zenjk zenjk
38
BLOG

Słowiańszczyzna - Archeologia amatorska

zenjk zenjk Kultura Obserwuj notkę 0

Słowiańszczyzna - Archeologia amatorska

Jestem ostatnio amatorem, miłośnikiem, a nawet fanatykiem, archeologii pradziejowej ziem polskich, z ciekawością odwiedzam muzea i wystawy tego typu, sycę oczy misternością form i zdobień rodzimego dziedzictwa polskiego, notuję przy tym w pamięci rozmaitość kulturową terenów polskich.

Jest to z mojej strony reakcja (protest) na zakłamywanie historii i kultury Polski słowiańskiej przez obcą kulturę semicko-chazarską, która poważa się twierdzić, że Polska powstała w X wieku razem z narzuceniem tej kultury Polsce poprzez religie judeo-chrześcijańskie, którą to kulturę można uznać za kulturę archeologiczną średniowieczną.

Ta obca kultura obstawiła Polskę swoimi zamkami, pałacami (kościołami), które wielkością, lokalizacją i bogactwem przewyższają i poniżają budynki administracji państwa polskiego – jest to oburzające - chyba że uznać, że religia wykonuje część władzy państwowej nad ludźmi, obywatelami.

Wracając do tematu:

⦁ Czy jako amator, laik, mogę, mam podstawy, by stawiać hipotezy, tworzyć teorie, a chociażby podważać i kwestionować domysły archeologów profesjonalnych?

Trzeba tu zestawić atuty obu stron:

⦁ Atuty archeologów profesjonalnych to: kierunkowy stopień naukowy (poczynając od magistra), wiedza - powiązana z oczytaniem w literaturze przedmiotu, znajomość metodologii badań: ogólnej i kierunkowej, umiejętności praktyczne w zakresie prowadzenia wykopalisk uzupełnione dostępem do zbiorów archeologicznych niedostępnych w muzeach, na wystawach archeologicznych;

⦁ Atutem moim jako amatora wbrew pozorom jest brak tego wszystkiego powyższego, a za to wiedza z innych zakresów (mam odpowiedni stopień naukowy) i zmysł obserwacyjny wspierany przez zainteresowanie tematem.

Archeolodzy nie lubią konkurencji amatorów.

Jednak rozwijanie archeologii jako dziedziny nauki, hobbystycznie w formach indywidualnych lub zorganizowanych, byle zgodnie z prawem i etyką nie powinno być problemem.

https://www.nid.pl/pl/Dla_specjalistow/Prawo/Polskie_akty_prawne/

http://pth.net.pl/o-nas/kodeks-etyki

Szeroka wiedza, znajomość literatury przedmiotu u archeologa profesjonalnego prowadzi go do ekstrapolacji zjawisk kulturowych w przestrzeni i czasie, tj. przesadnie łatwego przenoszenia na inne kultury tego, co tyczy jednej z nich, szczególnie gdy uzna tą jedną albo kilka za wiodące.

Dla kultury słowiańskiej jest to uznawanie prymatu, np. kultury celtyckiej, germańskiej, greckiej, nordyckiej, rzymskiej (łacińskiej?, klasycznej), żydowskiej, itd.

Bywając w muzeach i na wystawach archeologicznych spotykam się (i według mnie jest to nieuczciwość zawodowa, bezczelne nadużycie), że archeolodzy w Polsce podstawiają cytaty z literatury obcej dla interpretacji zjawisk obyczajowych na terenach polskich, szczególnie co do okresu wczesno-słowiańskiego.

Jeśli chodzi o przenoszenie zjawisk kulturowych i ich interpretacji na inne kultury to II wś. dowiodła, że np. Niemcy, Japończycy, są skrajnymi barbarzyńcami, że w tych narodach tresura ludzi do posłuszeństwa wobec władzy doprowadziła ich do uznawania lojalności ponad wszystko (absolutyzacja państwa i władzy) i kompletnej demoralizacji w zakresie podstawowych zasad humanitarnych, co też widoczne jest u Żydów i Muzułmanów - wymuszane przez religię.

Z tego wynika, że nie można łatwo przenosić obyczajów i interpretacji pomiędzy różnymi kulturami.

Mam wielki problem z łączeniem wniosków przedstawianych przez archeologów profesjonalnych z moimi domysłami i hipotezami.

O wiele łatwiej jest tworzyć nowe hipotezy na małym materiale zabytkowym z jednej albo kilku kultur niż na obszernym materiale źródłowym z przekrojowego przeglądu całych pradziejów.

Powstaje tu tendencja naukowa do sztywnego ustalenia, dokładnego określenia i zamknięcia tematów, które nie zostały jeszcze ściśle zbadane, a budzą wątpliwości obecnie.

Zdziwienie budzi pewność interpretacji nieznanych zabytków, znalezisk z wykopalisk archeologicznych.

Podczas gdy nie mogę kwestionować takich interpretacji w stosunku do pojedynczych zabytków, jednak powstaje sytuacja, gdy takie kwestionowanie jest dla mnie ułatwione.

Chodzi o kilkakrotnie spotkane przeze mnie interpretacje eksponatów żelaznych na wystawach archeologicznych jako klucz (np. muzeum w Chrzanowie), bez znalezienia i wystawienia zamka do tego klucza – według mnie skoro brak zamka to interpretacja eksponatu-narzędzia jako klucz jest wątpliwa, chyba że był to zamek w całości zrobiony z drewna i zgnił, albo klucz dawano do grobu jako rzecz stale noszoną przez zmarłego, ale to powinno być wyjaśnione w opisie wystawy.

Co do różnic interpretacyjnych między archeologiem profesjonalnym a amatorem:

Wystawa archeologiczna w Połańcu została stworzona przez archeologów, ale chyba nie ma tam stałej opieki archeologa, więc eksponaty nie są szczegółowo opisane – jest tylko opis ogólny.

Jest tam naczynie ceramiczne w kształcie łydki i stopy – przynajmniej ja to tak zobaczyłem i zinterpretowałem jako stopkę do wódki.

Następnie byłem w muzeum w Tarnowie i zobaczyłem podobne naczynie ceramiczne uformowane na nogę (kalosz z palcami), które archeolodzy zinterpretowali jako nogę do nieistniejącej (brakującej) figurki obrzędowej – bo uparcie szukają wierzeń pradziejowych.

Według mnie nie jest to możliwe, aby ocalały dwie podobne stopki bez figurek.

Na moją polemikę kustosz stwierdził, że wódki jeszcze wtedy nie było (bo nie wynaleźli jeszcze destylacji).

⦁ Co ludzie pili z tych obu stopek?

Zbiór podobnych stopek (opisanych jako naczynia) pokazuje fotografia w książce T.Malinowski „Wielkopolska w otchłani wieków” (s.364).

Inny przykład z muzeum w Częstochowie: jest tam duży zbiór małych, płytkich naczyniek ceramicznych, które archeolodzy zinterpretowali jako naczynia obrzędowe (nadal poszukiwanie wierzeń), a według mnie są to kaganki do oświetlania palonym tłuszczem.

Jeśli archeolog-profesjonalista nie zgadza się na moją hipotezę powinien być w stanie przedstawić mi na to dowód, tj. naukowo mówiąc: obronić swoją wersję.

Weryfikacja – falsyfikacja.

-

Archeologia - polemika

Niedawno spotkała mnie gorąca dyskusja w Internecie z kimś, kto przedstawił się jako doktor etnologii, a który ostro zakazał mi pisania i publikowania w Internecie na temat archeologii, bo nie mam w tym kierunku wykształcenia, dyplomu.

Wyśmiałem go wychodząc z pozycji zasad:

1. Wolność myśli i słowa;

2. Skoro ci z dyplomami nie piszą tego, co chcę poznać, to sam jako amator muszę zacząć o tym pisać.

Nie miałem wtedy takiego jawnego, jaskrawego, spektakularnego przykładu, że bystry, dociekliwy obserwator może być lepszy od fachowca – ale taki przykład właśnie się pojawił i chcę go przedstawić:

Otóż 3.10.2021 byłem w muzeum w Kozienicach na wystawie czasowej: „Jaćwingowie. Zapomniani wojownicy" przygotowanej – a jakże – przez fachowców, archeologów z Państwowego Muzeum Archeologicznego w Warszawie (PMA) w Warszawie.

https://www.pma.pl/nowe/wystawy/2015/JACWING/index.php

https://www.muzeum-kozienice.pl/wystawy-czasowe.html

Kilka plansz opisów, kilka gablot z eksponatami – w zasadzie niewiele rzeczy ciekawych, ponad-standardowych.

W gablocie ozdób zauważyłem jednak kilka, czy kilkanaście, zabytków opisanych jako KRZYŻYKI: małe równoramienne krzyżyki z zakończeniami ramion w kształcie poszerzanych strzałek - co przyjąłem do wiadomości, ale wzbudziło to mój sprzeciw: no bo jak to, Prusowie i symbolika religii judeo-chrześcijańskich?!, toż przecież bezsens!

Traf losu sprawił, że 9.10.2021 trafiłem w muzeum w Tomaszowie Lubelskim na wystawę czasową: „Piast Total War. Wojskowość w Polsce wczesnopiastowskiej” przygotowaną przez Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie i Muzeum Archeologiczne Środkowego Nadodrza w Świdnicy.

https://www.muzeumgniezno.pl/wystawa,11,-piast-total-war--wojskowosc-w-polsce-wczesnopiastowskiej-.html

http://muzeum.powiat-tomaszowski.com.pl/2021/08/02/piast-total-war/

To jest w zasadzie ten sam okres czasowy jak Jaćwież.

Uważnie przyglądając się eksponatom zauważyłem identyczne krzyżyki jak poprzednio, tym razem zinterpretowane prawidłowo jako rozdzielacze krzyżowe rzemieni ogłowia końskiego – części uprzęży.

W tym jeden był przedziurkowany jakby do noszenia na szyi na sznurku, ktoś chyba zauważył podobieństwo tego elementu użytkowego do krzyża greckiego i zaczął stosować go w celu religijnym.

10.10.2021 byłem w muzeum w Zamościu i na wystawie stałej tyczącej tego samego okresu czasu zauważyłem identyczne krzyżyki, ale już wyposażone w dolutowane kółeczko do zawieszenia na szyi na sznurku.

Według mnie więc, rozpoznanie zabytków przez fachowców-archeologów z Warszawy jest błędne: krzyżyki te pierwotnie miały tylko funkcję użytkową jako część uprzęży końskiej, czy to u Jaćwingów, czy w Polsce piastowskiej – a dopiero z upływem czasu, po zauważeniu ich podobieństwa do symboliki religijnej judeo-chrześcijaństwa obrządku wschodniego nabrały nowego znaczenia.

Oto i jest przewaga uważnego zaangażowanego obserwatora nad nieuważnym lub niestarannym fachowcem!

-

zenjk
O mnie zenjk

spokojny - zdziwiony

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura