Obchody rocznicy Porozumień Sierpniowych. Fot. PAP/Hanna Bardo
Obchody rocznicy Porozumień Sierpniowych. Fot. PAP/Hanna Bardo

„Można atakować Wałęsę. I mówić, że Szwedzi zdobyli Częstochowę. Ale oni jej nie zdobyli”

Redakcja Redakcja Na weekend Obserwuj temat Obserwuj notkę 57
Pamiętam takich, których prosiłem o pomoc w latach 80-ych. A oni bali się, mówili, że boją się, bo stracą mieszkanie itd. A dziś strugają nie wiadomo jakich bohaterów. Wiem, że jesteśmy w mniejszości, bo zawsze tych, co nic nie robili jest więcej od tych, którzy działali – mówi Jerzy Borowczak, poseł PO. Działacz Solidarności, uczestnik strajku w Stoczni Gdańskiej.

Jak wyglądał początek strajku w Stoczni Gdańskiej w 1980 roku?

Jerzy Borowczak: Gdy zwolniono z pracy panią Anię Walentynowicz, od razu podjęliśmy działanie. Początkowo mieliśmy trzy postulaty – przywrócenie Ani Walentynowicz do pracy, tysiąc złotych podwyżki, dodatek drożyźniany. Celowo na trzy postulaty daliśmy dwa postulaty płacowe. Chodziło o to, by zapewnić poparcie dla strajku. Zdawaliśmy sobie sprawę, że tylko w ten sposób uda się zapewnić szerokie poparcie dla protestu. Poparcie było niesamowite – artystów, dziennikarzy, mediów z całego świata. Dla nas, prostych stoczniowców fakt, że nagle otrzymaliśmy poparcie z całej Polski, artystów, wsparcie KOR, ROPCiO, miało ogromne znaczenie. I to przeraziło władzę. Były próby wyrzucenia KOR. Ale Wałęsa powiedział prosto – KOR bronił robotników w 1976, teraz my nie pozwolimy wyrzucić KOR-u. Śmieszy mnie, gdy próbuje się umniejszać rolę Gdańska. My się bardzo cieszyliśmy, że koledzy w innych regionach zaczęli protest. Ale to na nas patrzył cały świat.

Polecamy:

„Czekają nas wyzwania dużo poważniejsze niż walka z sowieckim systemem i PRL”

Prof. Wawrzyniec Konarski: Szymon Hołownia stoi w rozkroku i ma duży kłopot

Jak wspomina Pan dzień 31 sierpnia 1980 roku?

Jako dzień wielkiej radości. Najpierw było napięcie. Władza ustąpi, czy nie ustąpi. Podpisze, czy nie podpisze. I w końcu się udało. Zostało zawarte porozumienie. Rządzący w PRL komuniści zgodzili się na wolne związki zawodowe. Wprawdzie narzucili nazwę „niezależne samorządne” zamiast „wolne”, ale to były szczegóły. Tak naprawdę stało się coś wielkiego. Potem oczywiście okazało się, że „im dalej w las, tym więcej drzew”. Zaczęły się problemy. Był potem stan wojenny. Ale te dwa tygodnie strajku i te porozumienia to coś wielkiego. A pamiętajmy, że w Gdańsku wszystko się zaczęło. Jak stanęła Stocznia Gdańska to zaraz po niej stanęły kolejne zakłady i w Trójmieście i w całym kraju.

No właśnie – mówi się wiele o Gdańsku, te porozumienia są wskazywane jako najważniejsze. Ale przecież protesty były w całym kraju. Dlaczego mówi się akurat o Gdańsku, nie o Szczecinie, czy Katowicach?

Dlatego, że oczy całego świata skupione były na Gdańsku. To tam przyjechali dziennikarze z całego świata. To tam byli przywódcy Wolnych Związków Zawodowych – Lech Wałęsa, Andrzej Gwiazda, Bogdan Borusewicz. To w Stoczni Gdańskiej pojawili się m. in. Bronisław Geremek, Tadeusz Mazowiecki, Waldek Kuczyński. To protest w Stoczni Gdańskiej był inspiracją dla innych zakładów. I to tam skupiona była uwaga mediów. Być może pomagał w tym trwający w Gdańsku wtedy festiwal. To, że zaangażowali się w strajk artyści. Był Andrzej Wajda. Byli aktorzy z teatru Wybrzeże. Był Maciej Pietrzyk ze swoją „Piosenką dla córki”. To sprawiło, że Gdańsk stał się tym miejscem, które dało początek Solidarności. Ona narodziła się właśnie tam.

No dobrze, ale są opinie części działaczy Solidarności, że jednak inne porozumienia też były istotne. Bo faktem jest, że wcześniej, bo już 30 sierpnia podpisał je Marian Jurczyk w Szczecinie. Porozumienia w Jastrzębiu i katowickie były później. Może więc ten 31 sierpnia nie był tak kluczowy, jak to się z pozoru wydaje?

Tylko, że to porozumienie w Stoczni Gdańskiej zostało zawarte na oczach całego świata. A pozostałe bardzo dobrze, że zostały podpisane. Z tym, że akurat Marian Jurczyk w Szczecinie deklarował, że nie złoży podpisu przed Gdańskiem. I ku naszemu zaskoczeniu pospieszył się i wyszedł trochę przed szereg. Oczywiście można mówić, że my potem też nie poczekaliśmy na kolegów z innych regionów. Ale z nimi nie mieliśmy takich kontaktów, a ze Szczecinem kontakt był cały czas. Więc to było akurat dziwne.

Po podpisaniu porozumień był tzw. karnawał Solidarności. Powszechna jedność narodu. Dziś o czymś takim moglibyśmy pomarzyć. Sami przedstawiciele Solidarności są mocno ze sobą skłóceni. Czy jest szansa na odwrócenie tego trendu?

Z tą jednością przed stanem wojennym to mit. Proszę prześledzić, co działo się tuż przed 13 grudnia. Do jak ostrych sporów, otwartych waśni doszło podczas komisji krajowej Solidarności. Gdy zrodził się wręcz bunt przeciwko Wałęsie. Były nieodpowiedzialne słowa Jurczyka o wieszaniu komunistów. W Gdańsku próbowano odwołać władze regionu. Także tej jedności nie było. Byliśmy potwornie skłóceni. Dziś umniejsza się rolę Wałęsy. I robią to często ci, których dziś można by spytać o to, co wtedy robili i gdzie wtedy byli. Ja przypomnę, że w stanie wojennym Wałęsa był liderem. Pytanie gdzie byli wtedy ci, których lansuje się dziś jako wielkich bohaterów. Możemy oczywiście dziś mówić, że Szwedzi w czasie Potopu zdobyli Częstochowę. Rzecz w tym, że jej nie zdobyli. Ja jestem do dziś członkiem Solidarności. Płacę składki. Bo uważam, że jako związek to wciąż najlepiej działająca tego typu organizacja. Jednak nie zmienia to faktu, że dziś historię się zakłamuje. Jest wściekły atak na Wałęsę. Także na mnie i innych działaczy dawnej Solidarności.

No ale są kontrowersje dotyczące przeszłości, ale także okrągłego stołu. Dogadaliście się z komunistami, wielu Wam tego nie może darować?

Co do kontrowersyjnej przeszłości, to ja bym chciał, żeby historycy opisali co naprawdę robili ci, którzy dziś się lansują na bohaterów. Wyjeżdżali z paszportami w jedną stronę. Albo siedzieli cicho. Ja przypomnę, że gdy był strajk, dyrekcja chciała stoczniowcom płacić za to, że nie będą strajkować. I to Wałęsa uratował protest. Bo powiedział, że jak dyrekcja płaci za nie strajkowanie, to my zapłacimy za strajk. Okrągły stół. Owszem było to pójście na rozmowy z władzą. Ale też patrzmy realnie, jaką siłą dysponowaliśmy. W całym kraju protestowała garstka osób. Tu dwieście, tam trzysta. W roku 1989 protest w niczym nie przypominał tego, co działo się dziewięć lat wcześniej. I czepianie się teraz ludzi, którzy nie pojechali na paszport w jedną stronę, którzy do końca byli w Solidarności, jest niegodziwe. Pamiętam takich, których prosiłem o pomoc w latach 80-ych. A oni bali się, mówili, że boją się, bo stracą mieszkanie itd. A dziś strugają nie wiadomo jakich bohaterów. Wiem, że jesteśmy w mniejszości, bo zawsze tych, co nic nie robili jest więcej od tych, którzy działali. Solidarność organizuje rocznicowe imprezy. Odkąd kilka lat temu Henryka Krzywonos miała swoje słynne wystąpienie w hali stoczni, przestali nas, którzy mogą parę słów prawdy powiedzieć, zapraszać na takie imprezy.

Czytaj dalej:

Prof. Antoni Dudek: Może się zdarzyć, że zacznie dominować narracja przeciwna Solidarności

Huczne otwarcie dworca w Wolsztynie. Senator Jan Filip Libicki utknął w windzie

"Prawo i Sprawiedliwość przegra następne wybory, choćby stanęło na uszach"

Przemysław Czarnek dziękuje za Radio Maryja. "Historia dzieje się na naszych oczach"

Hołownia: Prawa wyborcze dla 16-latków! Zapomniał o jednym, ważnym aspekcie

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo