Tomasz Komenda. PAP/Paweł Supernak
Tomasz Komenda. PAP/Paweł Supernak

Adwokat Komendy: Z tej tragedii nie wyciągnięto żadnej nauki

Redakcja Redakcja Sądownictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 34
Przykład Tomasza Komendy powinien być omawiany i na aplikacjach sędziowskich, i na szkoleniach prokuratorskich i na szkoleniu policji, ale także na szkoleniach adwokatów czy radców prawnych. Nie zauważyłem jednak, żeby z tej historii wyciągnięto jakieś specjalne wnioski – mówi Salonowi 24 prof. Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości, adwokat, pełnomocnik Tomasza Komendy.

W środę media obiegła smutna wiadomość o śmierci Tomasza Komendy, który przez 18 lat niesłusznie siedział w więzieniu, odsiadując wyrok za zabójstwo, którego nie popełnił. Smutny koniec przerażającej historii…

Zbigniew Ćwiąkalski: Na pewno jestem zaskoczony informacją o jego śmierci, natomiast wiedziałem o jego chorobie, która już jakiś czas temu go dotknęła. Wiedziałem też, że jest w stanie takim, że już praktycznie rzecz biorąc, nie można się z nim kontaktować.

Dla mnie to historia człowieka, który został zniszczony przez organa ścigania i wymiar sprawiedliwości, ze względu na pogoń za sukcesem, w sytuacji, kiedy nie można było wykryć prawdziwych sprawców przez trzy lata od momentu zbrodni.

Po tym, jak udało się ujawnić prawdę, doprowadzić do zwolnienia Tomasz Komendy z więzienia, po odszkodowaniu i zadośćuczynieniu, które dostał, gdy udało się mu założyć rodzinę, wydawało się, że sprawa mieć będzie szczęśliwy finał. Niestety, stało się inaczej, w środę dotarła do nas tragiczna informacja.


Spraw osób niesłusznie skazanych, czy wsadzonych do aresztu jest wiele, choć ta była wyjątkowo medialna, bo dotyczyła bardzo surowej kary, za zabójstwo. Pan ma ogląd tej sprawy jako prawnik, który Tomasza Komendę reprezentował, ale był Pan też ministrem sprawiedliwości. Czy można mieć nadzieję, że tragedia człowieka, który odsiedział niesłusznie 18 lat, będzie jakąś nauką dla tych wszystkich, którzy zarządzają wymiarem sprawiedliwości, więziennictwem i organami ścigania?

Obawiam się, że specjalnej nauki z tego nie wyciągnięto, chociaż moim zdaniem ten jego przykład powinien być omawiany i na aplikacjach sędziowskich, i na szkoleniach prokuratorskich, i na szkoleniu policji, ale także na szkoleniach adwokatów czy radców prawnych.

Niestety, wygląda na to, że była to chwila, którą żyła cała Polska, jak udało się Tomasza Komendę uniewinnić. Nie zauważyłem jednak, żeby z tej historii wyciągnięto jakieś specjalne wnioski. Dalej mamy do czynienia z pogonią za sukcesem, potrzebą za wszelką cenę złapania kogoś, kto mógłby być ewentualnym, potencjalnym sprawcą. Także myślę, że tego typu wypadki zdarzają się nadal.


Od lat mówiło się, że wymiar sprawiedliwości wymaga zmian, jednak reformy nie szły w tym kierunku, w którym powinny. Czy jest możliwe, że uda się kiedyś ponad podziałami politycznymi przygotować takie zmiany, żeby ryzyko takich tragedii, jak sprawa Tomasza Komendy przynajmniej zminimalizować?

Myślę, że będzie to możliwe dopiero po ewentualnej zmianie prezydenta. Dlatego, że tutaj trzeba zmienić kodeks karny, kodeks postępowania karnego. Nie może obowiązywać filozofia taka, jak ministra Ziobry, że receptą na walkę z przestępczością są tylko surowe kary, areszty tymczasowe, długoletnie pozbawienia wolności. Tym bardziej że w ostatnich latach przestępczość spada, mniej więcej od początku lat 2000.

Nic nie uzasadnia wprowadzenia tak radykalnego obostrzenia kodeksu karnego i tak surowych regulaminów więziennych, które dzisiaj więźniom pozwalają na 10 minut rozmowy telefonicznej tygodniowo. W te 10 minut wliczane są rozmowy zarówno z adwokatem, jak i z rodziną. Wydaje mi się, że tego typu traktowanie, jest już zwyczajnie nieludzkie.

Źródło zdjęcia: Tomasz Komenda. PAP/Paweł Supernak

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo