"Zainteresowanie szczepieniami wśród Polaków spada. Jak tłumaczą nam politycy, szczepionki Pfizera i AstryZeneki mają relatywnie krótkie terminy ważności". Fot. Flickr/premierrp
"Zainteresowanie szczepieniami wśród Polaków spada. Jak tłumaczą nam politycy, szczepionki Pfizera i AstryZeneki mają relatywnie krótkie terminy ważności". Fot. Flickr/premierrp

Szczepionki jadą z Polski na Wschód. "U nas zainteresowanie szczepieniami spada"

Redakcja Redakcja Koronawirus Obserwuj temat Obserwuj notkę 31
Polacy nie chcą się szczepić. Dlatego, żeby nie zmarnować zapasów szczepionek, sprzedamy je innym państwom.

Pierwsza transza, ok. 4 mln dawek, być może zostanie wysłana na Wschód już w tym tygodniu - podaje we wtorek „Dziennik Gazeta Prawna”.

Polecamy:

Trwają poszukiwania Jacka Jaworka! Niemcy pomagają polskiej policji

Morawiecki odwiedził Park Śląski. Porównał Polskę do Japonii

Szczepionki z Polski do Gruzji i na Ukrainę

Według „DGP” preparaty kupione wcześniej przez rząd mają teraz trafić do Gruzji i na Ukrainę, a zainteresowanie zgłosiły również Wietnam i Australia. „W sumie – w zależności od zapotrzebowania w Polsce – do końca roku sprzedamy innym państwom nawet kilkadziesiąt milionów dawek” - informuje gazeta.

„Decyzja rządu to najbardziej namacalny dowód, że zainteresowanie szczepieniami wśród Polaków spada. Jak tłumaczą nam politycy, szczepionki Pfizera i AstryZeneki mają relatywnie krótkie terminy ważności. W ciągu dwóch miesięcy część dawek mogłaby się przeterminować” - podkreśla dziennik.

– Dlatego rozpoczęliśmy rozmowy na temat ich sprzedaży – mówi „DGP” szef KPRM, pełnomocnik rządu ds. programu szczepień Michał Dworczyk. Jak dodaje, ma się tym zająć Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych (RARS).

Odsprzedaż szczepionek. Nie można na tym zarabiać

Rozmówcy dziennika z Komisji Europejskiej, jak czytamy, „podkreślają, że od początku przy negocjacjach z firmami wprowadzono zapis umożliwiający ewentualną odsprzedaż preparatów do krajów trzecich. Jest jeden warunek: nie można na tym zarabiać”.

„DGP” podkreśla, że z tego powodu „możemy rozmawiać o kosztach transportu i cenie za preparat, jaką uiściliśmy w ramach zakupów unijnych”. – Czy też doliczyć coś za przechowywanie czy logistykę – mówi dziennikowi prezes RARS Michał Kuczmierowski.

„Być może zostanie to rozwiązane na zasadzie cash and carry – tzn. my sprzedamy, a o odbiór i przewóz zadbają już zainteresowane strony. Pieniądze z tytułu sprzedaży będą trafiały do Funduszu Covidowego” - wyjaśnia gazeta.

KW

Czytaj dalej:

Szykujcie się na burzowy armagedon. Do tego żar jak z tropików

Siedlce: Ksiądz zmarł w trakcie odprawiania mszy

PKP prowadzi wypożyczalnię samochodów. Program pilotażowy działa od roku

Antyrządowe demonstracje na Kubie. Policja pacyfikowała manifestujących

Ambasador awanturował się na Lotnisku Chopina. Nie wpuszczono go do samolotu

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości