Minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro na sali obrad w Sejmie w Warszawie, fot. PAP/Tomasz Gzell
Minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro na sali obrad w Sejmie w Warszawie, fot. PAP/Tomasz Gzell

Sejm zdecydował w sprawie Zbigniewa Ziobry

Redakcja Redakcja Sejm i Senat Obserwuj temat Obserwuj notkę 87
Sejm odrzucił wniosek opozycji o wyrażenie wotum nieufności wobec szefa Ministerstwa Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Wniosek ten w połowie listopada złożyły kluby KO i Lewicy oraz koło Polska 2050. Głosowanie poprzedziła burzliwa debata.

Jak głosowali posłowie?

Za przyjęciem wniosku o odwołanie Ziobry opowiedziało się 226 posłów, przeciw było 228 posłów, a 3 wstrzymało się od głosu. Nie głosowało 3 posłów. Większość ustawowa konieczna do odwołania ministra to 231 głosów.

Przeciwko wotum nieufności dla Ziobry głosowało 226 z liczącego 228 posłów klubu PiS. W głosowaniu nie wzięło udziału dwóch posłów klubu: Witold Czarnecki oraz Tomasz Rzymkowski. Przeciw odwołaniu Ziobry zagłosowali również dwaj posłowie niezależni: Zbigniew Ajchler i Łukasz Mejza.

Od głosu wstrzymała się trójka posłów z koła Polskie Sprawy: Zbigniew Girzyński, Andrzej Sośnierz i Agnieszka Ścigaj.

Za wnioskiem o wotum nieufności zagłosowała niemal cała opozycja: wszyscy posłowie Koalicji Obywatelskiej (126), Lewicy (44), Koalicji Polskiej-PSL (24), Konfederacji (12), Polski 2050 (7), Porozumienia (5), PPS (3).

Wniosek poparło też 3 posłów koła Kukiz'15: Paweł Kukiz, Jarosław Sachajko i Stanisław Żuk.

"Za" byli również dwaj posłowie niezależni: reprezentant mniejszości niemieckiej Ryszard Galla oraz Paweł Szramka.

W głosowaniu nie wziął udziału poseł niezależny Wojciech Maksymowicz.

Opozycja chciała odwołać Ziobrę

Szef klubu KO Borys Budka, jeden z wnioskodawców, ocenił, że Ziobro jest ministrem w rządzie tylko z nazwy, a naprawdę "stał się jednym z największych przeciwników politycznych własnego premiera". Zaznaczył, że posłowie ugrupowania Ziobry - Solidarnej Polski - głosowali przeciwko ratyfikacji dla unijnego Funduszu Odbudowy, "a potem nazywali premiera własnego rządu zdrajcą".

Budka stwierdził, że "gdyby premier był człowiekiem honoru", to miałby dwa rozwiązania - dymisję Ziobry, albo własną.

Wtórował mu poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek. Jak stwierdził, wniosek "dotyczy odwołania człowieka, którego nikt już w tym kraju nie chce". "Nawet premier nie chce go w swoim rządzie. Nikt w Polsce nie chce Ziobry na stanowisku szefa MS, został pan sam" - zwrócił się poseł do Ziobry.

Śmiszek przytoczył dane sondażowe, wedle których, 59 proc. Polaków chce, żeby Ziobro opuścił rząd. "66 proc. Polaków chce kompromisu z KE nawet za cenę wywalenia pana w rządu, 71 proc. Polaków najzwyczajniej w świecie panu nie ufa" - oświadczył. Jak dodał, skala poparcia dla partii Ziobry wynosi 0,7 proc.

"Ziobro jest politycznym trupem, ale wciąż ma kilka mandatów, kilka zardzewiałych szabelek, które gwarantują stabilność" - dodał Śmiszek.

Hanna Gil-Piątek z Polski 2050 stwierdziła, że Ziobro "zapomniał roty przysięgi, którą składał przed prezydentem". Oceniła, że jest on "specjalnym ministrem obstrukcji". "Co da się zablokować, to zablokuje. Być może trzeba przypomnieć stare polityczne porzekadło, że jest wróg polityczny, wróg śmiertelny i partner koalicyjny" - zwracała się posłanka do polityków partii rządzącej.

Gasiuk-Pihowicz: Minister, który okrada własny naród

Posłanka KO Kamila Gasiuk-Pihowicz podkreślała, że Ziobro jest ministrem sprawiedliwości, który de facto "okrada swój własny naród". "Jest owładnięty nienawiścią do Unii Europejskiej, demokracji i demokracji. Jego działania to jest nieustający ciąg decyzji, które doprowadziły naszą ojczyznę do tego, że stoi w jednym szeregu z proputinowskimi Węgrami. Jesteśmy na obrzeżach Unii, bo ten człowiek sobie wymyślił, że będzie reprezentował skrajnych eurosceptyków" - mówiła Gasiuk-Pihowicz.

Wskazywała, że to przez szefa MS Polska nie otrzymała środków z Krajowego Planu Odbudowy. "Mamy dwa miliardy kar, zagrożone jest 770 miliardów z budżetu Unii Europejskiej" - wyliczała.Dodała, że Ziobro powinien stracić stanowisko za "doprowadzenie do zapaści polskich sądów". Wskazała, że Polacy obecnie czekają dwa razy dłużej na wyrok niż przed 2015 r. Oceniła, że prokuratura jest upolityczniona, oraz że liczba spraw, które toczą się ponad pięć lat wzrosła o ponad 460 proc. "Nieudacznik Plus w ministerstwie sprawiedliwości" - nazwała Ziobrę.

W podobnym tonie wypowiadała się Anna Maria Żukowska z Lewicy. Wskazywała, że Ziobro chciałby wypowiedzieć Konwencję Stambulską, że w sejmowych zamrażarkach są liczne projekty ustawy, a także iż skupia się on na ściganiu tych, "którzy próbują ujawnić te wielkie zbrodnie, które miały miejsce w łonie Kościoła katolickiego". "Pan widzi politykę karną tylko jako politykę represyjną" - oceniła.

Zarzucała, że Ziobro likwiduje sądy pracy i nie nagradza w sposób godny pracowników wymiaru sprawiedliwości. "Pan nie umie zarządzać ministerstwem sprawiedliwości podobnie jak prokuraturą" - powiedziała Żukowska. "Ściga pan także osoby, które - tak jak moje koleżanki - potrafią się postawić, które są niezależne - prokurator Wrzosek, sędziów - jak sędzia Tuleya, Juszczyszyn" - mówiła.

"Minister Ziobro jest największym szkodnikiem polskiego wymiaru sprawiedliwości, powinien zostać odwołany i dlatego klub Lewicy będzie głosował za jego odwołaniem" - podsumowała Żukowska.

Poseł PSL Krzysztof Paszyk ocenił, że minister Ziobro stał się "gwoździem do trumny dla polskich funduszy unijnych". "Zbigniew Ziobro to także gwóźdź do trumny wymiaru sprawiedliwości" - powiedział Paszyk i zarzucał ministrowi m.in. opieszałość w sądach.

W obronie Ziobry wystąpił premier Morawiecki

"Zjednoczona Prawica jest twarda, jak stal. Im bardziej nas bijecie, tym jesteśmy twardsi. Im bardziej chcecie nas zdestabilizować, rozszczepić, tym bardziej Zjednoczona Prawica jest zjednoczona" - mówił Mateusz Morawiecki

Według niego opozycja zazdrości Zjednoczonej Prawicy, że potrafi się dogadać wbrew różnicom dzielącym koalicjantów. "Was łączy jedna rzecz: nienawiść do PiS, a nas łączy Polska" - powiedział Morawiecki.

Podkreślił, że nie raz bronił ministra sprawiedliwości podczas debat nad wnioskami o jego odwołanie i - jak zapewnił - wszystkie argumenty są w mocy.

"Dzisiaj kilka zdań chcę powiedzieć o was" - zwrócił się Morawiecki do polityków opozycji. Ocenił, że opozycja złożyła wniosek o wotum nieufności, aby "destabilizować i faulować", w szczególnym czasie, kiedy klasa polityczna powinna być zjednoczona.

"Nie ma was, kiedy walczymy z inflacją i kryzysem, nie ma was, kiedy walczymy o to, żeby Ukraina mogła przetrwać - w tych wszystkich tematach was nie ma. Ba! Wielcy Europejczycy! Nie ma ich, kiedy my walczymy o środki unijne. Oni robią wszystko, żebyśmy w UE nie dostali tych środków. To jest właśnie faulowanie, to jest gra poniżej pasa" - oświadczył premier.

Jego zdaniem mamy do czynienia z opozycją, która nie bierze pod uwagę bardzo trudnych okoliczności zewnętrznych i wewnętrznych. "Potrafią przez godzinę opowiadać o kryzysie i nie zająknąć się o jego prawdziwych przyczynach" - ocenił Morawiecki.

Ziobro zarzuca opozycji służenie Niemcom

Na początku jego wystąpienia wyświetlone zostało nagranie, na którym posłanka KO Anna Wojciechowska mówi: "Niemcy widzą, jaka jest sytuacja w naszym kraju. Przecież to są tak samo inteligentni ludzie. Dlatego są zablokowane pieniądze".

"Widzicie? Wszystko jasne. Wasz pryncypał Donald Tusk powiedział, że to przeze mnie, przez Solidarną Polską nie ma pieniędzy z KPO, a wasza koleżanka, pani poseł Joanna Wojciechowska (...) powiedziała prawdę. W tym potoku kłamstw, który nieustannie spływa z waszych ust do Polaków, czasami, jakże rzadko, a szkoda, zdarza wam się mówić prawdę" - komentował to nagranie Ziobro.

Według ministra posłanka "wie wprost" od Tuska, że to Niemcy blokują KPO. "Dodam: nie do końca. Bo Niemcy nie odważyliby się blokować KPO, gdyby nie wasze zaangażowanie, wasza aktywność, wasze sprawstwo" - powiedział lider Solidarnej Polski.

"Dzisiejszej debacie patronuje tak naprawdę kłamstwo, hucpa i hipokryzja. Winszuję inicjatorom kompromitującego dla was spektaklu" - ocenił Ziobro.

Minister powiedział o wnioskodawcach, że cierpią na rozdwojenie jaźni i "wycierają kolanami chodniki" w Brukseli i w Berlinie.  Ziobro zarzucał opozycji, że europosłowie reprezentujący ich formację więcej działań podjęli przeciw swojemu rządowi w Parlamencie Europejskim niż wobec zbrodni Rosji na Ukrainie. "Skąd taka wasza nienawiść do Polski?" - pytał.

Ponadto zarzucał opozycji, że nie pomaga Polakom w kryzysie. "Robicie wszystko, co się da wycierając dywany w Brukseli, przede wszystkim w Berlinie, żeby te pieniądze do Polski nie trafiły" - mówił i zarzucał, że europosłowie głosowali przeciwko Krajowemu Planowi Odbudowy.

Minister tłumaczył też, dlaczego Solidarna Polska głosowała w Sejmie przeciw przyjęciu KPO. "W odróżnieniu od pożyczki na rynku, Polacy za KPO muszą płacić - jak wynika z wyliczeń ekspertów - kwoty od 300 do 500 miliardów złotych. Wy opowiadacie kłamstwa, że to jest rzekomo darowizna, że to jest bezzwrotna dotacja, a to jest wysoko oprocentowany kredyt" - mówił.

Ziobro podkreślał, że w "kredycie" są drobnym druczkiem zapisy, tak zwane kamienie milowe, a które dotyczą podatków od samochodów spalinowych, a także zapisy ograniczające - jak mówił - polską suwerenność. "Ten kredytodawca może ingerować w regulamin polskiego Sejmu, polskiego rządu i regulować polskie sądy podporządkowując je Brukseli, a nie Sądowi Najwyższemu w Warszawie" - przekonywał.

Przypomniał, że kanclerz Niemiec Olaf Scholz ogłosił w swoim programie działania na rzecz powstania europejskiego państwa federalnego. "Żaden polski rząd mając świadomość, tysiącletnie doświadczenie, znajomości hegemonii, dominacji Niemiec nie może się na to zgodzić, dlatego tak wielkim zagrożeniem jest partia niemiecka w Polsce, którą reprezentujecie, która jest gotowa realizować niemieckie interesy" - mówił Ziobro.

"Mogę jasno powiedzieć, iż jesteście pionkami w realizowanych cudzych planach pisanych raz cyrylicą, raz umlautami, to, że jeździcie do obcych stolic zabiegać o wsparcie, to wszystko razem wziąwszy nie uzasadnia tego, żeby Zjednoczona Prawica nie działała razem przeciwko wam, raz na rzecz Polski, solidarnej, suwerennej Polski" - podkreślał.

"Wygrajcie wybory uczciwie, a nie spiskujcie przeciwko własnemu krajowi, własnej ojczyźnie" - zakończył wystąpienie minister sprawiedliwości.

ja

Czytaj także:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka