadalajarze. Że Camarena zaczął odkrywać powiązania narkotykowych karteli z... no właśnie. I dlatego w budynku konsulatu doszło do ustalenia i uzgodnienia porwania agenta DEA. I dlatego był potem przesłuchiwany. I dlatego zginął.

Film jest z całą pewnością nieprawdziwy i każdy rozsądny człowiek to wie. Nakręcony dla kasy i sławy. Bowiem w przeciwnym wypadku, opowiadałby historię... absolutnie nie do uwierzenia. Być może rzeczywistość jest ciemniejsza, niż nam się wydaje. Na wojnie giną wysłani na nią żołnierze, ale pierwsza, zawsze umiera prawda. Czy warto ją znać? Czy warto umierać? Czy warto dawać posłuch tym, co "wzywają do broni"?

"Na początku każdej wojny są niezachwianie słuszne intencje, w jej środku kłamstwo i śmierć, na jej końcu są rany i groby dla jej uczestników oraz pieniądze i stanowiska, dla tych co kłamali"

Więc na koniec, polski poeta, polska dziewczyna, polska piosenka. Posłuchajmy. Posłuchajmy.



Zbyszek
O mnie Zbyszek

http://camino.zbyszeks.pl/  Kopia twoich tekstów: http://blog.zbyszeks.pl/2068/kopia-bezpieczenstwa-salon24-pl/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo