źródło:
źródło:

Nowe informacje ws. wypadku żółtego renault w Krakowie. Policja znalazła przechodnia

Redakcja Redakcja Wypadki Obserwuj temat Obserwuj notkę 39
Udało się odnaleźć świadka wypadku w Krakowie, w którym zginęło czterech mężczyzn podróżujących żółtym renault. Przechodzień mijał Aleje Trzech Wieszczów chwilę przed tym, jak przejechał tamtędy samochód prowadzony przez Patryka P.

Informację o odnalezieniu ważnego świadka podaje Polskie Radio i Onet, dla którego wypowiada się szef Prokuratury Okręgowej w Krakowie prok. Rafał Babiński: - Policja zidentyfikowała tę osobę i ustaliła jego miejsce zamieszkania. Z uwagi na fakt, że jest to obcokrajowiec spoza Unii Europejskiej, musimy sporządzić wniosek o międzynarodową pomoc prawną.


Tragiczny wypadek na moście Dębnickim w Krakowie

Do wypadku doszło w nocy z 15 na 16 lipca. Przechodzień w miejscu wypadku znalazł się zupełnie przypadkowo, dlatego ustalenie danych tej osoby zajęło policji kilka tygodni. W pierwszym dniu po wypadku w dyskusjach o jego przyczynach pojawił się wątek związany z winą pieszego, który był widoczny na nagraniu z monitoringu.

Prokurator zaznacza, że chociaż o niczym nie chce przesądzać, o samej kwestii związanej z pieszym mówi portalowi, że auto był w poślizgu na kilkadziesiąt metrów przed miejscem, w którym znajdował się pieszy. Ten stał w takim miejscu, że gdy samochód wpadał w poślizg, myślę, nie był widoczny dla kierującego. - Kompletujemy opinie biegłych, które wkrótce przekażemy zespołowi zajmującemu się rekonstrukcją wypadków — mówi Onetowi prok. Babiński.

Kluczowy świadek wypadku żółtego renault

Według śledczych Patryk P., jadąc al. Krasińskiego w kierunku mostu Dębnickiego, stracił panowanie nad pojazdem, przejechał przez skrzyżowanie przed mostem, zjeżdżając w lewą stronę, uderzył w słup sygnalizacji świetlnej oraz lampę oświetlenia ulicznego, a następnie zjechał, dachując, po schodach na bulwar Czerwieński. Tam auto uderzyło w betonowy mur.

- Samochód pokonał ostatnie 500 metrów dokładnie w 12 sekund. To się przekłada na kwestię przyspieszania, ewentualnego hamowania w ostatniej fazie. Przeliczenie tego - wstępne - wskazuje, że średnia prędkość na tym dystansie wynosiła 150 km na godz. - informował prokuratura.

Przy okazji oględzin wraku samochodu przez śledczych okazało się, że we wnętrzu znajdowały się tylko dwa przednie fotele. Tylna kanapa została wymontowana. To zabieg, który stosuje do obniżenia masy własnej auta. Dzięki temu lżejszy samochód ma lepiej się prowadzić. Tym samym dwóch pasażerów siedziało z tyłu na tzw. pace lub niczym niezabezpieczonym kawałku blachy.

Kwestia, która jest kluczowa: we krwi kierującego pojazdem Patryka P. wykryto 2,3 promila alkoholu. Badania wykazały, że stężenie w moczu było jeszcze większe - 2,6 promila. Jeden z pasażerów miał we krwi 1,3 promila, a w moczu - 1,6 promila. Drugi pasażer - 1,4 we krwi, 1,2 w moczu. Trzeci pasażer był trzeźwy. To z nim Patryk na chwilę przed wypadkiem miał zamienić się miejscami za kierownicą. Wszyscy zginęli na miejscu.

MD

(Zdjęcie; materiały Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie)

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości