Sejm odrzucił uchwałę Senatu ws. ustawy dotyczącej głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich 2020 r., fot. PAP/Wojciech Olkuśnik
Sejm odrzucił uchwałę Senatu ws. ustawy dotyczącej głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich 2020 r., fot. PAP/Wojciech Olkuśnik

Wybory prezydenckie 2020: Sejm odrzucił weto Senatu w sprawie wyborów korespondencyjnych

Redakcja Redakcja Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 305

Sejm odrzucił uchwałę Senatu ws. ustawy dotyczącej głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich 2020 r. Za odrzuceniem uchwały głosował cały klub PiS, w tym politycy Porozumienia i Solidarnej Polski. Teraz ustawa trafi do prezydenta.

W czwartkowym głosowaniu w Sejmie za odrzuceniem uchwały Senatu opowiedziało się 236 posłów, przeciwko było 213, wstrzymało się 11.  Za odrzuceniem uchwały Senatu głosowali wszyscy posłowie klubu Prawa i Sprawiedliwości - 235 osób. Zrobił to też jeden poseł Koalicji Obywatelskiej - Jerzy Borowczak.

Pozostali posłowie KO oraz Lewicy i PSL-Kukiz15 i jeden poseł niezrzeszony głosowali przeciw (razem 213 głosów). Od głosu wstrzymali się posłowie Konfederacji (11 głosów).

Do odrzucenia uchwały Senatu koniecznych było 231 głosów, ponieważ w głosowaniu wzięli udział wszyscy 460 posłowie.

Poseł Michał Wypij z Porozumienia powiedział po głosowaniu, że bardzo się cieszy, iż "znalazła się większość, znaleźli się ludzie, którzy potrafili znaleźć dobry kompromis dla Polski". - Żałuję, że odrzuciliście państwo wyciągniętą rękę Zjednoczonej Prawicy, żeby w sposób rozsądny ustabilizować sytuację polityczną w naszym kraju - mówił do posłów opozycji.

Wypij przekonywał, że "Polacy zyskują wybory, które w pełni będą wolne, demokratyczne, państwo zyskuje stabilizację polityczną". - I za ten kompromis, za tę dojrzałość polityczną, której nie zdali wszyscy, którzy siedzą na tej sali, w tak trudnym momencie dla Polski, chciałbym serdecznie podziękować naszym partnerom, zwłaszcza prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiego, wygrała Polska - powiedział polityk Porozumienia.

Borys Budka z kolei ocenił, że mamy do czynienia z upadkiem. - Upadek, to, co mówicie, to jest zupełnie co innego niż to, co zrobiliście, przed chwilą daliście marszałek Sejmu możliwość przesunięcia terminu wyborów, wprowadziliście możliwość, żeby (minister aktywów państwowych) Jacek Sasin je przeprowadził. Mówicie o demokracji, o uczciwości, a wykluczyliście na dziś kilkaset tysięcy Polaków za granicą z głosowania - mówił szef PO.

- Dzisiaj nie zdaliście egzaminu z elementarnej przyzwoitości, obiecaliście równe, wolne, powszechne wybory, a zrobiliście wybory kopertowe (...). To jest upadek, ale upadek z którego się nie podniesiecie, wcześniej czy później, oszukujecie i będziecie oszukiwali, bo to jest wpisane w wasze geny polityczne - mówił do większości rządzącej Budka.

Poseł Borowczak powiedział, że popełnił błąd podczas głosowania zdalnego i nie chciał poprzeć PiS. Zapowiedział, że podda się każdej ewentualnej karze w związku ze swoim głosowaniem.

Robert Winnicki (Konfederacja) wniósł o zamknięcie posiedzenia Sejmu, "bo skoro partia jest wszystkim, a państwo jest niczym, to po co te fasady"

Ustawa o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów powszechnych na Prezydenta RP zarządzonych w 2020 r. została uchwalona przez Sejm 6 kwietnia z inicjatywy PiS. Przewiduje, że głosowanie w tegorocznych wyborach prezydenckich ma być tylko korespondencyjne.

W środę wieczorem ogłoszono, że PiS i Porozumienie przygotowały rozwiązanie dotyczące tegorocznych wyborów prezydenckich. Jak poinformowano "po upływie terminu 10 maja 2020 r. oraz przewidywanym stwierdzeniu przez Sąd Najwyższy nieważności wyborów, wobec ich nieodbycia, Marszałek Sejmu RP ogłosi nowe wybory prezydenckie w pierwszym możliwym terminie".

Wybory mają odbyć się korespondencyjnie, a Porozumienie zobowiązało się, że w porozumieniu z PiS, przygotuje propozycję zmian w ustawie ws głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich 2020 r.

- Główna propozycja wiąże się z przywróceniem prerogatyw Państwowej Komisji Wyborczej, bo tutaj było najwięcej zastrzeżeń. Te ponownie ogłoszone wybory będzie organizować wyłącznie PKW  - ujawnił poseł PiS Marek Ast pytany, co znajdzie się w zapowiadanej nowelizacji. Dodał, że te wybory będą wyłącznie korespondencyjne.

W nowelizacji "znajdą się też kwestie związane z Polonią". - Było podnoszone, że przy tak krótkich terminach Polonia może mieć problem z głosowaniem korespondencyjnym, dzięki temu że czas się wydłuży, będą gwarancje uczestnictwa Polonii w tych wyborach.

Przyznał, że odebranie uprawnień PKW kompetencji w jednej z ustaw antycovidowych mogło być błędem. - Z tego się wycofujemy, to podnosił nasz koalicjant jako jeden z powodów braku swojej akceptacji do ustawy o głosowaniu korespondencyjnym. Tego rodzaju nowelizacja ten błąd naprawi - zaznaczył Ast.

W opinii posła PiS "najbardziej realny jest termin lipcowy", jeśli chodzi o termin wyborów. Tak samo uważa poseł Porozumienia Kamil Bortniczuk. Pytany o to, kiedy można spodziewać się zapowiedzianej przez Porozumienie nowelizacji ustawy o wyborach prezydenckich w 2020 r., odpowiedział, że "w najbliższych dniach".

- Tak, aby ona zdążyła wejść w życie stosunkowo szybko, przed przewidywanym terminem wyborów, a powtórzę, że to będzie przełom czerwca i lipca albo początek lipca - poinformował poseł Porozumienia.  Bortniczuk mówił, że Porozumienie na gotowy pakiet poprawek, które zostały przedstawione w rozmowach z szefem PiS, natomiast obecnie będą nad nimi pracowali eksperci i prawnicy.

Podkreślił, że jednym z warunków lidera Porozumienia Jarosława Gowina w rozmowach z liderem PiS Jarosławem Kaczyńskim było przywrócenie roli PKW jako organizatora wyborów prezydenckich.

- Myślę, że prezydent ją (ustawę o głosowaniu korespondencyjnym) podpisze i na tej ustawie, która wejdzie w życie, będziemy pracować już po to, aby nadać jej ostatecznego kształtu i aby treść tej ustawy nie budziła żadnych wątpliwości - mówił poseł Porozumienia.

Prezydent Andrzej Duda wyraził satysfakcję z tego, że porozumienie w Zjednoczonej Prawicy zostało osiągnięte. Duda podczas konferencji prasowej przyznał, że niepokoił się sytuacją w obozie Zjednoczonej Prawicy, aby nie doszło w nim do rozłamu.

- Cały czas kibicowałem temu i miałem nadzieję, że rozmowy, negocjacje polityczne, które były prowadzone w obrębie obozu Zjednoczonej Prawicy, doprowadzą do tego, że zostanie zawarta ostatecznie ugoda i zostanie osiągnięty wspólny wniosek, który będą mogli zaakceptować, wspólna konkluzja. Cieszę się, że tak się stało - mówił.

Przypomniał, że rozmawiał w tej sprawie m.in. z liderem Porozumienia Jarosławem Gowinem oraz przedstawicielami tego ugrupowania, premierem Mateuszem Morawieckim oraz byłą premier Beatą Szydło.

Posłowie Lewicy głośno wyrażają niezadowolenie z takiego obrotu spraw. - Za to, co zrobił pan premier (Mateusz) Morawiecki z ministrem (aktywów państwowych, Jackiem) Sasinem, musi ich spotkać Trybunał Stanu, doszło do wielkiego przestępstwa na niespotykaną dotąd skalę po 1989 roku. W systemach współczesnych państw nieznany jest tego typu kryzys, kryzys nie tylko demokratyczny, ale kryzys braku zaufania do instytucji państwa- mówił Robert Biedroń.

- Lewica będzie domagała się ustanowienia niezależnej komisji śledczej w sprawie wszystkich nieprawidłowości związanych z organizacją i niedoprowadzeniem do wyborów w konstytucyjnych terminach, będziemy się też domagali Trybunału Stanu dla wicepremiera Sasina za wszystkie nieprawidłowości związane z przygotowywaniem tych pseudowyborów - dodał kandydat Lewicy na prezydenta.

Poseł Krzysztof Śmiszek zapowiedział zawiadomienie do prokuratury i wniosek do NIK, by zbadały wydawanie publicznych pieniędzy na przygotowanie wyborów, które się nie odbędą. Chodzi o druk pakietów wyborczych.

Pytany przez dziennikarzy, czy będzie kandydował w rozpisanych na nowo wyborach, Biedroń potwierdził.



ja

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj305 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (305)

Inne tematy w dziale Polityka