Policjanci na służbie. Fot. X/@Rz_Policja/@negocjant
Policjanci na służbie. Fot. X/@Rz_Policja/@negocjant

Loranty dla Salonu 24: Policjantów ginie więcej niż żołnierzy, potrzeba zmian

Redakcja Redakcja Policja Obserwuj temat Obserwuj notkę 26
Tragedia we Wrocławiu, gdzie z rąk bandyty zginęli aspirant sztabowy Daniel Łuczyński i asp. szt. Ireneusz Michalak dowodzi, że praca policjanta jest niebezpieczna jak żołnierza, ale wojna funkcjonariusza toczy się cały czas. Od 1990 roku zginęło więcej policjantów niż wojskowych na misjach. Krytyczne artykuły o policji mogą być inspirowane politycznie, ale nie znaczy to, że nie są prawdziwe, dotyczy to, chociażby sprawy komendanta głównego, który pomylił granatnik z głośnikiem. Policja wymaga wielu zmian – w Salonie 24 rozmawiamy z nadkomisarzem Dariuszem Lorantym, oficerem policji w stanie spoczynku, negocjatorem policyjnym, pisarzem i publicystą.

Polską wstrząsnęła ostatnio tragedia we Wrocławiu, gdzie dwaj policjanci zostali postrzeleni, potem niestety zmarli. Śmierć funkcjonariuszy wywołała dyskusję – jak do tego mogło dojść, także ogromny szok zarówno wśród policjantów, jak i zwykłych obywateli. Jak jako były policjant podchodzi Pan do tej sytuacji?

Nadkom. Dariusz Loranty: Powiem szczerze, że pomimo lat spędzonych w służbie, jestem przerażony i wstrząśnięty. Współczuję, szczególnie rodzinom tych funkcjonariuszy, którzy zginęli, a które znalazły się naprawdę w sytuacji tragicznej, nie do opisania. To niewyobrażalna tragedia, dowodzi, że choć policjant podobnie jak żołnierz musi liczyć się z narażeniem życia.


Jest jednak pewna różnica – żołnierz zagrożony jest podczas wojny. Wojna policjanta trwa każdego dnia. I są wstrząsające dane, z których wynika, że w Polsce policjantów w związku ze służbą zginęło więcej niż żołnierzy na misjach.

Czy jeśli ginie policjant, to jest po stronie funkcjonariuszy większa solidarność, większa mobilizacja, by złapać sprawcę tego typu zbrodni?

Nie ma czegoś takiego jak jakieś specjalnie złe traktowanie sprawców z tytułu dokonania przestępstwa na szkodę policjanta, czy zabicie policjanta. Natomiast prawda jest taka, że w środowisku istnieje mobilizacja, szczególne zaangażowanie, inne emocje. Proszę pamiętać, że dla przestępcy, jego bezprawna działalność stanowi sens życia. Natomiast w przypadku policjanta na sens życia składa się wiele elementów. Oczywiście praca, mówiąc ściśle – służba – to element bardzo istotny, ale nie jest jedyny. Liczy się też rodzina, zainteresowania itd. Już samo zestawienie życia policjanta z życiem przestępcy jest dla funkcjonariusza dyskryminujące. Bo z jednej strony mamy normalnych ludzi, którzy funkcjonują w społeczeństwie, narażają się dla społeczeństwa, ryzykując czasami życie, płacąc wysoką cenę. Z drugiej strony mamy kogoś, dla którego krzywdzenie innych i szkodzenie temu społeczeństwu jest sensem całego istnienia. Dla kryminalisty społeczeństwo jest obszarem przestępczego łupienia.

Są jednak surowe kary w przypadku znieważenia funkcjonariusza, naruszenia jego nietykalności?

Tak, ale mówimy tu o sytuacji wszystkich funkcjonariuszy publicznych, do których zaliczają się policjanci, ale też od niedawna ratownicy medyczni itd. Państwo, które nie chroni funkcjonariuszy publicznych, nie jest w stanie realizować swoich funkcji wobec społeczeństwa. I stąd taka specyficzna ochrona. Oczywiście istnieje ten silny motyw psychologicznego działania policji i on jest faktem.

Toczą się dyskusje o przyczynach tej tragedii, a wszystko dzieje się w czasie bardzo specyficznym, gdzie zmienia się władza, na pewno zmieni się nadzór nad policją, ze stanowiska odchodzi Komendant Główny. Było szereg artykułów medialnych o tym, że w policji za rządów PiS nie działo się dobrze, znacznie gorzej niż za poprzedników. Dotyczyły wielu rzeczy – od zachowań podczas demonstracji, po słynne odpalenie przez komendanta granatnika w komendzie głównej. Krytycy tych doniesień medialnych zarzucali im inspirację polityczną, jednak do szeregu zdarzeń faktycznie doszło.

Każdy tekst o podtekście politycznym, w jakiejkolwiek dziedzinie jest, bądź może być inspirowany politycznie. Co nie znaczy, że musi być nieprawdziwy. Oczywiście teksty mówiące o tym, że policjanci biją kobiety podczas demonstracji feministek oceniam krytycznie – funkcjonariusze w trakcie demonstracji realizują ustawowe zadania z zakresu porządku. Nie ma znaczenia, czy protestują kobiety mające na sztandarach znaki odnoszące się do chrześcijaństwa, feministki, czy przedstawicielki ruchów narodowych, jeśli będą to robić niezgodnie z przepisami, policja będzie interweniowała i przywracała porządek wobec tych, którzy naruszają ten porządek publiczny.  Karygodnym było używanie pałek teleskopowych wobec protestujących, a jeszcze bardziej że robili to „zamaskowane nijndze” Oczywiście policja ma prawo i obowiązek stosowania Środków Przymusu Bezpośredniego ale zgodnie z przepisami. Policjant to funkcjonariusz publiczny i nie wolno mu działać jak zamaskowanemu bandycie, oczywiście są wyjątki np. czynności operacyjne. Jeżeli jesteśmy zatrzymani otrzymujemy kopię protokołu z danymi policjantami. A były przypadki „zamaskowanych nijndzy”  Ktoś podjął decyzje, ktoś inny nie dopilnował. To jest jedna rzecz. Natomiast faktycznie w ostatnich latach dochodziło w policji do zdarzeń bardzo dziwnych, wobec niektórych dyskwalifikujących. Takim sztandarowym przykładem jest wielokrotnie poruszane przez media pomylenie przez komendanta granatnika z głośnikiem.

Przypomnijmy, chodzi o odpalenie granatnika przez byłego komendanta głównego policji, zdemolowanie Komendy Głównej. Jednak komendant stanowisko zachował, natomiast wizerunku policji raczej to nie poprawiło?

Żeby było jasne – zdarzenie to wzbudziło bardzo negatywne reakcje wśród niemal wszystkich policjantów. Przypomnę, że jeśli policjant przy przekazywaniu broni służbowej odda niekontrolowany strzał, nikomu nic się nie stanie, to jednak funkcjonariusz ma postępowanie dyscyplinarne i bardzo poważne problemy. A tu komendant policji w łazience, która później uzyska status tajnego pomieszczenia, strzela sobie z granatnika i konsekwencji nie ponosi żadnych. To oczywiście jest absolutnie niesprawiedliwe wobec innych policjantów, którym coś przypadkowego się zdarzyło na służbie. Patrząc jednak całkiem obiektywnie na ostatnie 8 lat, trzeba oddać, ze wzrost płac był absolutnie rekordowy. To można zaliczyć na plus. Z drugiej strony nie ma w Polsce służby bardziej przeciążonej niż policja. W ogóle śmieszne jest zestawianie policjantów z jakąkolwiek służbą. I nie chodzi tylko o ostatnią tragedię we Wrocławiu. Jak wspomniałem, od 1990 roku zginęło więcej policjantów niż żołnierzy na misjach. Powtórzę, że wojna policjanta toczy się każdego dnia. Do tego dochodzi ogromna presja społeczna. To wszystko sprawia, że mimo stosunkowo wysokiej płacy, w stosunku do średniej krajowej, do służby w policji ludzie się nie garną.

Osobną kwestią jest brak nowych chętnych do pracy w policji, osobną, rezygnacja ze służby. Dlaczego policjanci decydują się na odejście?

Zjawisko odejść z policji ludzi, którzy pracują rok do 3 lat, jest stosunkowo nowe, kiedyś tego nie było. Raczej odwrotnie – to policja po roku, dwóch, trzech widząc, że jakiś funkcjonariusz nie poradzi sobie przez wiele lat w służbie, rezygnowała z niego. Policjanci nie odchodzili, być może dlatego, że był wtedy krótszy okres, po którym można było przejść na emeryturę. Już po 15 latach służby nabierało się prawa do minimalnego świadczenia. Dziś jest to 25 lat. Ludzie widzą, jak wyglądają struktury organizacyjne policji, że system awansów i premii zależy od czyjegoś widzimisię, a nie obiektywnych kryteriów. Orientują się, że muszą pracować ćwierć wieku w ogromnym stresie, obciążeniu fizycznym, pod presją.


W efekcie bardzo wielu ludzi z tego zrezygnuje. Osobną sprawą jest to, jak zmiana rządu wpłynie na odejścia z policji. Nie mam cienia wątpliwości, że już następuje „rzeź niewiniątek” Jeszcze dobrowolne korzystanie z możliwości bardzo, bardzo korzystnego uzyskania bardzo wysokiej emerytury. Dotyczy to funkcjonariusze przyjęci do służby przed 01 stycznia 2013 roku, których podstawa naliczenia liczy się od ostatniego miesiąca służby. Więc już mamy dodawanie ogromnych dodatków służbowych na jeden miesiąc, aby uzyskać sowitą emkę. Druga tura „rzezi” zacznie się od zmiany komendanta głównego, który szybko straci zaufanie do komendantów wojewódzkich i tak dalej. Dotyczy to również Straży Granicznej oraz novum, straży pożarnej. Bardzo podobne sytuacji będą miały miejsce w służbach cywilnych i wojskowych.

Czy widzi Pan szansę na zmiany w policji po nastaniu nowego rządu i jak te ewentualne zmiany powinny wyglądać?

Dobrym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie kadencyjności dla kierownictwa, wprowadzenie opiniowania społecznego. Zbudowania tak zwanej ścieżki kariery zawodowej. Polega ona na tym, że policjanci awansują po spełnieniu określonych kryteriów. I nie ma na to wpływu czynnik zewnętrzny. Każda nowa władza obiecuje, że takie zmiany wprowadzi, a potem nie jest zainteresowana, by zapowiedzi realizować. Następuje po prostu nagły awans różnych osób. No oczywiście policjanci umieją to sprawdzić, wiedzą kto jest z kim skoligacony. Dlaczego nagle do pierwszego szeregu awansuje ktoś, kto przez tyle lat, był gdzieś na czwartym, piątym planie. Jednak niestety tak się dzieje i jak dotąd żadna władza nie chciała zbudować ścieżki kariery. Nie chciała wprowadzić kadencyjności. Jest wiele obietnic, ale nikt nie prowadził dotąd czynnika społecznego do oceny pracy policji. Kolejnym czynnikiem powinna być komisja wewnątrz służb, do oceny każdego funkcjonariusz wg sztywnych kryteriów. Obecnie obowiązuje „łaska pańska”, czyli ocena przełożonego na zasadzie własnego humoru.

W jaki sposób można by było ten czynnik społeczny wprowadzić?

Weźmy przykład, obecnie komendantem powiatowym straży pożarnej można zostać funkcjonariusz po uzyskaniu pozytywnej opinii starosty. Jak starosta wyda negatywną, to kolejna zaproponowana przez komendanta wojewódzkiego nie musi mieć pozytywnej opinii Starosty. W przypadku policji nie ma tej procedury. Ważnym element społecznej kontroli mogłoby być wprowadzenie pozytywnej opinii dla kandydatów obu służb przez Powiatową Komisję Porządku i Bezpieczeństwa. Jest taki organ samorządowy, wprowadzamy tę opinię, no i jest to demokracja bezpośrednia. Następnym krokiem powinien być wybór komendantów spośród przedstawionych przez jednostki nadrzędne.


Oczywiście przedmiotowa komisja powinna ulec przebudowie, poprzez oczywistą reprezentację władz gmin danego powiatu. Ważna uwaga – ten nadzór społeczny nie powinien dotyczyć policji kryminalnej, ale wyłącznie policji porządku publicznego, czyli prewencji. To należy bezwzględnie wprowadzić. Wprowadzić należałoby kadencyjność na pewnych stanowiskach. Nie chodzi tu o demokratyczny wybór policjanta – natomiast potrzebujemy dodatkowego udziału społeczeństwa w ocenie policji.

(redakcja)

Policjanci na służbie. Fot. X/@Rz_Policja/@negocjant

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo