PAP/EPA/GAVRIIL GRIGOROV/SPUTNIK/KREMLIN POOL
PAP/EPA/GAVRIIL GRIGOROV/SPUTNIK/KREMLIN POOL

Generał ostro: Rosjanie mają wybite zęby. Pozostało im więc jedno

Redakcja Redakcja Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 98
Można powiedzieć, że te groźby ze strony Rosji są stałym elementem gry, niczym auty w piłce nożnej. Rosjanie atomowego straszaka używają cały czas. Ale na szczęście użycie tej broni jest bardzo mało prawdopodobne. Rosjanie nie mogą wygrać wojny, pobiła ich armia ukraińska, której wcześniej nie docenili. Zostały im więc tylko propaganda i groźby – mówi Salonowi 24 generał Waldemar Skrzypczak, były dowódca wojsk lądowych.

Minister obrony Rosji, Siergiej Szojgu zapowiedział, że znajdujące się na Białorusi samoloty bojowe mogą przenosić ładunki nuklearne. To tylko zagrywka propagandowa, czy jednak są powody do obaw?

Gen. Waldemar Skrzypczak: Można powiedzieć, że te groźby ze strony Rosji są stałym elementem gry, niczym auty w piłce nożnej. Rosjanie atomowego straszaka używają cały czas. Tak naprawdę fakt, że ta broń będzie na Białorusi ma wymiar wyłącznie propagandowy. Bo z punktu widzenia wojskowego czy ta broń jest na Białorusi, czy gdzieś w głębi Rosji, nie ma większego znaczenia. W sytuacji, gdyby nie daj Boże miała zostać użyta, stanowi takie samo zagrożenie. Ale na szczęście użycie tej broni jest bardzo mało prawdopodobne.


Dlaczego?

Z kilku powodów. Po pierwsze, broń jądrowa najlepiej swoją rolę spełnia właśnie jako straszak, element propagandowego nacisku. Po drugie, jeśli te samoloty faktycznie zostałyby uzbrojone w ładunki nuklearne, to one nigdy nie wlecą w strefę rażenia ukraińskiej armii. Rosjanie doskonale wiedzą, co ich w takiej sytuacji czeka. Poza tym nie nie ulega wątpliwości, że Amerykanie monitorują składy broni jądrowej Armii Rosyjskiej i fakt pobierania ze składów takich rakiet na pewno zostanie zauważony. Wydaje się więc, że nie ma tego zagrożenia. Rosjanie nie mogą wygrać wojny, pobiła ich armia ukraińska, której wcześniej nie docenili. Zostały im więc tylko propaganda i groźby użyciem broni atomowej. Sam Siergiej Szojgu pokazał, że nie umie dowodzić, nie potrafi Armii przygotować do wojny. Skompromitował się, więc i dla niego jedynym rozwiązaniem jest używanie atomowego straszaka Ja bym te zapowiedzi włożył między bajki. Może ktoś da się nabrać, ale na pewno nie my.

Kilka tygodni temu eksperci mówili, że przed wiosennymi roztopami dojdzie do kolejnej ofensywy rosyjskiej, a po niej kontrofensywy ukraińskiej. Na razie do żadnej ofensywy Rosjan nie doszło?

Rosjanie atakując na sześciu kierunkach jednocześnie utracili swój potencjał zaczepny. Taki, który mógłby być wykorzystany do dużej ofensywy. Oni go rozproszyli, ponieważ szukali okazji. Miejsca, w którym można by było ewentualnie znaleźć słabsze punkty po stronie ukraińskiej obrony. Nie udało im się to. Jednocześnie dziś mają połamane zęby i utrudnione pole manewru. Będą jeszcze podejmować rozmaite próby. Ale dużej ofensywy już nie przeprowadzą.

Jakie będą w takim razie najbliższe działania armii rosyjskiej na terenie Ukrainy?

Armia rosyjska nie będzie mieć już możliwości przeprowadzenia wielkiej ofensywy, podejmie natomiast próbę uderzenia na wschodzie, odcięcia i opanowania Donbasu. Ale możliwości bojowe armii rosyjskiej są mocno ograniczone. Nie wróżę jej większych sukcesów. Na Kremlu mają świadomość, że wojna nie poszła po ich myśli. Stąd nerwowe reakcje, propagandowe wrzutki i straszenie bronią atomową na terenie Białorusi. Ale jak wspomniałem, użycie broni jest bardzo mało prawdopodobne.

źródło zdjęcia: PAP/EPA/GAVRIIL GRIGOROV/SPUTNIK/KREMLIN POOL

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka