Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji podzieliła środki z rekompensaty abonamentowej: Telewizja Polska otrzyma skarbowe papiery wartościowe o wartości 1,71 mld zł, Polskie Radio - 125,91 tys. zł, a spółki radiofonii regionalnej o wartości - 112,66 tys. zł. To pieniądze za utracone wpływy z abonamentu radiowo-telewizyjnego za miniony rok.
Tegoroczna ustawa budżetowa uwzględnia, że media publiczne (Telewizja Polska, Radio Polskie, rozgłośnie regionalne) w ramach rekompensaty abonamentowej mogą z publicznych funduszy otrzymać do niemal dwóch miliardów złotych (maksymalnie do 1,95 mld zł).
Prezes TVP Jacek Kurski w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl powiedział, że „jeżeli państwo część obywateli zwalnia, jednocześnie od innych nie jest w stanie ściągnąć abonamentu, a jednocześnie oczekuje niezakłóconego funkcjonowania telewizji publicznej, to powinno dać rekompensatę”.
- Państwo powinno na media publiczne dawać prawie 3,5 mld zł, gdyby ustawa działała prawidłowo - zbiera 600 milionów, dodaje 1,95 mld. I tak brakuje miliarda, a słyszymy, jakby te 2 mld były kosmicznym poświęceniem ze strony państwa. To jest po prostu obowiązek państwa, który wreszcie przy obecnej władzy został należycie wykonany - mówił.
W ubiegłym roku Telewizja Polska otrzymała o 80 tys. zł więcej.
Telewizja Publiczna znów wzbudza emocje po tym, jak opublikowała nagrania z rozmów Romana Giertycha z twórcą portalu "Sok z Buraka", które dotyczą finansowania jego aktywności.
- Telewizja państwowa z telewizją publiczną ma niewiele wspólnego, więcej wspólnego ma pewnie z domem publicznym - komentował szef klubu KO Cezary Tomczyk. - Jak w telewizji publicznej pojawiają się jakieś przecieki z prokuratury czy służb specjalnych, to wszyscy wiemy, skąd te informacje pochodzą - dodał poseł.
Dopytywany, czy jest pewien, że chce porównywać TVP do domu publicznego, Tomczyk potwierdził. - Jeśli chodzi o telewizję publiczną mógłbym użyć jeszcze wielu innych określeń. Mogę powiedzieć, że część informacyjna TVP Info powinna być zlikwidowana, bo jest jedną wielką szczujnią, jest czymś, co dzisiaj niszczy polskie społeczeństwo - oświadczył Tomczyk.
Zareagowała na to oburzeniem dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP Jolanta Hajdasz . - W mojej ocenie to są słowa skandaliczne. Tego typu język, którym chce się opisywać nawet kontrowersyjne dla kogoś podmioty, po prostu nie przystoi w przestrzeni publicznej. Szczególnie, jeżeli pełni się funkcje publiczne, jest się reprezentantem jakiejś grupy. Nie w ten sposób - podkreśliła Hajdasz.
Oceniła, że "nie można sprowadzać życia publicznego do rynsztoka". - Możemy się różnić w ocenie dziennikarzy, mediów, ale nie w ten sposób. To jest poniżej krytyki - zaznaczyła wiceprezes SDP.
ja