W Izrelu trwają protesty Fot. Pixabay
W Izrelu trwają protesty Fot. Pixabay

Nie tylko Francja się zagotowała. „Jak protesty totalnej opozycji”

Redakcja Redakcja Izrael Obserwuj temat Obserwuj notkę 70
To, co się dzieje w Izraelu porównałbym nie do Francji, a do wydarzeń w Polsce. Do działań naszej totalnej opozycji i naszych stowarzyszeń sędziowskich. Do tego wszystkiego dochodzi duża frustracja lewicowych środowisk, które nie mogą przeboleć sukcesu Beniamina Netanjahu, który kolejny raz wygrał wybory – mówi Salonowi 24 Witold Waszczykowski, eurodeputowany, były minister spraw zagranicznych.

Trwają bardzo ostre protesty w Izraelu. Czy jakiekolwiek porównania do ostatnich wystąpień we Francji są uprawnione?

Witold Waszczykowski: Absolutnie nie są uprawnione. Mają zupełnie inny charakter. W przypadku protestów w Izraelu jest on czysto wewnętrzno-polityczny. Demonstracje dotyczą sporu na temat charakteru, jakości, izraelskiej demokracji i wymiaru sprawiedliwości. We Francji natomiast mamy protest wynikający z pewnych różnic kulturowych, religijnych. Do tego w Izraelu są protesty organizacji politycznych i społecznych, we Francji przeradzają się one w zamieszki chuligańskie. Także to są złe protesty.

Ale te porównania dotyczą nie tyle charakteru wystąpień, ale skali, która w Izraelu też jest ogromna?

Owszem, te wystąpienia w Izraelu mają oczywiście charakter masowy. Ich skala jest bardzo duża. Ale jest fundamentalna różnica. W Izraelu demonstracje nie przybierają tak gwałtownej formy jak to, co się dzieje we Francji, gdzie dochodzi do regularnych starć z policją, płoną samochody, niszczone są sklepy. W Tel Awiwie nie bije nikogo policja, nikt nie rozbija sklepów, nikt nie podpala samochodów. Widać natomiast konkretny powód protestów. To jest głos w debacie o wymiar sprawiedliwości, Sąd Najwyższy. I ja bym tę sytuację porównał raczej do wydarzeń w Polsce.


Do działań naszej totalnej opozycji i naszych stowarzyszeń sędziowskich. Do tego wszystkiego dochodzi duża frustracja lewicowych środowisk, które nie mogą przeboleć sukcesu Beniamina Netanjahu, który kolejny raz wygrał wybory. Środowiska lewicowe w Izraelu nie mają żadnego sposobu, żeby go zatrzymać i wygrać z nim w demokratycznej rywalizacji. To powoduje wzrost frustracji i niezadowolenia środowisk opozycyjnych. Tak jak wspomniałem, w tej sytuacji od strony zarówno przebiegu, jak i podłoża samego protestu sytuacja w Izraelu przypomina dokładnie te problemy, z którymi borykamy się w Polsce.

Czy te demonstracje za jakiś czas rozejdą się po kościach, strony utwardzą się na stanowiskach, ale nastroje społeczne się nie zmienią, czy może przeciwnie – pod wpływem tych wystąpień nastąpią jakieś zmiany w sympatiach politycznych w Izraelu?

Tego nie jesteśmy w stanie w pełni przewidzieć. Z tego, co można było dostrzec, to fakt, że Beniamin Netanjahu próbował wystąpić wobec protestujących z pewnymi gestami polubownymi. Zresztą tu widzimy kolejne podobieństwo do sytuacji w Polsce. W naszym kraju były protesty, ale też gesty pojednawcze. Przyjmowane nowelizacje pewnych ustaw. Zatrzymano zmianę w Sądzie Najwyższym – gdzie początkowo prezes miał się zmienić, a ostatecznie zgodzono się, by kadencję dokończyła pani Małgorzata Gersdorf. Było przekazywanie niektórych spraw do Trybunału Konstytucyjnego. Otwarte jest pytanie, na ile gesty pojednawcze ze strony izraelskiego premiera wpłyną na nastroje społeczne. Czy je załagodzą, czy przeciwnie, dojdą nowe elementy, jak wystąpienia ekonomiczne bądź na tle polityki regionalnej. Nie możemy dziś określić do końca czy  protesty wygasną, czy może się nasilą, bo zostanie dostarczone kolejne paliwo.

n/z: W Izraelu trwają protesty Fot. Pixabay

Czytaj dalej:


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka