Operacja odklejania ręki aktywisty z asfaltu przez policjanta. Fot.  	PAP/EPA/CLEMENS BILAN
Operacja odklejania ręki aktywisty z asfaltu przez policjanta. Fot. PAP/EPA/CLEMENS BILAN

Aktywiści przykleili się do asfaltu. Karetki nie mogły przejechać

Redakcja Redakcja Niemcy Obserwuj temat Obserwuj notkę 29
Zgodnie z zapowiedzią aktywiści klimatyczni z grupy "Ostatnie Pokolenia" sparaliżowali Berlin. Protestujący przyklejali się do jezdni i blokowali ruch. Do protestów doszło w około 30 miejscach Berlina. Policja aresztowała ok. 40 osób.

Zablokowali przejazd karetek

Centralnym rejonem protestu jest dzielnica Charlottenburg-Wilmersdorf na zachodzie miasta - pisze portal rbb24.

Protesty dotknęły m.in. między innymi autostradę miejską A100, Ernst-Reuter-Platz, Kurfuerstendamm, Hohenzollerndamm. Zwłaszcza na autostradzie A100 tworzyły się długie korki. Kierowcy utknęli w korkach nawet na dwie godziny między węzłem Charlottenburg a węzłem Schöneberg - podało Centrum Informacji o Ruchu Drogowym (VIZ) na Twitterze.

Według berlińskiej straży pożarnej w mieście doszło do "niezliczonych utrudnień" dla pojazdów służb ratunkowych. W niektórych przypadkach wysłano inne pojazdy, ponieważ pierwsze karetki nie mogły przejechać dalej. Doszło do chaosu, bo zdarzało się, że w to samo miejsce przyjeżdżały dwie karetki - ta wysłana później, i wcześniejsza, której udało się przebić przez korki.

Wczesnym popołudniem rzecznik straży oficjalnie określił liczbę "opóźnionych wyjazdów pogotowia ratunkowego" w wyniku blokad klimatycznych "na kilkanaście" w całym obszarze miasta.

Aktywiści twierdzili, że pozwalają na przejazd przez blokady dróg pojazdom ratunkowym z niebieskimi światłami, w tym karetkom pogotowia i wozom strażackim. Ale w momencie gdy siedzieli na jezdni przyklejeni do niej klejem przejazd był niemożliwy. Rzecznik straży pożarnej potwierdził "BILD-owi", że rano ogłoszono "stan wyjątkowy" dla karetek.

Według berlińskiej policji w mieście rozmieszczono do 500 funkcjonariuszy i helikopter, aby szybko zakończyć blokady. Ale, jak powiedziała rzeczniczka policji, usuwanie zakleszczonych demonstrantów z ulic trwało czasem dłużej, ponieważ używali oni innego rodzaju kleju niż dotychczas. Gdy odrywano ludzi, zdarzało się, że uszkadzano asfalt.


Kierowcy byli wściekli

Kierowcy reagowali agresywnie na blokady. Próbowali własnymi rękami ściągnąć blokujących przejazd aktywistów z drogi. Policja apelowała do nich, by nie wymierzali sami "obywatelskiej sprawiedliwości', tylko czekali na przyjazd służb, inaczej mogą się narazić na odpowiedzialność karną. "Przyjedziemy i rozwiążemy sytuację" - podkreśliła rzeczniczka.


Centrum Informacji Drogowej podało, że z powodu protestów wystąpią też liczne opóźnienia, objazdy, odwołania lub wstrzymania w ruchu autobusów. Zalecono przesiadanie się do pociągów podmiejskich i metra.

Nawet Zieloni mają dość

Związek zawodowy policjantów (GdP) ma dość działań pseudoekologów.  W oświadczeniu napisano, że "działania partyzanckie" były ukierunkowanymi czynami przestępczymi. Nawet lider niemieckiej Partii Zielonych Omid Nouripour uważa, że działania grupy ochrony klimatu "Ostatnie Pokolenie" są mało skuteczne. Prowadzą one do odwrócenia uwagi od debat na temat ochrony klimatu, które są pilnie potrzebne. "I dlatego nie jest to szczególnie pomocne, na pewno nie dla naszej pracy" - powiedział w poniedziałek w Berlinie.

"Rozumiem desperację ludzi" - podkreślił Nouripour, odnosząc się do żądań Ostatniego Pokolenia dotyczących bardziej zdecydowanej ochrony klimatu. Ale poddał w wątpliwość, czy zastosowane metody protestu doprowadzą do większej akceptacji dla niej. - Życie ludzkie nie powinno być narażane na niebezpieczeństwo - powiedział Nouripour. - Jest więcej niż jedna czerwona linia. To nie powinno się nigdy zdarzyć".

ja

(Zdjęcie: Operacja odklejania ręki aktywisty z asfaltu przez policjanta. Fot. PAP/EPA/CLEMENS BILAN)

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka