Jedno zgniłe jabłko cały kosz zepsuje powiadają ludzie. No i popsuło. Ja nie wiem kto podpowiedział prezesowi PiS aby wziął do spółki swego imiennika pan Gowina. Musiał być to ktoś cwańszy i bardziej przebiegły biorąc pod uwagę fakt że Jarosław Kaczyński nie ma szczęśliwej ręki do współpracowników, albowiem ten gładko uczesany platynowy intelektualista jakiego na wizji prezentuje wicepremier Gowin niejednego już wyprowadził w pole. Rozumiem, poparcie, słupki, sondaże, w ostateczności wygrana; Ale czy warto wygrywać w ten sposób i dążyć do poprawy wizerunku? Przecież Gowin i jego ludzie to nic innego jak V kolumna Platformy w PiS. Politycy z Nowogrodzkiej tego nie widzą? Pewnie widzą, ale ważniejsze dla nich zapewne biurka i fotele.
Tymczasem Gowin zdążył już zasłynąć antypolskimi słowami, które niejednego narodowca doprowadziły do wściekłości a wyborców PiS pewnie wprawiły w zdumienie, kiedy mówił o Ukraińcach, że chce z nich uczynić przyszłą elitę Rzeczpospolitej. Co gorsza użył słowa "my" jakby ów pomysł narodził się na Nowogrodzkiej w głowie najwyższych władz rządowych.
"My naprawdę ich bardzo potrzebujemy do roli przyszłych przywódców – biznesu, państwa, świata kultury itd. Teraz powinniśmy robić wszystko, żeby ten model zmienić. Zatem już nie tania, a wykwalifikowana siła robocza”.
Obecnie Gowin już się nie kryje z tym jak ma wyglądać Polska jego marzeń gdyż zapowiedział iż:
„Położę się Rejtanem, jeżeli ktoś będzie próbował na uczelniach ograniczyć wolność słowa zwolennikom ideologii gender.”
Jeśli ktoś nie wie o co chodzi, to teraz przynajmniej wie skąd prof. Hartman i prof. Środa czerpią swoją nienawiść oraz bezkarność w publicznym opluwaniu Polski i Polaków. Czerpią z ust sojusznika, ministra i wicepremiera PiS pana Jarosława Gowina. Ręce opadają.