Jerzy Pilch, fot. archiw. PAP/Marcin Obara
Jerzy Pilch, fot. archiw. PAP/Marcin Obara

Zmarł pisarz Jerzy Pilch

Redakcja Redakcja Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 94

Nie żyje polski pisarz, publicysta, felietonista, dramaturg i scenarzysta filmowy Jerzy Pilch. Miał niespełna 68 lat. Zmarł w swoim domu w Kielcach.

Miał problemy ze zdrowiem. Do ostatnich chwil życia był świadomy. Był ciepłym, czułym człowiekiem. Kochał życia, nie był samotnikiem, jak próbowano go przedstawiać - powiedziała "Wyborczej" żona pisarza, Kinga Strzelecka. Od kilku dni pisarz miał problemy z ciśnieniem. Od lat zmagał się z chorobą Parkinsona.

Urodził się 10 sierpnia 1952 roku w Wiśle, na Śląsku Cieszyńskim, w rodzinie ewangelickiej. W jego książkach stale powracał temat dzieciństwa i tradycji rodzinnych. "Mam w sobie ten lęk, który jest kłopotliwy: synka, z małej miejscowości, z Wisły, i nim w gruncie rzeczy jestem" - mówił o sobie pisarz. Pilch wprowadził do polskiej literatury świat ewangelików - niewielkiej społeczności rządzącej się własnymi, surowymi regułami, ludzi obowiązkowych, praktycznych, bogobojnych. Ewangelicy Pilcha znaleźli schronienie w górach i do dziś dnia z pewną nieufnością odnoszą się do katolickiej większości Polaków z równin.

"Nie chciałbym mieć innego życia. Luterstwo dało mi siłę; przy wszystkich moich słabościach jest to myślę siła znaczna. Np. zawsze byłem i jestem święcie przekonany, że żeby coś osiągnąć w sztuce, trzeba mieć tryb pracy księgowego i najlepiej, żeby to był księgowy o ewangelickich korzeniach. Żadnej cyganerii, żadnego natchnienia, żadnych upojeń. Moją tragedią i moim paradoksem jest oczywiście to, że przy takich przeświadczeniach, przy takim głodzie ascezy i dyscypliny, przy tak wielkiej niechęci, jaką mam np. do pijaków - okoliczności życiowe, jakby to powiedział Konwicki, zmusiły mnie do wypicia kilku cystern spirytusu. Niezbadane są wyroki pańskie..." - mówił Pilch.

Autor "Bezpowrotnie utraconej leworęczności" uważany jest za jednego z najciekawszych językowo polskich autorów i sam przyznaje, że wielki wpływ na jego język wywarła pierwsza lektura - Biblia w starym przekładzie tzw. Biblia Gdańska, a także ewangelickie pieśni.

Pilch w Wiśle mieszkał do 10. roku życia, potem wraz z rodzicami przeniósł się do Krakowa, gdzie ukończył filologię polską na Uniwersytecie Jagiellońskim, pracę nad doktoratem pod kierunkiem prof. Jana Błońskiego przerwał w okresie stanu wojennego. Wtedy Pilch na serio zajął się publicystyką i literaturą. Wierną publiczność zdobył sobie jako autor satyrycznych felietonów literackich czytanych na spotkaniach krakowskiego czasopisma mówionego "Na Głos".

"Moje pisarstwo rozpoczęło się od ogromnego głodu zostania pisarzem, pragnienia wstąpienia do tego cechu, noszenia niewidzialnego munduru. Nosiłem wtedy, w okolicach 30. roku życia swoje próbki literackie do Kornela Filipowicza i fascynował mnie jego sposób życia, nieodnawiane mieszkanie, rytuały pisarskie. W sensie zewnętrznym - moje marzenia się spełniły, jestem pisarzem, nawet nie bez pewnych sukcesów. Natomiast szczęśliwszy byłem jako tamten 30-latek, marzący o profesji pisarza" - wspominał na jednym ze spotkań z czytelnikami w Warszawie.

Na początku lat 80. Pilch zaczął publikować felietony w "Tygodniku Powszechnym". Ukazywały się one przez niemal dekadę i zyskały autorowi opinię jednego z najwybitniejszych polskich felietonistów. Pilch traktował "Tygodnik" jako swoją macierzystą redakcję, podziwiał ludzi, z którymi zetknął się w krakowskiej redakcji na Wiślnej. Jednak w marcu 1999 roku przeniósł się ze swoimi felietonami na łamy "Polityki", w latach 2006-2009 ukazywały się one w "Dzienniku", a ostatnich latach - w "Przekroju".

Pierwszą książkę Pilcha, "Wyznania twórcy pokątnej literatury erotycznej" (Londyn 1988) uhonorowano nagrodą Fundacji im. Kościelskich. Powieść "Spis cudzołożnic" (1993) doczekała się ekranizacji z brawurową rolą Jerzego Stuhra i w jego reżyserii, a film został nagrodzony na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych za scenariusz i dialogi. Aż siedem razy książki Pilcha były nominowane do Literackiej Nagrody NIKE, którą otrzymał za "Pod Mocnym Aniołem" w 2001 roku.

"Pod Mocnym Aniołem" to opowieść o piciu, zakochaniu i otrzeźwieniu pisarza-alkoholika Jurusia. Autor, gorąco zaprzeczając autobiograficznemu charakterowi powieści, deklarował jednocześnie, że zawarł w niej "całą prawdę o chlaniu". Pod Mocnym Aniołem - to knajpa, do której bohater zachodzi po wizytach na oddziale deliryków doktora Granady, "w celu uporządkowania doznań" przy pomocy kilku setek. Ostatecznie życie Jurusia porządkuje jednak miłość. Autobiograficzne interpretacje "Pod Mocnym Aniołem" nasuwały się same: jak pisała Wisława Szymborska w swojej "Galerii" postaci krakowskiego życia kulturalnego: "Tu Pilch z kieliszkiem pustym w ręce/ malarz dał wyraz jego męce", a do kanonu popularnych powiedzeń przeszła fraza Pana Trąby, bohatera pilchowskich "Tysiąca spokojnych miast", który mawia: "Ja nie dla smaku piję, ale dla wzmożenia egzystencji".

Już w warszawskiej epoce życia Pilcha ukazała się powieść "Miasto utrapienia" (2004), jeden z jej wątków został rozbudowany w dramacie "Narty Ojca Świętego"(2004). Potem ukazał się zbiór opowiadań "Moje pierwsze samobójstwo" ( 2006) i kolejna powieść - "Marsz Polonia" (2008). W większości książek Pilcha pojawiają się motywy alkoholu i miłości, a także opowieści o dzieciństwie w ewangelickiej Wiśle. "Wiem, że jestem autorem jednej książki, piszę cały czas to samo i cały czas obracam się wewnątrz jednego gatunku literackiego" - powiedział Pilch o swojej twórczości w rozmowie z "Res Publicą Nową" w 2002 roku.

Pilch deklarował, że jego ulubionym pisarzem, do którego stale wraca, jest Bruno Schulz: "Należę do tych, co Brunona Schulza wielbią bezgranicznie; nie tyle doń nieustannie wracam, ile praktycznie od dziesięcioleci się z nim nie rozstaję. Tak jest: zabrałbym go na bezludną wyspę, tak jest: chciałbym z nim w zaświatach pogadać, tak jest: chciałbym się z nim … - napić” - pisze w "Dzienniku". Uważał się też za ucznia Tadeusza Konwickiego.

W opublikowanym w 2007 r. zbiorze felietonów Pilch pisał: "Trywialna jest to wiedza i nikczemny jest powód jej przywoływania, ale jak atakują analfabeci – trudno – trzeba się bronić abecadłem".

Jerzy Pilch był jednym z niewielu tak zagorzałych wielbicieli piłki nożnej wśród pisarzy. Kibicował Cracovii, choć dostrzegał, że to - mimo ostatnich sukcesów klubu - fatalna pasja. Podkreślał, że od finałów wielkich turniejów zdecydowanie bardziej woli mecze ćwierćfinałowe i półfinały. Przez lata rozpamiętywał przestrzeloną jedenastkę Kazimierza Deyny w meczu z Argentyną na mundialu w 1978 roku.

Od 2013 roku ukazywały się kolejne tomy "Dziennika". "Felieton wymaga pewnej jadowitości, z założenia jest komentarzem do spraw doraźnych. Wybierając formę dziennika zakładam, że wolno mi epatować własnymi bebechami i prywatnością, choć ta wolność jest też wyzwaniem wewnętrznej dyscypliny. W tym sensie dziennik jest bardziej wymagającą formą od felietonu, bo autor sam sobie musi ustalić reguły" – mówił Pilch w rozmowie z PAP. Pisarz tłumaczył też, dlaczego sceptyczny i nieprzyjazny wyraz twarzy uchodzi za jego znak firmowy. "Ja zdjęć pozytywnych nie mam, bo od dziecka mój wyraz twarzy jest w powszechnym odbiorze nieprzychylny światu i nie chcę tego zmieniać. To chroni, powstrzymuje uliczne +da pan kierowniku na pół litra+, jak też erupcje serdeczności wielbicieli, nie do końca pewnych, czy jestem posłem, czy komentatorem TVN. Nie narzekam więc na swoją minę, która jest z natury nieprzychylną".

Już w pierwszym tomie "Dziennika" (Wielka Litera, 2013) Jerzy Pilch pisał o swojej chorobie, ale w drugim tomie zapisków, obejmującym okres od czerwca 2012 do czerwca 2013 roku, stan zdrowia (pisarz cierpiał na chorobę Parkinsona) staje się jednym z najważniejszych tematów. Do kin wchodzi właśnie ekranizacja "Pod Mocnym Aniołem" w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego, powieści, która ugruntowała jego sławę pisarza, który "dla wzmożenia egzystencji" wypił w życiu "cysternę alkoholu", jak sam wielokrotnie wyznawał przy różnych okazjach. Ważnym tematem "Drugiego dziennika" jest natomiast całkowita, wymuszona chorobą abstynencja autora, który w dodatku rozstał się też z papierosami. W ostatnim roku Jerzy Pilch postanowił rozpocząć nowy etap życia – zamieszkał w Kielcach, myślał o założeniu wydawnictwa.

"Lepiej mi się tu oddycha. A na starość to są rozstrzygające rzeczy. Więc bez dalszego certolenia postanowiliśmy wybrać Kielce. Przyznam szczerze, wybrałem miasto, w którym wcześniej byłem raz, może dwa razy (…). Już komuś powiedziałem, że Kielce – jak na razie wynika z moich doświadczeń – to fantastyczne, depresyjne miasto. W moim przekonaniu to komplement, chociaż jakoś bardzo niechętnie przyjęty” – mówił pisarz w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" w lutym tego roku.

image
  Jerzy Pilch w 2016 roku, fot. PAP/Jacek Turczyk

Na Twitterze oraz w innych mediach pojawiło się mnóstwo kondolencji i wspomnień o zmarłym pisarzu.

Żałuję, że tak szybko odszedł. Bo to jest właściwie wiek dla prozaika najlepszy i to jest wiek, w którym prozaik - jak dobre wino - nabiera siły i mocy. Formę literacką miał niedościgłą - powiedział przyjaciel Jerzego Pilcha, pisarz Paweł Huelle.

Minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński w rozmowie z Polsat News wspomniał felietony publikowane przez Pilcha w "Tygodniu Powszechnym". "To był bardzo dobry, ciekawy, interesujący polski pisarz, a także człowiek kultury w ogóle" - mówił Gliński.


"Niesamowity umysł, mistrz języka. Zawsze potrafił znaleźć celny komentarz, zawsze potrafił użyć do niego właściwych słów. Nagradzany – zawsze zasłużenie. Będzie nam bardzo brakowało Jerzego Pilcha, jego książek i tekstów" - napisał na Twitterze prezydent Warszawy, kandydat PO w wyborach prezydenckich Rafał Trzaskowski.

Natomiast kandydat na prezydenta Szymon Hołownia wspominał Pilcha w swoim wieczornym vlogu na Facebooku. Hołownia ocenił, że wiele osób odbierało twórczość Pilcha jako sarkastyczną. "A to było u Jurka taką specjalną, ciepłą, głęboką wrażliwością i umiejętnością trochę ironicznego spojrzenia na rzeczy, które celebrujemy i wydają nam się elementem jakiejś życiowej celebry, a one po prostu potrafią być zabawne" - mówił Hołownia. "Śpij kolego, na pewno kiedyś spotkamy się w lepszym świecie i podyskutujemy o książkach" - pożegnał Pilcha Hołownia.


Z kolei europoseł PiS Ryszard Czarnecki w Polsat News określił Pilcha jako "pisarza wybitnego". "Pisarz wybitny, także co podkreślał - kibic piłkarski ukochanej Cracovii" - wspominał Czarnecki. Jego zdaniem, Pilch "na pewno wszedł do panteonu polskiej literatury przełomu XX i XXI wieku". "Strata dla polskiej kultury" - dodał.

Ceniłem go bardzo. Ceniłem zwłaszcza jego felietony, jego poczucie humoru, jego "Dziennik". Znakomity był w tym, właściwie niepowtarzalny - powiedział na wieść o śmierci Jerzego Pilcha prozaik i dramatopisarz Wiesław Myśliwski.



Dyrektor warszawskiego Muzeum Literatury dr Jarosław Klejnocki uważa, że najwybitniejszą książką Pilcha był "Dziennik".  Jego zdaniem "to jest "naprawdę wielka literatura, sięgająca do najlepszych wzorców, korzeni literatury autobiograficznej, dziennika intymnego, dziennika intelektualnego". - Nawet, gdyby Pilch już nic innego nie napisał, felietonów, przy których umierałem ze śmiechu i za które jestem mu bardzo wdzięczny, a ten +Dziennik+ by napisał, to i tak pomnik w literaturze mu się należy - dodał  Klejnocki.

ja

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura