Nauczycielka krzyczała na uczniów w Poznaniu.
Nauczycielka krzyczała na uczniów w Poznaniu.

Nagrali nauczycielkę w poznańskiej szkole. "Mam ci ściągać gacie?”, "chcę zobaczyć tyłek"

Redakcja Redakcja Edukacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 135
"Głos Wielkopolski" nagłośnił skandal wokół nauczycielki, która zdaniem rodziców miała krzyczeć oraz zastraszać dzieci w jednej z poznańskich szkół podstawowych. Sprawa została zgłoszona do rzecznika dyscyplinarnego, jednak ten postanowił ją umorzyć.

Nauczycielka do ucznia: "Chcę zobaczyć twój tyłek, pokażesz mi?"

Sprawa opisywana jest przez portal "Głos Wielkopolski". Rodzice chłopca, na którego krzyczała nauczycielka postanowili nagłośnić sprawę. 

– W pewnym momencie chwyciła naszego syna mocno za nadgarstek i szarpiąc wyprowadziła na korytarz. Taką wersję wydarzeń usłyszeliśmy. Świadkami zdarzenia na korytarzu były dwie nauczycielki ze świetlicy, które nie zostały wezwane na przesłuchanie przed rzecznikiem dyscyplinarnym, monitoring z korytarza nie został również zabezpieczony pomimo naszej prośby. Rzeczniczka na informację o chwyceniu za rękę i szarpaniu przez nauczycielkę zapytała, czy posiadamy obdukcję – mówią redakcji rodzice, dodając, że po zdarzeniu ich syn korzysta z pomocy prywatnego psychologa.

Zdarzenie zostało również zarejestrowane. Jak tłumaczą rodzice słychać na nim takie frazy, jak: "Chcę zobaczyć twój tyłek, pokażesz mi?", "Mam ci ściągać gacie?", "Szlag mnie trafi!", "Umiesz mówić?", "Jak ty do mnie mówisz? Kim ja dla ciebie jestem?".

Rodzice zgłosili sprawę do rzecznika. Nauczycielka uniewinniona 

"Głos Wielkopolski" opisuje, że rodzice dziecka zaatakowanego przez nauczycielkę zgłosili sprawę do rzecznika dyscyplinarnego dla nauczycieli. – Dyrekcja - tak jak wspomnieliśmy - tego nie zrobiła – przypominają. 

Portal opisuje, że początkowo rzecznik przyjął zarzuty i obwinił nauczycielkę o naruszenie praw dzieci. Finalnie jednak zarzuty zostały wycofane, sprawa umorzona, a kobieta została uniewinniona od wszelkich podejrzeń. W dokumencie komisji dyscyplinarnej stwierdzono, że zeznania jednego ze świadków pokazały, iż "podniesienie głosu przez nauczyciela" było jedyną możliwością zwrócenia jego uwagi.

Komisja nie wzięła pod uwagę również nagrania, ponieważ jak podkreślono "było ono fragmentaryczne", a dodatkowo nikt "nie przedstawił komisji oryginalnego nośnika z nagraniem". 

Reakcja MEiN

Rodzice chłopca nie poddawali się i postanowili złożyć skargę do Ministerstwa Edukacji i Nauki. Po kontroli resortu potwierdzono, że "nie zapewniono bezpieczeństwa dziecka, naruszając przy tym jego prawo do poszanowania godności". 

"Przedstawiciele MEiN wskazali nieprawidłowe zachowanie nauczycielki oraz brak udzielonej pomocy psychologa na terenie szkoły"– informuje "Głos Wielkopolski". 

MP

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo