Olga Tokarczuk to jedna z najwybitniejszych polskich pisarek. Fot. PAP/Wojciech Olkuśnik
Olga Tokarczuk to jedna z najwybitniejszych polskich pisarek. Fot. PAP/Wojciech Olkuśnik

Dziennikarka "Wprost" zachwyca się Olgą Tokarczuk. "Ona była boginią, która zmienia miny"

Redakcja Redakcja Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 100

Olga Tokarczuk w Sztokholmie wygłosiła wykład noblowski, który wielu zachwycił. Dziennikarka Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin porównała laureatkę literackiego Nobla do "bogini" i nie ukrywała podziwu dla pisarki. 

- Przemówienie Olgi Tokarczuk było jak w świątyni. Ten jej głos, spokojny, ale brzmiący. Ten kosmos. Ziemia, holistyczne czucie świata w czasach, kiedy świat jest krojony na kawałki, na wynos. Krzesła, a na nich ludzie, którym zmieniają się miny, kiedy ona mówi. Ona była boginią - tak skomentowała wystąpienie Olgi Tokarczuk autorka "Wprost" Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin. 

Tokarczuk boginią?

Wpis dziennikarki zyskał ogromną popularność w mediach społecznościowych. Zdecydowana większość komentatorów nie mogła uwierzyć, że przedstawiciel mediów z taką czcią odnosi się do polskiej zdobywczyni Nagrody Nobla. 

Niby red. Skrzydlowska -Kalukin i Tokarczuk, a prawie jak Szymborska i Lenin. "Że w bój po­pro­wa­dził krzyw­dzo­nych, że trwa­łość zwy­cię­stwu nadał, dla nad­cho­dzą­cych epok sta­wia­jąc moc­ny fun­da­ment - grób, w któ­rym le­żał ten no­we­go czło­wie­czeń­stwa Adam..." - kpił z Katarzyny Skrzydłowskiej-Kalukin Wojciech Wybranowski, publicysta tygodnika "Do Rzeczy". 

Sędzia Trybunału Konstytucyjnego Krystyna Pawłowicz porównała prace Tokarczuk z książką blogera Matki Kurki. - To proszę przeczytać dla porównania „Berka” Piotra Wielguckiego "Matka Kurka", też się pani zmieni mina gdy spadnie pani z tego swego „kosmosu” na ziemię...Na polską ziemię - zastrzegła była posłanka PiS, zdumiona reakcją dziennikarki "Wprost". 

- Najwyraźniej powstaje nowe wyznanie: Kościół Św. Olgi - ironizował Piotr Semka. 


Internauci pytali Skrzydłowską-Kalukin, czy jej wpis o Tokarczuk jest prowokacją intelektualną. Dziennikarka odpowiedziała krytykom nie tylko na Twitterze.

Skrzydłowska-Kalukin nawiązała do wielogodzinnej dyskusji o swoim zachwycie nad wykładem Tokarczuk w Sztokholmie. Nie ukrywała zdziwienia tak donośną reakcją publicystów i internautów.

- Pominę prośby o kontakt do mojego dilera narkotyków. Dalej szło tak: grafomanka, wyznawczyni, lizuska. A nawet kodziara. Ktoś wypomniał znowu Szymborskiej, że sławiła Stalina w latach 50. i znalazł związek z moją reakcją na przemówienie Tokarczuk. Reakcje na wpis pojawiały się co kilka sekund od rana do późnego wieczora - napisała na stronach "Wprost".

Zdaniem dziennikarki "Wprost", została wyśmiana, bowiem twórczość Tokarczuk podlega ocenie względem politycznego klucza.

- Próbowałam zrozumieć i wyszło mi, że nie wolno się zachwycać bezkarnie. Skoro Noble literackie dla Polaków podlegają politycznym podziałom, to zachwyt też. Nie ma, jak się okazuje, znaczenia, czy zachwycamy się tym, co Tokarczuk pisze, czy tym, co mówi w wywiadach, czy też tym, co mówi w przemówieniu. To nie ma najmniejszego znaczenia. Każdy zachwyt wysłany pod adres Tokarczuk jest polityczną ostentacją i tak należy się do niego odnieść. A, że to Twitter, to wiadomo, nie ma litości - podkreśliła Skrzydłowska-Kalukin. 


Jakby Tokarczuk była w tym momencie boginią, jakby w tej sali odbyło się misterium. Napisałam, co czuję.


Autorka krótkiego panegiryku na temat Tokarczuk nie wycofuje się ze swoich spostrzeżeń na temat "bogini", która odmienia nastrój odbiorców w czasie przemówień.

- Tak, zachwyciło mnie to przemówienie, więc do niego nawiązałam. Zachwycił mnie też sposób, w jaki zostało wypowiedziane, spokojny głos drobnej kobiety, który wypełnił całą salę. Zachwyciła mnie jej charyzma, kiedy mówiła, bez unoszenia się, bez efektów, jednostajnie wręcz, a jednak porywająco. Łagodne światło, skupieni ludzie, cisza, ta treść i ten charyzmatyczny głos skojarzyły mi się ze świątynią. Jakby Tokarczuk była w tym momencie boginią, jakby w tej sali odbyło się misterium. Napisałam, co czuję. To była w sobotę jedna z wielu impresji na ten temat, Tokarczuk zachwyciła przecież nie tylko mnie - oceniła Szydłowska-Kalukin. 

Najciekawsze fragmenty wykładu Olgi Tokarczuk

Olga Tokarczuk, przemawiając w Sztokholmie w ostatnią sobotę, wiele miejsca poświęciła problemowi narracji. Pisarka zwracała uwagę, że mamy do czynienia z kryzysem narracji, a opowieść jednoosobowa pierwszoosobowa nie pozwala dostrzec perspektywy uniwersalnej. Tokarczuk wygłosiła wykład w języku polskim pod tytułem "Czuły narrator". 

- Żyjemy w rzeczywistości wielogłosowych narracji pierwszoosobowych i zewsząd dochodzi nas wielogłosowy szum. Mówiąc „pierwszoosobowe” mam na myśli ten rodzaj opowieści, który zatacza wąskie kręgi wokół „ja” twórcy, piszącego mniej lub bardziej wprost tylko o sobie i poprzez siebie. Uznaliśmy, że ten rodzaj zindywidualizowanego punktu widzenia, głos z „ja”, jest najbardziej naturalny, ludzki, uczciwy, nawet jeżeli rezygnuje z szerszej perspektywy - stwierdziła Tokarczuk.

- Opowiadać w tak rozumianej pierwszej osobie to tkać absolutnie niepowtarzalny wzór, jedyny w swoim rodzaju, to mieć jako jednostka poczucie autonomii, być świadomym siebie i swojego losu. To jednak znaczy także budować opozycję: „ja” i „świat”, a ta bywa alienująca - brzmi fragment przemówienia Tokarczuk, wygłoszonego w siedzibie Szwedzkiej Akademii. 

- Literatura stała się więc polem wymiany doświadczeń, agorą, gdzie każdy może opowiedzieć swój własny los albo dać głos swojemu alter ego. Jest to przy tym przestrzeń demokratyczna – każdy może się wypowiedzieć, każdy może też dokonać kreacji „głosu, który mówi”. Chyba jeszcze nigdy w historii człowieka tak wielu ludzi nie zajmowało się pisaniem i opowiadaniem - zaznaczyła Tokarczuk. 

Polska noblistka narzekała, że zamiast uporządkowanej harmonii świata, rewolucja informacyjna na świecie oznacza jedynie "kakofonię dźwięków", w której się gubimy.

- Kiedy powstał Internet wydawało się, że idee te będą wreszcie mogły zrealizować się w sposób totalny. Wikipedia, którą podziwiam i wspieram, mogłaby wydać się Komenskiemu, podobnie jak wielu myślicielom tego nurtu, spełnieniem marzeń ludzkości – oto tworzymy i otrzymujemy ogromny zasób wiedzy nieustannie uzupełnianej, odświeżanej i demokratycznie dostępnej, praktycznie z każdego miejsca na Ziemi.

Spełnione marzenia często nas rozczarowują. Okazało się, że nie jesteśmy w stanie unieść tego ogromu informacji, która zamiast jednoczyć, uogólniać i uwalniać – różnicuje, dzieli, zamyka w bańkach, tworzy wielość opowieści nieprzystających do siebie albo wręcz wrogich sobie, antagonizujących. 

Na dodatek Internet, poddany zupełnie bez refleksji procesom rynkowym i oddany graczom-monopolistom, steruje gigantycznymi ilościami danych, które wykorzystywane są całkiem nie „pansoficznie”, ku szerokiemu dostępowi do wiedzy, ale przeciwnie, służąc przede wszystkim programowaniu zachowań użytkowników, czego dowiedzieliśmy się po aferze Cambridge Analytica - wskazała Tokarczuk. 

- Wierzę, że muszę opowiadać tak, jakby świat był żywą, nieustannie stawającą się na naszych oczach jednością, a my jego – jednocześnie małą i potężną – częścią - zakończyła wykład noblowski Tokarczuk.

GW


Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura