Pogodny Pogodny
953
BLOG

Czy Amerykanie są w stanie obronić Polskę?

Pogodny Pogodny Polityka zagraniczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 45

Wszyscy znają powiedzenie, że jak sam sobie nie pomożesz to nikt ci nie pomoże, ale my Polacy zawsze olewaliśmy to powiedzenie licząc ustawicznie  na czyjąś pomoc oraz wdzięczność, hojnie przy tym na zapas w ramach przyszłej wdzięcznej pomocyszafując własną krwią i bohaterstwem, Dobitnym przykładem tego myślenia była II wojna światowa. Zaatakowani podstępnie we wrześniu 1939 z dwóch stron musieliśmy bić się w osamotnieniu, chociaż mieliśmy po swojej stronie obiecaną pomoc ze strony mocarstw: Anglii z Francją.

Wrześniową batalię z Wehrmachtem i ACz. z wiadomych przyczyn przegraliśmy, mimo to, w chwili zagrożenia podłych sojuszników przez Niemców nasze dowództwo wraz z żołnierzami pospieszyło im na pomoc, chociaż wszyscy razem powinni położyć w ramach pomocy klasycznego wała, i w żadnym razie nie umierać ani za Londyn ani też za Paryż.

Dzisiaj obstawiamy inną wizję, że obecny sojusznik (USA), który nas wziął obecnie pod swoje skrzydła już nas tak szybko i tak łatwo nie opuści w potrzebie jak to zrobili kiedyś Anglicy z Francuzami. PiS bardzo się więc starał aby na terytorium RP stacjonowało amerykańskie wojsko. Pomysł wypalił, chociaż miałem co do niego (i mam nadal, o czym za moment) spore wątpliwości. Amerykanie przybyli zgodnie z sojuszami i zapisami NATO do Polski  po czym  roztarasowali się w naszym Kraju. Nie są to oczywiście siły wielkie. Zdecydowana ich cześć rozbiła swój obóz poza tym nomen omen w mieście Żaganiu, tuż przy granicy z Niemcami znanym głównie z tego, że w okolicy tego miasta znajdował się niemiecki obóz jeniecki, z którego nasi dzisiejsi sojusznicy dokonali podczas ostatniej wojny brawurowej ucieczki, ukazanej w amerykańskim hicie "Wielka ucieczka". Kolejna skromna, wręcz reprezentatywna, część amerykańskiego wojska rozbiła dla odmiany  swoje namioty w Orzyszu na Mazurach. Mieście  o którym poborowi LWP w czasach PRL-u  mówili że "Orzysz i Dąbie niech ch.. zarąbie".

I wszystko by było miło, a może nawet  bardziej niż miło, bo przecież publiczne media karmią nas ustawicznie wersją optymistyczną, że teraz ruski sołdat może nam skoczyć, gdyby nie mała, ale znacząca wtopa. Otóż wyciekł wewnętrzny raport, który wyszedł spod pióra amerykańskiego wojaka, płk. Gregory Andersona. Pan pułkownik napisał w nim szczerze i do bólu, że "173 brygada powietrznodesantowa USA, której żołnierze stanowią część sił wzmacnających wschodnią flankę NATO jest nieprzygotowana do stawienia czoła agresorom ze wschodu. (...) Lekcje, które wyciągnęliśmy od naszych ukraińskich partnerów były znaczące. Otworzyły nam oczy na absolutną potrzebę krytycznego spojrzenia na siebie."


Tym krytycznym spojrzeniem jest po prostu fakt, że żołnierze amerykańscy nie są w żadnym calu przygotowani do zbrojnego starcia z armią rosyjską. W ocenie płk. Andersona widać wyraźne braki nie tylko w sprzęcie ale także w wyszkoleniu amerykańskiego wojska. Z tego wynika jedno: podesłano nam atrapę. Jeśli minister Macierewicz tego nie widzi lub sądzi, że zaatakowanie nawet tak słabiutkiej amerykańskiej atrapy spowoduje zbrojny rezonans Waszyngtonu oraz reszty Sojuszu, to się moim zdaniem głęboko myli. Francuzi do spółki ze swoim ciepłym niedawnym jeszcze okupantem i podobno wrogiem Niemcami, podjęli  zdecydowane kroki jako tzw. Unia Europejska, aby nas znowu rzucić na kolana, czyli wypchnąć z szeregów Unii, a następnie też i z NATO, bo chyba nikt o zdrowych zmysłach nie wierzy w sytuację, że stamtąd na będą gonić (UE) a tu nam będą hołdować, sprzyjać i bronić (Sojusz). Do tego dochodzą jeszcze  nieciekawe informacje dotyczące wybryków klanu Kimów. USA chcą ich wraz z Seulem spacyfikować  ich zbrojnie plus nałożyć dodatkowe sankcje. Sprzeciwił się temu jednak mocno Pekin oraz Moskwa. Władimir Putin zapowiedział właśnie, że na żadne sankcje wobec Korei się nie zgodzi. Normalne, dla Chińczyków i Rosjan gang Kimów to świetny straszak na plany Waszyngtonu w tym rejonie świata.

Wygląda więc na to, że w cieniu tego azjatyckiego konfliktu znowu nas wredni sąsiedzi spróbują skonsumować, nie bacząc na to że jesteśmy teraz pod skrzydłem  i opieką amerykańskiego orła. I nie będą w zbyt głębokim błędzie, przecież ten orzeł może w każdej chwili odlecieć za ocean bronić własnego gniazda,  zostawiając nas tym samym ponownie oko w oko z rosyjsko-niemieckimi drapieżcami.




Pogodny
O mnie Pogodny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka