Sprawa rozebrania nielegalnego pomnika ku czci UPA w Hruszowicach zatoczyła szersze kręgi. Głos w temacie zabrał bowiem sam premier Ukrainy pan Jaceniuk, który wezwał nasz rząd do zahamowania tych antyukraińskich wystąpień, gdyż takie działania jak rozbieranie nielegalnych pomników postawionych w Polsce ku chwale UPA rozpalają jedynie nienawiść pomiędzy obydwoma narodami.
"Apeluję do polskich władz o powstrzymanie rozpalania przez antyukrańskie siły atmosfery wobec Ukrainy, naszej historii i pamięci. Ani polski rząd, ani polskie społeczeństwo nie mogą obserwować w milczeniu tych grożnych procesów. Razem z naszymi polskimi partnerami musimy powstrzymać wywrotowe działania wszelkich sił, które po obu stronach granicy starają się skonfrontować nasze kraje i narody na korzyść Rosji. Wierzę, że my, Ukraińcy i Polacy mamy wystarczająco dużo mądrości i siły państwowej aby nie tylko powstrzymać bieżące zagrożenia, ale raz na zawsze uświadomić sobie wzajemną równość, współzależność i wzajemną potrzebę."
Tyle premier Ukrainy.
Niestety do niszczenia miejsc naszej pamięci narodowej dochodzi nie tylko na Ukrainie, gdzie na grobach pomordowanych Polaków "nieznani" sprawcy malują m.in. (bo przecież je także wysadzają) symbole ukraińskich dywizji SS. Do przykrego zdarzenia doszło również na Litwie, a konkretnie na wileńskim cmentarzu na Rossie, gdzie wandale sprofanowali napisami grób Matki i Serce Jej Syna . O tym skandalicznym działaniu tamtejszych troglodytów poinformowała wczorajsza "Panorama". Niestety bardziej w formie "ot, zdarzyło się", niż na zasadzie "najpodlejsze wydarzenie dnia". Może dlatego ów wandalizm rodem z Litwy przeszedł przez polskie media bez specjalnego echa. Przyzwyczajamy się powoli?
zdjęcia pochodzą z "Kuriera Wileńskiego"
Komentarze