Burzliwe posiedzenie Sejmu. Ryszard Terlecki wyjaśnił, dlaczego doszło do zamieszania. Fot. PAP/Leszek Szymański
Burzliwe posiedzenie Sejmu. Ryszard Terlecki wyjaśnił, dlaczego doszło do zamieszania. Fot. PAP/Leszek Szymański

Lewica chce ścigać Witek za głosowanie w Sejmie. Terlecki: Jeden poseł płakał

Redakcja Redakcja Sejm i Senat Obserwuj temat Obserwuj notkę 194

- Stała się rzecz niesłychana 30 lat od Okrągłego Stołu. Posłowie PiS namawiali do łamania prawa - tak poseł Krzysztof Gawkowski z Lewicy motywował złożenie zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa przez marszałek Sejmu Elżbietę Witek. Nie milkną echa awantury o wybór kandydatów do KRS. 

Politycy Lewicy złożyli stosowny wniosek do prokuratury, żądając pociągnięcia Elżbiety Witek do odpowiedzialności karnej. Ich zdaniem, złamano prawo, anulując wyniki pierwszego głosowania ws. wyboru sejmowych kandydatów do KRS. Jako dowód w sprawie Lewica przekazała nagrania i stenogram z posiedzenia. 

- To niesłychane, że 30. lat po Okrągłym Stole poseł na Sejm wzywa do łamania prawa i anulowania głosowania. Żądamy ujawnienia wyników pierwszego głosowania ws. wyboru członków KRS - zadeklarowali na wspólnej konferencji prasowej Krzysztof Gawkowski, Marcelina Zawisza i Anna Maria Żukowska. 

Borys Budka zapowiedział - oprócz złożenia zawiadomienia do prokuratury - wniosek o odwołanie marszałek Witek. - Nie może być tak, że przejdziemy do porządku dziennego nad łamaniem prawa, nad łamaniem zasad parlamentaryzmu, nad tym, że większość rządząca w razie niepowodzenia głosowania może po prostu takie głosowanie anulować - argumentował poseł Koalicji Obywatelskiej. Największa partia opozycyjna mówi jednym głosem z Lewicą w tej sprawie. 

 - Jako przewodniczący największego klubu opozycyjnego w parlamencie oczekuje pilnego spotkania z marszałek Sejmu. Oczekuje tego, by dzisiaj, w tej chwili przedłożyła ona opinii publicznej prawdziwe wyniki tego głosowania - dodał Budka. Prośba o spotkanie wpłynie do gabinetu Elżbiety Witek jeszcze w poniedziałek. 

Przypomnijmy, że w czasie głosowania nad kandydatami do KRS doszło do awantury. Posłowie mieli wybrać 4 nazwiska spośród 6 zgłoszonych. Oprócz kandydatów PiS: Marka Asta, Arkadiusza Mularczyka, Bartosza Kownackiego i Kazimierza Smolińskiego, opozycja zgłosiła Kamilę Gasiuk-Pihowicz i Joannę Senyszyn. Dwie ostatnie posłanki przepadły w głosowaniu, ale w międzyczasie doszło do zamieszania. Posłowie pogubili się, mając do dyspozycji guziki w kolorach czerwonym i białym. W teorii miało to ułatwić procedurę głosowania, a w praktyce kilku parlamentarzystów zgłosiło problemy techniczne. 

Jedna z posłanek PiS - prawdopodobnie Joanna Borowiak - zwróciła się do marszałek Sejmu "Trzeba anulować, bo my przegramy". Elżbieta Witek zarządziła ponowne głosowanie i kandydaci PiS zostali wybrani przez większość sejmową. 

- Rzeczywiście wyszło trochę niezręcznie - przyznał w piątek szef klubu PiS, Ryszard Terlecki. - Jedna, a właściwie dwie posłanki wyrażały ubolewanie, że przegramy głosowanie. Oczywiście marszałek się nie kierowała tym głosem. Zresztą nikt nie znał przecież wyniku głosowań - powiedział Terlecki, którego cytowała 300polityka.pl. 


Jeden poseł płakał, nie mógł oddać głosu i pani marszałek powtórzyła głosowanie.


- Anulowano głosowanie, bo posłowie się tego domagali. Tak samo, jak pani marszałek przerwała na życzenie posła Szczerby. Jeden poseł płakał, nie mógł oddać głosu i pani marszałek powtórzyła głosowanie - wyjaśnił polityk PiS. 

- Przy sejmowej większości Zjednoczonej Prawicy argument o tym, że ktoś anuluje głosowanie, by je wygrać, jest trafiony jak kulą w płot. To nie komentarz z sali, a zgłoszenia posłów PO KO i PiS o nie działających urządzeniach do głosowań przesądziły o słusznej decyzji Elżbiety Witek - przekonywał Stanisław Karczewski. 


GW


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka