Prezydent Andrzej Duda. Fot. PAP/Leszek Szymański
Prezydent Andrzej Duda. Fot. PAP/Leszek Szymański

Informator z ONZ anonimowo krytykuje Andrzeja Dudę. Wybrał Trumpa zamiast szczyt

Redakcja Redakcja Prezydent Obserwuj temat Obserwuj notkę 49

Przedstawiciel ONZ po blisko trzech miesiącach poinformował media o zachowaniu Andrzeja Dudy podczas forum "Climate Action Summit" z 23 września. Polski prezydent nie uczestniczył w rozmowach o klimacie, bo czekał na spotkanie z Donaldem Trumpem. 

"Dziwaczne zachowanie", "uznane za niewłaściwie" przez dyplomatów, a premier Nowej Zelandii "wyraźnie nabijała się z Polski" - tak relacjonuje szczyt klimatyczny w Nowym Jorku anonimowo przedstawiciel ONZ w rozmowie z oko.press. Konferencja "Climate Action Summit" odbyła się 23 września, ale dopiero teraz Andrzej Duda jest krytykowany za swoje zachowanie. 

- Sprawowaliśmy wtedy prezydencję COP, najważniejszej instytucji ONZ do walki z katastrofą klimatyczną. To pozwala zrozumieć, dlaczego zachowanie prezydenta Dudy zostało przez dyplomatów, z którymi rozmawiałem, i urzędników ONZ uznane za dziwaczne (słychać było słowo bizarre), a także głęboko niewłaściwe - czytamy w oko.press. 

W sali, w której odbywała się dyskusja o klimacie, zabrakło Andrzeja Dudy. Dlaczego? Polski prezydent wybrał spotkanie, zorganizowane przez Donalda Trumpa. Przywódca USA zaplanował w tym samym czasie rozmowy o wolności religijnej. Wraz z Andrzejem Dudą obecny był szef MSZ Jacek Czaputowicz. 

- To spotkanie można śmiało nazwać konkurencją dla narady klimatycznej ONZ, czego zresztą dyplomacja amerykańska nie ukrywała. Odbywało się dosłownie tuż obok, tego samego dnia, o tej samej godzinie - przedstawił sytuację informator z ONZ. Dyplomaci mieli krytykować Andrzeja Dudę za to, że jego otoczenie nie potrafiło podzielić się obowiązkami i stawić się na obu konferencjach. Zaznaczają też, że Trump spóźnił się na spotkanie blisko godzinę, a polski prezydent w oczekiwaniu przeglądał smartfona. Tymczasem mógł nawiązać kontakty z ważnymi postaciami amerykańskiej polityki - m.in. Ivanką Trump, córką i doradcą prezydenta USA. 

W przerwie szczytu klimatycznego miał odbyć się lunch, przy którym premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern dziękowała Polsce za organizację COP24 w Katowicach. W pobliżu - mimo obecności niemal wszystkich zagranicznych przywódców - zabrakło Andrzeja Dudy i zrobiło się zamieszanie. Gest Ardern odczytano jako przytyk w stronę polskiej delegacji. Co ciekawe, na chwilę do zebranych zawitał sam Trump, mimo że jego terminarz nie przewidywał uczestnictwa w szczycie klimatycznym. 

Zdaniem wiceszefa Kancelarii Prezydenta mamy do czynienia z dowodem na złą wolę i nieporozumienie ze strony krytyków Andrzeja Dudy. - Rozumiem, że portal OKO.press jest bardzo krytyczny, ale po pierwsze, jeśli chodzi o szczyt klimatyczny, to odbywa się on wtedy, kiedy się odbywa. A jeśli odbywa się spotkanie na forum ONZ dotyczące spraw klimatu, to nie oznacza, że jest to szczyt klimatyczny, a spotkanie gdzieś tam organizowane przy okazji Zgromadzenia Ogólnego - podkreślił minister Paweł Mucha. 

- Proszę zwrócić uwagę, że mówiliśmy o stosunkach polsko-amerykańskich, ale też o ważnej problematyce związanej z inicjatywą prezydenta Donalda Trumpa. Polska za chwilę kończy kadencję w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, rozpoczyna kadencję w Radzie Praw Człowieka. To spotkanie, zorganizowane z inicjatywy Donalda Trumpa, dotyczyło także prześladowań z uwagi na wiarę, wyznanie,  sytuacji na świecie i nie tylko w kontekście chrześcijan. Jest to jedno z wielkich wyzwań podejmowanych dziś w ramach systemu ONZ - powiedział Mucha w Radiu Zet. 

- OKO.press ubolewa, że prezydent Duda nie miał okazji usłyszeć "słynnej już przemowy aktywistki ekologicznej Grety Thunberg o kradnięciu marzeń i dzieciństwa - ironizował wicerzecznik PiS Radosław Fogiel. 


GW


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka