Marsz papieski w Warszawie. (fot. PAP)
Marsz papieski w Warszawie. (fot. PAP)

Na plakat z papieżem dopisał "winny" i "hipokryta". Areszt i zarzuty to nie wszystko

Redakcja Redakcja Protesty społeczne Obserwuj temat Obserwuj notkę 228
Podczas marszu w obronie Jana Pawła II, pod zarzutem obrazy uczuć religijnych, zatrzymany został mężczyzna, który podczas wydarzenia trzymał plakat z wizerunkiem papieża i podpisami: "Hipokryta", "Zbrodniarz, obrońca pedofilów", "Winny" — podaje warszawska "Wyborcza".

Marsze w obronie Jana Pawła II

2 kwietnia w wielu polskich miastach miejsce miały marsze w obronie Jana Pawła II. Zorganizowano je w odpowiedzi na doniesienia o tym, że Karol Wojtyła, pełniąc funkcję metropolity krakowskiego, miał tuszować pedofilię w kościele. Materiał Marcina Gutowskiego na ten temat wyemitowano na antenie stacji TVN24. Kwestia ta opisana również została w książce Ekke Overbeeka pt. "Maxima culpa".


Kontrmanifestacja Piotra Szkutnika

Jak wskazuje warszawska "Wyborcza", na warszawskim marszu pojawił się mężczyzna – Piotr Szkutnik, który miał ze sobą plakat z wizerunkiem papieża i hasłami takimi jak: "Winny" czy "Zbrodniarz, obrońca pedofilów". W pewnym momencie został otoczony uczestników manifestacji, którzy – jak wskazał w rozmowie z gazetą – "wyzywali go i szturchali".

— Sytuacja z każdą minutą się zaogniała. Uczestnicy marszu wyzywali mnie, szturchali. Momentem kulminacyjnym było wyrwanie mi plakatu i zniszczenie go. Wtedy wkroczyła policja i zostałem zatrzymany do złożenia wyjaśnień — powiedział. Wskazał również, że uczestnicy marszu w obronie Jana Pawła II grozili mu, że "długo już nie pożyje".

— Mówili, że za czasów Gomułki zostałbym powieszony. Usłyszałem też, że jestem szmatą, na którą nie warto nawet oddać moczu — powiedział Szkutnik w rozmowie z "Wyborczą".


Sześć godzin w areszcie i zarzuty postawione przez policję

Piotr Szkutnik zdradził, że spodziewał się takiego rozwoju sytuacji.

— Wiem, do czego ludzie są zdolni w obronie wartości chrześcijańskich. Według nich osoba, która nie jest katolikiem, nie jest Polakiem. Ale sumienie i wiedza nie pozwalały mi na to, żeby stać bezczynnie — opowiedział.

Jak opisuje warszawska "Wyborcza", po zatrzymaniu mężczyznę przewieziono na komendę policji przy ul. Wilczej, gdzie w areszcie spędził sześć godzin. Policja postawiła Szkutnikowi zarzut obrazy uczuć religijnych. Obecnie funkcjonariusze prowadzą w tej sprawie dochodzenie, a plakat Piotra Szkutnika zatrzymano jako dowód.

Policja: "Uważamy, że były ku temu podstawy"

Sprawę skomentował rzecznik prasowy komendy policji w Śródmieściu, Robert Szumiata. 

— Zgłosił się na policję człowiek, którego uczucia religijne zostały obrażone. Policjanci zatrzymali osobę z plakatem i postawili jej zarzuty. Uważamy, że były ku temu podstawy. O winie zatrzymanego zdecyduje sąd — powiedział "Wyborczej". Gazeta dodaje, że jak dotąd do Prokuratury Rejonowej Warszawa Śródmieście-Północ nie wpłynęły żadne materiały na temat zgłoszenia tej sprawy na policji.


Szkutnik nie przyznał się do postawionego mu zarzutu

Piotr Szkutnik wskazał, że przyznał się do kontrmanifestacji, gdyż było to prawo konstytucyjne. Dodał jednak, że nie przyznał się do postawionego mu zarzutu obrazy uczuć religijnych. 

— W moim mniemaniu jest to subiektywna ocena, a poza tym mam prawo do wyrażania opinii — powiedział zatrzymany mężczyzna. Wyjaśnił również, że na co dzień zajmuje się m.in. historią chrześcijaństwa i Watykanu oraz, że według jego wiedzy Jan Paweł II ukrywał prawdę o pedofilii w Kościele.

— Sumienie nie pozwala mi biernie przyglądać się sytuacji, mając tę wiedzę. To był także mój akt solidarności i wsparcia dla osób pokrzywdzonych przez dewiantów seksualnych w sutannach — podkreślił Szkutnik w rozmowie z "Wyborczą".

"Policja bezrefleksyjnie egzekwuje politykę rządu"

Jak podaje gazeta, "mężczyzna był przekonany, że jest ścigany z oskarżenia prywatnego" i nie spodziewał się, że to policja prowadzi dochodzenie i jako organ administracji publicznej postawiła mu zarzuty. Piotr Szkutnik podkreślił, że "takie zachowania są podsycane przez urzędników na najwyższych szczeblach władzy". 

— Policja bezrefleksyjnie egzekwuje politykę rządu i ucisza obywateli, którzy mają odrębne zdanie — wskazał mężczyzna. 

TVN stawia zarzut: Jan Paweł II tuszował pedofilię 

Przypomnijmy, że 6 marca na TVN24 premierę miał reportaż Marcina Gutowskiego z serii "Bielmo" pt. "Franciszkańska 3". W reportażu poruszono kwestię wykorzystywania seksualnego dzieci przez duchownych podległych Karolowi Wojtyle, zanim został papieżem. W materiale opisano sprawy ks. Bogusława Sadusia, Eugeniusza Surgenta, Józefa Loranca oraz kardynała Adama Sapiehy, którego Wojtyła uważał za autorytet, o czym niejednokrotnie mówił. Głos w tej sprawie zabrał m.in. Episkopat Polski. Do sprawy odniósł się także arcybiskup Marek Jędraszewski oraz premier Mateusz Morawiecki.

Na ten temat wypowiedział się również Lech Wałęsa. Były prezydent Polski uważa, że PiS wykorzystuje każdy moment, aby kłócić społeczeństwo, a Jan Vincent Rostowski sugerował, że cała sprawa jest rosyjską prowokacją, która działa na korzyść rządzących.


Uchwała ws. obrony dobrego imienia Jana Pawła II

W związku z materiałem TVN Sejm przyjął w zeszły czwartek uchwałę ws. obrony dobrego imienia Jana Pawła II.

— Sejm Rzeczypospolitej Polskiej zdecydowanie potępia medialną, haniebną nagonkę, opartą w dużej mierze na materiałach aparatu przemocy PRL, której obiektem jest Wielki Papież - św. Jan Paweł II najwybitniejszy Polak w historii — głosi dokument.

Z kolei Telewizja Polska podjęła decyzję, że będzie emitować homilie św. Jana Pawła II codziennie w najlepszym czasie antenowym - tuż po "Wiadomościach".

RB

(na zdjęciu: marsz papieski w Warszawie / źródło: PAP)

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo