Pod łodzką estakadą na ulicy Przybyszewskiego nie zmieszczą się pociągi. Fot. Salon24
Pod łodzką estakadą na ulicy Przybyszewskiego nie zmieszczą się pociągi. Fot. Salon24

Problem z łódzką estakadą jednak większy. Będą wyburzać?

Redakcja Redakcja Transport Obserwuj temat Obserwuj notkę 28
Niedawno informowaliśmy, że powstająca w Łodzi estakada, która ma usprawnić ruch na ważnej arterii samochodowej i kolejowej będzie za niska o 7 centymetrów i nie zmieszczą się pod nią pociągi. Teraz okazało się, że wiadukt jest za niski nie o 7 cm, a o 18 cm, a być może nawet o 30 cm!

Nie da się poprawić. Trzeba wyburzyć

Sprawa bardzo bulwersuje łodzian, a śmieje się z niej cała Polska. Przypomnijmy, że wiadukt budowany w ciągu ul. Przybyszewskiego jest fragmentem jednej z niewielu tras pozwalających dojechać ze wschodnich dzielnic Łodzi do centrum. Projekt powstał w 2005 roku, zaktualizowano go w 2013 roku, po wielu perturbacjach udało się znaleźć finansowanie i wreszcie po latach rozpocząć budowę. I chociaż plan stworzono w porozumieniu z PKP, to jednak najwyraźniej zabrakło czasu na to by zauważyć, że z biegiem lat zmieniły się wymogi budowlane i w związku z tym powinna zmienić się także charakterystyka przebudowywanego wiaduktu. Zgodnie z nowymi przepisami zostały podniesione tory. Prawdopodobnie urzędnicy miejscy odpowiedzialni za budowę estakady nie wzięli tego pod uwagę. I to pomimo tego, że projekt był wiele razy aktualizowany.

W efekcie, kiedy inwestycja była już mocno zaawansowana okazało się, że estakada jest zbyt niska by mogły pod nią przejeżdżać pociągi. Problemem stanowi za mała wysokość filarów, jakie zbudowano po północnej stronie ulicy. Są one za niskie. Do dzisiaj myślano, że brakuje zaledwie 7 centymetrów. Planowano wydłużenie zbudowanych już podpór. Wykonawca zapewniał, że z technicznego punktu widzenia jest to możliwe. Teraz jednak okazało się, że konstrukcja może być za niska o 18 centymetrów, chociaż pojawiają się również opinie, że tak naprawdę brakuje 30 centymetrów. Wszystko wskazuje więc na to, że jeśli te informacje się potwierdzą to wiaduktu nie da się tak po prostu podwyższyć.

Konieczne będzie całkowite wyburzenie już wzniesionych podpór, zaprojektowanie nowych i wykonanie ich od początku. To nie tylko wydłuży prace i związane z nim częściowe zamknięcie ulicy Przybyszewskiego, która w godzinach komunikacyjnego szczytu jest po prostu sparaliżowana, ale z pewnością podniesie koszty inwestycji, której budżet na razie szacuje się na ponad 87 milionów złotych.

Wojewoda Bocheński komentuje

Sprawą skandalicznie prowadzonej inwestycji zainteresował się wojewoda łódzki Tobiasz Bocheński, który zwrócił uwagę na fakt, że brak odpowiedniego nadzoru nad budową i niewłaściwe przygotowanie dokumentacji będzie generowało kolejne straty.

– Bez względu na to, czy wiadukt trzeba będzie przeprojektować, czy rozebrać i zbudować na nowo, miasto poniesie z tego tytułu dodatkowe koszty. Ktoś powinien ponieść za to odpowiedzialność – uważa wojewoda Tobiasz Bocheński.

Nadal jednak nie ma winnego i jak dotąd, żaden z urzędników magistratu, który powinien nadzorować, a przede wszystkim dobrze przygotować tę inwestycję nie został ukarany. Oficjalnie nawet nie podano, kto to był? Prawdopodobnie to ktoś z pracowników Zarządu Inwestycji Miejskich. Zresztą władze miasta nie czują się winne całej sytuacji.

- Problem z podporami wiaduktu północnego pojawił się z powodu przekazania przez PKP projektantowi błędnych danych geodezyjnych, które nie uwzględniały podniesienia torowiska w 2013 roku. Zarząd Inwestycji Miejskich zwrócił się do wykonawcy o ponowne wyliczenie - o ile centymetrów należy podnieść podpory. Pojawiające się w mediach wielkości od 7 do 30 cm nie mają póki co żadnego potwierdzenia w faktach. Nadbudowanie podpór nie będzie pracą skomplikowaną, nie ma mowy o rozbieraniu już wybudowanych konstrukcji. Termin ukończenia inwestycji nie zmienił się - twierdzi Biuro Rzecznika Prasowego Prezydent Miasta Łodzi.

Linia kolejowa Łódź Chojny – Łódź Widzew

Zupełnie inaczej widzą sprawę Polskie Linie Kolejowe, które przekonują, że przebudowa wiaduktów w ciągu ul. Przybyszewskiego nad linią kolejową Łódź Chojny – Łódź Widzew jest inwestycją miejską.

- Na etapie projektowania Polskie Linie Kolejowe uzgodniły zakres prac w tym m.in. wymaganą wysokość obiektów nad torami. Zgodnie z przepisami minimalna wysokość zawieszenia przewodu jezdnego sieci trakcyjnej nad główką szyny powinna wynosić 5,0 metrów. PLK oczekują, że po zakończeniu inwestycji przez Miasto Łódź konstrukcje wiaduktów zapewnią sprawny i bezpieczny przejazd pociągów – czytamy w stanowisku kolei.

Mieszkańcy miasta powoli tracą wiarę, że wiadukt zostanie zbudowany dobrze i na czas. I mają ku temu podstawy, bo to kolejna źle prowadzona inwestycja. Przez kilka budowano nowe wiadukty na alei Śmigłego – Rydza, przenosząc pod nie tym razem torowiska tramwajowe. Pomimo opóźnienia inwestycji o prawie dwa lata nowoczesne tramwaje muszą składać lusterka żeby się nimi nie zderzyć podczas jazdy na nowo zbudowaną ulicą.

O problemach z wiaduktem informowało „Radio Łódź”.

Tomasz Wypych

Czytaj dalej: 

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka