Szwajcarsko-duńska firma Allseas biorąca udział w budowie Nord Stream 2 wstrzymała prace przy budowie rurociągu, fot.  	PAP/EPA/DMITRY LOVETSKY
Szwajcarsko-duńska firma Allseas biorąca udział w budowie Nord Stream 2 wstrzymała prace przy budowie rurociągu, fot. PAP/EPA/DMITRY LOVETSKY

Unia Europejska potępiła amerykańskie sankcje na Nord Stream 2

Redakcja Redakcja Nord Stream Obserwuj temat Obserwuj notkę 90

Zarówno rosyjskie MSZ, jak i Unia Europejska krytycznie odniosły się do amerykańskich sankcji wobec firm zaangażowanych w budowę gazociągu Nord Stream 2.

"Zasadniczo Unia Europejska sprzeciwia się nałożeniu sankcji na europejskie firmy prowadzącą legalną działalność" - oświadczył rzecznik KE Stefan de Keersmaecker.

W piątek prezydent USA Donald Trump podpisał ustawę o budżecie Pentagonu na 2020 rok w rekordowej wysokości 738 mld USD. Wpisano w nią m.in. sankcje na firmy budujące gazociąg Nord Stream 2.

"Komisja analizuje obecnie potencjalny wpływ tych środków na przedsiębiorstwa europejskie" - przekazał rzecznik KE. Jak zaznaczył, celem Komisji zawsze było zapewnienie, by Nord Stream 2 działał w sposób przejrzysty i niedyskryminacyjny przy zachowaniu odpowiedniego stopnia nadzoru regulacyjnego, zgodnie z kluczowymi zasadami międzynarodowego i unijnego prawa energetycznego.

"Komisja przypomina, że od czasu wejścia w życie dyrektywy gazowej w maju 2019 r. UE ma jasne zasady dotyczące wszystkich rurociągów łączących europejski rynek gazu z państwami trzecimi. Zasady tych regulacji zostały również uznane w amerykańskiej ustawie o obronie narodowej" - podkreślił de Keersmaecker.

Ze strony rosyjskiego MSZ oświadczenie wydała rzeczniczka ministerstwa Maria Zacharowa.

"Państwo z długiem publicznym na poziomie 22 bilionów dolarów zabrania wypłacalnym krajom rozwijania swojej gospodarki" - napisała Zacharowa na swoim koncie na Facebooku, potępiając - jak to ujęła - "amerykańską ideologię, (która) nie jest w stanie wytrzymać globalnej konkurencji". "Za niedługo będą prosić, żebyśmy przestali oddychać" - dodała.

Niemiecki rząd wyraził ubolewanie z powodu przyjętych przez USA sankcji wymierzonych w firmy budujące gazociąg Nord Stream 2.

"Rząd federalny odrzuca tego rodzaju eksterytorialne sankcje. Dotykają one niemieckie i europejskie firmy oraz stanowią mieszanie się w nasze wewnętrzne sprawy" - czytamy w oświadczeniu zamieszczonym na Twitterze przez Ulrike Demmer, rzeczniczkę kanclerz Niemiec Angeli Merkel.

Według Demmer działania Waszyngtonu są szczególnie niezrozumiałe w kontekście rozmów między Ukrainą i Rosją na temat tranzytu gazu.

- Pomimo zaangażowania w projekt Nord Stream 2 przedsiębiorstw z kilku krajów UE, gazociąg ten nigdy nie był przedsięwzięciem ani europejskim, ani unijnym. Pozostaje natomiast narzędziem realizowania rosyjskiej polityki gospodarczej i – potencjalnie – także militarnej - skomentował wiceszef MSZ Paweł Jabłoński.

Zdaniem wiceministra, ograniczanie Rosji możliwości szantażu gazowego wobec Ukrainy jest uzasadnione względami bezpieczeństwa. - Dotyczy to zarówno działań UE, państw członkowskich Unii, jak i podmiotów zewnętrznych – w tym w szczególności USA - zaznaczył.

- Krytyka ustawy o wydatkach obronnych oparta na przesłankach stricte gospodarczego interesu tych firm jest całkowicie nieuzasadniona. Bezpieczeństwo UE i jej wschodnich sąsiadów ma znacznie większe znaczenie niż krótkoterminowy zysk ekonomiczny osiągany przez te firmy w związku z udziałem w projekcie – zysk osiągany kosztem strategicznych interesów Unii - powiedział Jabłoński. Podkreślił jednocześnie, że zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego UE i naszym wschodnim sąsiadom jest "wspólnym obowiązkiem KE i wszystkich krajów członkowskich".

- Zgodnie z zasadą solidarności energetycznej, wyrażonej w art. 194 (1) TFUE i potwierdzonej przez Sąd UE w wyroku dot. gazociągu OPAL (T-883/16, Polska przeciwko KE), projekty tego rodzaju nie mogą prowadzić do pogorszenia bezpieczeństwa dostaw energii do któregokolwiek z państw członkowskich UE. Polska liczy na to, że wszelkie dalsze działania poszczególnych państw członkowskich UE i organów Unii będą respektować tę zasadę - wskazał wiceszef resortu spraw zagranicznych.

Dyrektywa gazowa UE, która została znowelizowana w tym roku, zakłada, że operator gazociągu musi być niezależny od dostawcy gazu. Zmiana obejmuje też firmy spoza Wspólnoty, czyli m.in. rosyjski Gazprom i operatora budowanego gazociągu Nord Stream 2 z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie. Choć unijne prawo jest niekorzystne z punktu widzenia Nord Stream 2, nie wpłynęło na realizację projektu.

ja

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka