Amerykańskie czołgi dla polskiej armii. Fot. PAP/Mateusz Marek
Amerykańskie czołgi dla polskiej armii. Fot. PAP/Mateusz Marek

Amerykańskie czołgi dla polskiej armii? Ekspert: Nasze firmy nie będą z tego mieć nic

Redakcja Redakcja Wojsko Obserwuj temat Obserwuj notkę 161
Zakup tego modelu czołgów ucieszy wojskowych, bo to najwyższej jakości sprzęt. Ale polski przemysł na tym nie zyska – mówi dr Jan Przybylski, zajmujący się tematyką wojskową publicysta "Nowego Obywatela”.

Polski rząd ogłosił decyzję o zakupie amerykańskich czołgów Abrams dla polskiej armii. Czy faktycznie można, za politykami obozu rządzącego mówić, że to wzmocnienie naszego bezpieczeństwa?

Jan Przybylski: Przede wszystkim, to czołgi te nie są jeszcze kupione. Dopóki nie ma oficjalnej decyzji czynników rządowych w Stanach Zjednoczonych, to na razie mówimy o planach zakupów przez stronę polską.

Polecamy:

Nowoczesne czołgi dla polskiej armii. Ważna konferencja Kaczyńskiego i Błaszczaka

"Antyszczepionkowa propaganda leży w interesie wrogów Polski"

Załóżmy, że do transakcji dojdzie – jaki to sprzęt i czy to dobra decyzja?

Ten konkretny model czołgu – M1A2 Abrams SEPv3, to bardzo dobry sprzęt, można powiedzieć, jeden z dwóch najlepszych czołgów po stronie zachodniej. Więc od strony jakości ciężko tu coś zarzucić. Jest jednak kwestia logistyczno-gospodarcza.

To znaczy?

Zakup 250 Abramsów nie sprawi, że zostaną wycofane wszystkie starsze czołgi z wyposażenia polskiej armii. Jeśli nowe maszyny faktycznie zostaną zakupione, najpewniej wycofane zostaną wysłużone T-72. Na wyposażeniu polskiej armii będą Abramsy, Leopardy i PT-91. Tymczasem na wyposażeniu podstawowym nowoczesnych armii zazwyczaj jest jeden rodzaj czołgów, rzadko zdarzają się dwa, w polskiej armii będą trzy. To rzecz bez precedensu.

Ale najważniejsze – zwiększy potencjał polskiej armii, czy nie zwiększy?

Na pewno z czysto wojskowego punktu widzenia ten zakup może być oceniony pozytywnie, bo jak wspomniałem, to sprzęt najwyższej jakości. Natomiast jest tu też problem gospodarczy. Niemiecka firma Rheinmetall, która nie uczestniczyła wtedy w projekcie francusko-niemieckiego czołgu nowej generacji MGCS, zaproponowała przed mniej więcej pięciu laty polskiemu MON-owi i przemysłowi współpracę przy konkurencyjnym dla MGCS projekcie w założeniach tańszego, mniej awangardowego i szybciej dostępnego pojazdu.

Miały w tym uczestniczyć polskie firmy zbrojeniowe. Odpowiedź była odmowna – strona polska wyraźnie zaznaczyła, że nie wyda pieniędzy na budowanie nowego czołgu. Teraz okazuje się, że zostaną przekazane miliardy na zakup amerykańskiego sprzętu. Zakup, na którym polskie firmy zbrojeniowe nie zyskają. A więc podsumowując – są tu dwie strony medalu – z jednej strony każdy wojskowy pochwali plany tego zakupu. Z drugiej, polski przemysł na tej transakcji nie zyska nic.

Czytaj dalej:

Dobski: Nepotyzm u koalicjantów PiS. Co z żonami Ziobry i Ociepy, mężem posłanki Solidarnej Polski

Woś: Bogu dzięki za Mosbacher

Nowoczesne czołgi dla polskiej armii. Ważna konferencja Kaczyńskiego i Błaszczaka

Były konsul RP w Chicago i Waszyngtonie: Nadchodzi bardzo trudny czas w relacjach z USA

Kwaśniewski nie został wpuszczony do restauracji. "Zapomniałem paszportu covidowego"


Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo