Małgorzata Kidawa-Błońska zerwała współpracę z jednym ze swoich asystentów społecznych – Krzysztofem Malinowskim, fot. Facebook.
Małgorzata Kidawa-Błońska zerwała współpracę z jednym ze swoich asystentów społecznych – Krzysztofem Malinowskim, fot. Facebook.

Prokuratura sprawdzi zbiórki pieniężne byłego asystenta Kidawy-Błońskiej

Redakcja Redakcja PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 25
Krzysztof Malinowski, były asystent Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, który wyłudzał zbiórki na rzekome leczenie, oświadczył, że leczy się psychiatrycznie i pieniądze ze zbiórek były mu potrzebne na życie. Wicemarszałek zapowiedziała, że sprawę odda do prokuratury.

Wyłudzał pieniądze dla leczenie

Malinowski umieszczał w sieci informacje o tym, że "wyczerpał już wszelkie możliwości leczenia białaczki, która go zabija" oraz że "potrzebna kwota to 6500 funtów (około 30000 zł)". Z czasem w sieci zaczęły się jednak pojawiać przypuszczenia, że mężczyzna wyłudza pieniądze. Pisał o tym na Twitterze m.in. b. poseł na Sejm i były poseł do Parlamentu Europejskiego Krzysztof Lisek.


Gdy zaczął się pokrętnie tłumaczyć, opowiedziała Kidawa-Błońska. "Krzysztof, nie na takie wpisy czekamy. Czekamy na wyjaśnienia. Im szybciej to zrobisz, tym lepiej" – pisała na Twitterze posłanka.

Gdy coraz więcej osób zaczęło domagać się od niego przedstawienia dokumentacji medycznej, Malinowski zablokował dostęp do swoich mediów społecznościowych. Wcześniej, z dyskusji wynikało, że pokaże dokumentację medyczną, ale tego nie zrobił.

"Nie chcę też nikogo oskarżać bezpodstawnie. Krzysztof Malinowski zgodził się okazać dokumenty w poniedziałek. Jeżeli jest uczciwy to musi to zrobić! Nie ma już trzeciego wyjścia!" - pisał Krzysztof Lisek.

Polecamy:

Malinowski: Zbiórki pozwoliły mi przeżyć

Malinowski zanim zablokował swoje social media opublikował wpis, w którym stwierdził: "Wiele osób bardzo się zawiedzie, ale muszę napisać prawdę. Leczę się psychiatrycznie. Nie miałem pieniędzy i zbiórki pozwoliły mi przeżyć. Wszystkich przepraszam. Proszę nie atakować mojej rodziny. Czuję się z tym bardzo źle. W miarę możliwości będę oddawał każdą złotówkę".



Wicemarszałek Sejmu oświadczyła na Twitterze, że "tak jak wiele osób, które wierzyły w jego szczerość, czuje się oszukana". "Uważam, że wszystkie szkody wyrządzone przez Krzysztofa Malinowskiego muszą zostać przez niego naprawione, a on sam powinien ponieść konsekwencje prawne swojego zachowania". Podkreśliła, że całe życie stara się pomagać ludziom w potrzebie i wspiera zbiórki na leczenie. "Jestem wstrząśnięta, że można to wykorzystać, by oszukać innych" - napisała. Dodała, że Malinowski "wyrządził ogromną krzywdę przede wszystkim osobom, które naprawdę potrzebują pomocy".

Prokuratura zbada sprawę zbiórek

Wicemarszałek Sejmu natychmiast po otrzymaniu informacji o działaniach Malinowskiego pozbawiła go funkcji asystenta społecznego. Pismo datowane jest na 27 maja. Zarówno Lisek, jak i Kidawa-Błońska zapowiadają, że złożą zawiadomienia do prokuratury.

W sieci pojawiło się też nagranie, jak to Malinowski w czasie swojej rzekomej choroby prowadził w Londynie kampanię Małgorzacie Kidawie-Błońskiej.

Konsekwencje fałszywej zbiórki

Niektórzy zwracają uwagę na to, że cała sprawa fałszywej zbiórki spowoduje, że ludzie przestaną chcieć wspierać naprawdę potrzebujących.

"Każdy, kto oszukuje zbierając pieniądze na „szlachetny” cel, podważa wiarygodność organizacji społecznych i osób naprawdę potrzebujących wsparcia. To niszczenie zaufania społecznego" - napisała Janina Ochojska.

ja

Czytaj także:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka