Jeżeli kierowca nie zapłaci w urzędzie opłaty ewidencyjnej, która wynosi zaledwie 50 groszy zostanie ukarany. Źródło: commons.wikimedia.org
Jeżeli kierowca nie zapłaci w urzędzie opłaty ewidencyjnej, która wynosi zaledwie 50 groszy zostanie ukarany. Źródło: commons.wikimedia.org

Opłata 50 groszy jest obowiązkowa. Zapomnisz i zapłacisz nawet 30 tys. zł

Redakcja Redakcja Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 37
Jeżeli kierowca nie zapłaci w urzędzie opłaty ewidencyjnej, która wynosi zaledwie 50 groszy, zostanie ukarany. Kwota grzywny za zapominalstwo w przypadku postępowania ws. utraty prawa jazdy może wynosić nawet 30 tys. zł.

Opisywana sytuacja dotyczy kierowców, którzy stracili prawo jazdy m.in. na okres 3 miesięcy za przekroczenie o 50 km na godz. dopuszczalnej prędkości. Jak tłumaczy policja, w systemie widnieje informacja o zabraniu dokumentu uprawniającego do jazdy samochodem nawet, gdy fizycznie nie zostanie odebrany.

Kara od 1500 zł do nawet 30 tys. zł

W momencie, gdy kończy się kara kierowcy, który stracił prawo jazdy, jego zadaniem jest złożenie wniosku o zwrot dokumentu i uiszczenie w odpowiednim urzędzie opłaty ewidencyjnej w wysokości 50 groszy. Wtedy dopiero następuje odblokowanie w systemie. Jeżeli tego nie zrobi, to będzie widniało jak zablokowane. Kary za nieopłacenie są bardzo dotkliwe. 

O zapłaceniu opłaty ewidencyjnej mówi art. 102 pkt 2 Ustawy o kierujących pojazdami. W myśl tego, jeżeli zostaniemy zatrzymani do kontroli drogowej, a w bazie będziemy figurować jako ktoś, kto nie ma uprawnień do kierowania pojazdem, to sprawa jest kierowana do sądu. Ten może orzec karę od 1500 zł do nawet 30 tys. zł.

Absurdalne przepisy 

Prof. Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości, powiedział w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", że ten przepis o opłacie ewidencyjnej nie ma żadnego sensu. Według niego kierowca w razie zatrzymania powinien być uniewinniony przez sąd. 

Policjantów tłumaczył natomiast Marek Konkolewski, były inspektor policji, który twierdzi, że w takich sytuacjach niewiele zależy od funkcjonariuszy, ponieważ mają związane ręce przepisami. Ich zadaniem jest niedopuszczenie kierowcy do dalszej jazdy, gdyż jest to niezgodne z obowiązującym prawem.

– Powszechne przekonanie jest takie, że kiedy ten okres zatrzymania się skończy, można wsiadać i jechać – powiedział w rozmowie z "Wyborczą" były funkcjonariusz policji. 

MP

Czytaj dalej:


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka