Dunja Mijatović odwiedziła Warszawę z powodu sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Dziś doszło do kolejnego, większego szturmu w Kuźnicy. Atak imigrantów i białoruskich pograniczników trwał ponad 2 godziny - odparły je oddziały Straży Granicznej, wojska i policji. Ranni od rzucanych kamieni zostali polski żołnierz, strażniczka i 7 policjantów.
Zobacz:
- Polski generał: Mam wrażenie, że niektórzy czekają aż dojdzie do rozlewu krwi na granicy
- Reżim Łukaszenki wszczyna śledztwo ws. Polski. Na granicy atakowali nie tylko imigranci
- Współpracował z Kamilem Durczokiem w TVP. Wspomina: Imponował talentem, był dobrym kolegą
- Widzimy ogromne cierpienie ludzi, którzy są tam pozostawieni w niepewności. To, co robi Białoruś, jest absolutnie nie do przyjęcia, jak manipuluje się ludźmi - komentowała na "gorąco" komisarz Rady Europy ds. praw człowieka. Mijatović najpierw spotkała się z burmistrzem Michałowa i działaczami organizacji pozarządowych, którzy domagają się humanitarnego traktowania imigrantów. Wśród jej rozmówców byli też wolontariusze WOŚP.
Bośniaczka narzekała na brak udziału dziennikarzy w strefie przygranicznej z powodu stanu wyjątkowego. - Trudno mi zrozumieć, dlaczego w XXI wieku, kiedy dziennikarze w sytuacji wojny mogą być na miejscu konfliktu, a tu nie mogą! To powinno być umożliwione, również dla organizacji humanitarnych i międzynarodowych, w tym dla ONZ i dla innych, które wykonują swoją ważną pracę - wskazała Mijatović.
- Bardzo nam pani komisarz podziękowała. To są takie rzeczy, które są jednomyślne z ideą wspólnej Europy. Właśnie dlatego tutaj ona jest, aby przyjrzeć się, wydać swoją ocenę na temat standardów przestrzegania praw człowieka na granicy polsko-białoruskiej - komentował Jurek Owsiak, lider WOŚP.
- Jeżeli dochodzi do takich sytuacji, gdzie musimy działać zgodnie z konwencjami, z prawem, musimy się liczyć z tym, że przyjeżdżają ludzie, którzy to kontrolują, którzy chcą pomagać i to obserwować - podsumował.
GW
Komentarze