(Ciotka ośmiolatka z Częstochowy usłyszała zarzuty. Fot. Pixabay)
(Ciotka ośmiolatka z Częstochowy usłyszała zarzuty. Fot. Pixabay)

Dramat 8-letniego Kamila. Kolejna osoba usłyszała zarzut

Redakcja Redakcja Przestępczość Obserwuj temat Obserwuj notkę 22
Ta sprawa wstrząsnęła opinią publiczną. Dwa tygodnie temu z oparzeniami i złamaniami do szpitala w Częstochowie trafił ośmioletni chłopiec. Okazało się, że był ofiarą swojego ojczyma. W poniedziałek zarzut nieudzielenia pomocy w sytuacji bezpośredniego niebezpieczeństwa utraty życia usłyszała ciotka dziecka.

Kobieta mówiła, że nie widziała samego oparzenia dziecka, nie wezwała jednak pomocy, mimo że wiedziała, że jest ono poparzone.

Chłopiec jest pod opieką personelu Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach (GCZD), gdzie został przewieziony 3 kwietnia br. Ma rozległe oparzenia i złamania kończyn. Jest nadal w ciężkim stanie, przebywa na oddziale intensywnej terapii. 5 kwietnia zarzuty w tej sprawie usłyszeli ojczym i matka chłopca. Oboje zostali aresztowani.

Zarzut dla ciotki ośmiolatka 

O zarzucie dla mieszkającej w tym samym gospodarstwie domowym ciotki chłopca, 45-letniej Anety J., będącej siostrą aresztowanej matki chłopca Magdaleny B., poinformował w poniedziałek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie prok. Tomasz Ozimek.

"Prokurator zarzucił Anecie J., że w okresie od 29 marca do 3 kwietnia nie udzieliła pomocy swojemu ośmioletniemu siostrzeńcowi Kamilowi, który w tym okresie znajdował się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia" – powiedział prokurator.

"Kobieta ta bowiem nie reagowała, gdy dziecko było polewane wrzątkiem przez podejrzanego równie aresztowanego w tej sprawie Dawida B., bite, a także umieszczane na rozgrzanym piecu węglowym. Podejrzana nie wezwała również w tym okresie pomocy medycznej do tego dziecka" – wyjaśnił.


Aneta J. w przesłuchaniu nie przyznała się do popełnienia przestępstwa, wyjaśniając, że nie widziała zdarzenia, w trakcie którego dziecko miało być polane wrzątkiem. W dalszych wyjaśnieniach nie zaprzeczyła, że miała świadomość, że dziecko jest poparzone. Nie potrafiła jednak odpowiedzieć, dlaczego nie wezwała pomocy medycznej.

Zarzucone Anecie J. przestępstwo z artykułu 162 par. 1 Kodeksu karnego jest zagrożone karą pozbawienia wolności do trzech lat. Prokuratura zastosowała wobec niej policyjny dozór.

Stan zdrowia chłopca jest ciężki 

Sprawa maltretowania chłopca wyszła na jaw po zgłoszeniu złożonym przez biologicznego ojca dziecka 3 kwietnia br., który przyjechał, by zabrać dziecko na święta. Po tym, gdy zobaczył w jakim jest stanie, zawiadomił policję. Chłopca z ciężkimi obrażeniami przetransportowano do szpitala śmigłowcem. Lekarze z GCZD mówili 5 kwietnia o jego rozległych oparzeniach: głowy, tułowia oraz kończyn oraz złamaniach kończyn. Rozpoczęto walkę o życie dziecka, które ma przed sobą długie leczenie.

W poniedziałek GCZD podało na swoim facebookowym profilu, że stan zdrowia chłopca przez weekend nie poprawił się; w niedzielę musiał on przejść kolejny zabieg chirurgiczny. Dziecko przez dłuższy czas pozostanie jeszcze w śpiączce farmakologicznej pod opieką personelu oddziału anestezjologii i intensywnej terapii katowickiej placówki.


Ojczymowi dziecka, 27-letniemu Dawidowi B. prokurator zarzucił, że 29 marca br. usiłował pozbawić życia swojego pasierba polewając go wrzątkiem i umieszczając na rozgrzanym piecu węglowym. W ten sposób spowodował ciężkie obrażenia ciała - oparzenia głowy, klatki piersiowej i kończyn.

Podejrzanemu zarzucono też, że znęcał się nad ośmiolatkiem ze szczególnym okrucieństwem - poprzez bicie, kopanie po całym ciele oraz przypalanie papierosami i spowodowanie u niego licznych złamań kończyn oraz rany oparzeniowe.

Matka pozwalała na katowanie dziecka

Matka chłopca Magdalena B. jest podejrzana o narażanie swego dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także udzielenia pomocnictwa mężowi w znęcaniu się nad chłopcem. Nie reagowała bowiem na zachowania męża i nie udzieliła dziecku pomocy. Prokuratura zaznacza, że spoczywał na niej szczególny obowiązek opieki nad dzieckiem.

Dawid B. przyznał się do popełnienia zarzucanych mu przestępstw. Odmówił złożenia wyjaśnień. Do winy przyznała się także matka chłopca, ona składała wyjaśnienia. Oboje zostali aresztowani na trzy miesiące.

Jak wcześniej informował Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Częstochowie, rodzina ośmiolatka była od marca 2021 r. objęta wsparciem pracownika socjalnego. Wcześniej nie było informacji wskazujących, że dziecko może doświadczać przemocy.

Częstochowski sąd zdecydował, że najmłodsze dzieci, które mieszkały z Dawidem i Magdaleną B., trafią do pieczy zastępczej, a starsze do placówki opiekuńczo-wychowawczej. Magdalena B. ma szóstkę dzieci – dwójkę najmłodszych z obecnym mężem Dawidem B., a czwórkę pozostałych z innymi dwoma mężczyznami. Najstarsze z dzieci ma 11 lat, a najmłodsze urodziło się ubiegłym roku.

Informację o zarzucie dla ciotki maltretowanego ośmiolatka podało w poniedziałek radio RMF FM.

MP

(Ciotka ośmiolatka z Częstochowy usłyszała zarzuty. Fot. Pixabay)

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo